Areon, idący jako pierwszy doskonale potrafił wykrzystać swoje wyczulone, barbarzyńskie zmysły, pierwotne i nie skażone cywilizacją. Jego wzrok przeskakiwał z twarzy na twarz, rejestrując równocześnie wszystkie podejrzane zachowania, które mogłyby zagrozić jego życiu bądź zdrowiu. Na szczęście dla nich, bywalcy nadrzecznej tawerny zachowywali się spokojnie i okazywali tylko ulotne zainteresowanie nowo przybyłymi, po czym wracali do swoich spraw.
Cymmeryjczyk zanim dotarł do pokiereszowanego w niezliczonych karczemnych awanturach kontuaru wypatrzył postawnego mężczyznę o płowych włosach i obwisłych wąsach, z których każdy był innej długości. Essenic siedział przy stole w centrum izby, w towarzystwie dwóch wyglądających na weteranów wielu wojen mężczyzn oraz kilku innych osób, sądząc po wyglądzie dokerów bądź żeglarzy. Wszyscy oni z zainteresowaniem, o jakim świadczyła spora kupka srebra na stole, śledzili przebieg zawodów na sąsiednim stole.
W pewnym momencie od stołu, na którym toczyła się gra z użyciem noża rozległ się krzyk bólu. To jeden z uczestników zabawy przecenił swoje możliwości i przyszpilił sobie ostrzem stopę do blatu. Krzykowi bólu towarzyszyły okrzyki zawodu bądź radości, w zależności od tego czy krzyczał ten, który obstawił właściwie czy nie. Essenic należał do tych, którzy się cieszyli, co wyraził głośnym, donośnym śmiechem i zgarnął w swoją stronę cały stosik monet.