W końcu dotarł do kontuaru, zamówił piwo i kielicha. Kieliszek wychylił od razu i zapił piwem. Niestety, miły ogień w gardle spłukały końskie szczyny. Skrzywił się, ale odpuścił karczmarzowi. Upił końskich szczyn patrząc znad kufla na Essenica i jego kompanów przy stole.
Czekał co też będzie dalej. Może znowu urządza zakłady? Wtedy chętnie by dołączył. |