Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2018, 13:38   #1
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
[Oko Yrrhedesa] Oko Yrrhedesa



Vetteburg, Północne Rubieże, lato 617 roku Ery Miecza


To nie były dobre czasy, o nie. Po kilku latach względnego spokoju do królestw Międzygórza zaczęły powracać stare problemy. Wygaszone konflikty rozpalono od nowa, wrogowie pojawili się u granic, każda frakcja ciągnęła w swoją stronę rozrywając powolutku delikatną tkaninę, z której utkano królestwa.

To nie były dobre czasy. To były czasy próby. Czasy, w których ziarno oddziela się od plew, a bohaterów od tchórzy.

Długotrwała, blisko miesięczna wędrówka, podczas której stanowiliście zbrojną eskortę karawany kupieckiej na Szlaku Kościotrupów, zakończyła się w małym miasteczku Vetteburg nad Rzeką Jesiotrową. Wynagrodzenie, jakie otrzymaliście od kupców, przeprowadzonych bezpiecznie przez pustkowia pełne orków rozeszło się nadspodziewanie szybko w zajazdach i oberżach. Z tego też powodu nie kryliście gotowości wynajęcia waszych mieczy kolejnemu zleceniodawcy. Nie czekaliście długo na ofertę, a jednak, ku waszemu zdumieniu, nie przyszła ona z Gildii Kupieckiej ani od książęcych werbowników, ale od kapłanek ze świątyni Delibe - bogini płodności i plonów.

W kamiennej, pozbawionej okien sali, oświetlonej skąpo oliwnymi kagankami przywitały was dwie kapłanki, urodziwe, choć jak większość kapłanek poważne, oschłe i nieprzystępne. Towarzyszył im sędziwy, brodaty krasnolud, który was tu sprowadził. Starsza z kapłanek, bez wstępów i ceregieli, przystąpiła do wyjaśnień.

- Nad żyznymi dolinami na północ od Vettebergu, gdzie bujnie kwitnie rolnictwo i hodowla, góruje złowrogi masyw Czerwonego Rogu. Stojąca u szczytu góry świątynia demona Yrrhedesa od dawien dawna słynęła jako miejsce potwornego kultu, źródło wszelkiego zła, nieustające zagrożenie dla osadników w dolinach. Pięćdziesiąt lat temu z okładem, mocą szlachetnych paladynów i możnych czarodziejów z Axen, świątynię Yrrhedesa zburzono, a zasiedlające ją monstra zabito lub przepędzono. Zapanował spokój, lecz od niedawna doliny znowu stały się obiektem ataków noszących to samo co niegdyś złowrogie piętno. Z masywu płyną ku ludzkim osiedlom zastępy orków, goblinów i koboldów, prowadzone przez renegatów i fanatycznych kapłanów. Czerwony Róg, niczym magnes, przyciąga wszelkie zło. Trwa nieustająca wojna. Wyrocznia w Axen, do której się zwrócono o pomoc, odpowiedziała, że zerwano jadowite ziele, jednak bez naruszenia korzeni, skrytych głęboko w ziemi. Nie dosięgnięto więc jądra - Oka Yrrhedesa, magicznego klejnotu, promieniującego złą mocą i grozą. Gdy burzono świątynię, Oka nie odnaleziono, zwątpiono przeto w jego istnienie, uznano za symbol, wymysł, legendę. Był to błąd, brzemienny w skutkach. Wyrocznia bowiem powiada - Oko musi zostać zniszczone. Powtórna próba ataku wielkimi siłami, z użyciem potężnej magii, spowoduje jednak jedynie głębsze skrycie się potworności we wnętrznościach Góry. Imć Zardhan … Panie Fungi! – młodsza kapłanka w międzyczasie subtelnie pociągnęła za łokieć krasnoluda, wybudzając go skutecznie z drzemki.



- Khhh … khhhrrr… - siwy krasnolud przez chwilę rozważał wyplucie zalegającej mu w gardle plwociny na ziemię, ale po napotkaniu wzroku kapłanki wybrał połknięcie, dość głośne i całkowicie obrzydliwe. – To ten, no, o czym ja… A tak, zdecydowano użyć małej grupy, uderzyć znienacka. Musimy odnaleźć Oko i zniszczyć je. Domyślam się, gdzie Oko jest ukryte. Należałem do armii, która burzyła chram Yrrhedesa pięćdziesiąt lat temu. My, krasnoludy, żyjemy nieco dłużej od was, ludzi.

- Cel wasz – z uśmiechem przemówiła młodsza kapłanka - jest szlachetny, jego osiągnięcie zapewni wam ludzką wdzięczność, sławę, przychylność wielkiej bogini Delibe i jej służek. Gdybyście zaś uważali, że to za mało, wiedzcie, że legendarne są skarby, jakie kryje ponoć sanktuarium Yrrhedesa. Te zaś słusznie będą należały do tych, którzy je zdobędą.

- Czas nagli – wtrącił się Fungi Zardhan przeczesując palcami dość krótko przystrzyżoną brodę. - Warownie i osady w dolinach są oblężone przez liczną armię potworów. Wątpię, aby w sanktuarium pozostawiono silne straże. To jest nasza szansa. Wyruszymy jutro przed świtem, jeśli podejmiecie się tego zadania.
 

Ostatnio edytowane przez Phil : 07-04-2018 o 17:23.
Phil jest offline