-
A ja to bym może zrobiła zakupy kuchenne, bo jecie dużo - Odezwała się do tej pory milcząca Rose, i widząc przytaknięcie Leeny co do tego pomysłu, dodała -
Sami piraci na miejscu, to bym potrzebowała bogy… bodagy… ochroniarza no - Uśmiechnęła się, wstając od stołu -
To kto mi pomoże?
Choć pokusa była wielka, to Bullit dzielnie ją zwalczył. Zaczął skręcać sobie papierosa, po wypełnieniu papieru tytoniem z Axionu.
- -Bix się nada najlepiej do tej roli.- zaproponował w końcu.-
Na pewno odstraszy potencjalnych namolnych…
A tych Rose mogłaby ściągnąć wiele paradując w tych ciuszkach.
I Fennowi spodobała się poza, laska miałą figurę, to trzeba było przyznać, zresztą Suzh już zdążył i raz ją obmacać. Pokiwał lekko głową przypominając sobie zapoznanie z Rose.
-
Sie wie. - potwierdził olbrzym dokańczając puszkę i rzucając ją do recyklera. Tym razem nawet trafił.
-
Młot chciał kupić wyjebistą rakietnicę – Night przypomniał. –
Ich raczej nie sprzedają na targu z warzywami, choć z drugiej strony… jestem ciekaw co Duży woli bardziej, wyjebiste rakietnice, czy cycki Rose i sporo większą okazję do rozróby, gdyby jeszcze dla niepoznaki trzymał się parę dobrych metrów za jej tyłkiem i udawał obcego? – rozejrzał się za Bix’em, od takiego wyboru mózg mu się gotowy przegrzać, to byłoby ciekawe. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.
-
Se nie kombinuj jedno drugiego nie wyklucza. Sie czas na oba znajdzie. - syk otwieranej puszki oznajmił że Młotek jest gotów na dalszą dyskusję.
-
Eeeej! - Oburzył się rudzielec, którego cała sytuacja dotyczyła, i panna North spojrzała niby to z poważną miną na Nightfalla, kładąc dłonie na biodrach -
Jak Ty o mnie gadasz co? Nieładnie tak!
-
Nie no całkiem ładne… – pirat uniósł brew omiatając krągłości dziewczyny i zastanawiając się z przesadą dlaczego tak mówi. Niedosłyszanie i przekręcanie sensu wypowiedzi było przecież podstawą rozmów z panną Rose. –
Dlatego masz spore szanse w rywalizacji z wyjebistą rakietnicą - odpowiedział zupełnie niewinnie. Przy okazji zarobił znowu łokcia od Isabell… chyba nie popierała jego metod nabijania się z Rosy.
-
Nigthfall, Ty to taki uczepliwy jesteś co? - Aktoreczka pogroziła mężczyźnie palcem -
A jak Bixia grzecznie poproszę, to Ty będziesz miał rakietnicę, ale w pupie! - Powiedziała, po czym zachichotała, a Młot zawtórował głośnym rechotem i waleniem w stół.
- Popieram! - wypaliła Becky w przestrzeń, nie mogąc wytrzymać.
- Bix przyda się tobie na ochroniarza, a ty pomożesz mu dostać lepszą ofertę na zakupach. Wiem coś o obu sytuacjach - dodała, posyłając Rose przyjazny uśmiech.
Pirat puścił oko do Iss, rozmasowując miejsce trafienia, należałoby pomyśleć o jakimś ochraniaczu, dziewczyna miała brutalne metody wychowawcze.
-
Taka prośba to miecz obosieczny, aby zadziałała najpierw jego rakietnica musiałaby znaleźć się w twojej – Night również się zaśmiał, z przekorną przezornością odsuwając się parę kroków od ukochanej i zakładając gardę na żebra.
-
Dobra dzieciaczki, dajcie sobie na wstrzymanie - Odezwała się Leena -
Rose, idziesz po coś do kuchni? Mogłabyś prooooszę przynieść mi piwko?
-
Emmm… tego… się robi pani kapitan - Uśmiechnęła się ruda dziewoja.
Night spojrzał na Leenę wzrokiem dziecka, któremu zabrano zabawkę.
-
Nooo, pani kapitan, więc co jest najbardziej odjechaną rzeczą w Hell’s Bell’s, której nie idzie uświadczyć nigdzie indziej i którą koniecznie trzeba zobaczyć? – zapytał zainteresowany.
-
O właśnie. Jakieś atrakcje godne polecenia? - Fenn dołączył się do pytania.
-
A co to ma być, jakiś pieprzony park rozrywki? - Leena wzruszyła ramionami -
Na powierzchni księżyca, w skafandrach, można sobie postrzelać do Veruari, takich prymitywnych krabów, reszta normalnie… bary, speluny, burdele i te sprawy.
-
Dla niektórych na pewno może być parkiem rozrywki. - Suzh spojrzał się wymownie na Bixa, z tego co go zdążył poznać to by pasowało.
***
Kilka minut później narada się zakończyła. I każdy udał się przygotować na wyprawę do „miasta”, które miało swoje centrum „rozrywki”, pełne pirackich spelun. Doc znał takie miejsca i wolałby, by Vis nie zwiedzała ich bez opieki. On zaś, niestety, planował mały wypad samotnie. By liznąć języka i złapać klimat tutejszego miejsca. Dlatego szedł uzbrojony i zaopatrzony w kasę na drobne wydatki. Z doświadczenia wiedział, że języki dobrze rozwiązuje alkohol i przyjacielska partyjka kart... zwłaszcza, gdy się wygrywało. No i przy kartach można było nawiązać przyjaźnie... lub zakończyć czyjeś życie, w pojedynku po kartach.
Eeeech... stare dobre czasy.
Zaproponował Vis wspólne wyskoczenie jak wróci, ale też i poprosił by na razie nie wyściubiała nosa ze statku. Zapytał o to co potrzebuje i... w końcu opuścił Feniksa, by samotnie zrealizować swój cel.