Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2018, 15:48   #18
Morfik
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Zanim jeszcze John spojrzał na telefon, miał nadzieję, że zadzwoni do tej kancelarii i postara się wszystko wyjaśnić. Jednak tłumacząc to wszystko przez telefon, raczej nie wiele by zdziałał. Szybko jednak okazało się, że jedynym danym kontaktowym był adres kancelarii. Żadnego numeru telefonu, nawet maila. Nie wyglądało to zbyt ciekawie. Chociaż cały czas miał w głowie pytanie, skąd tego typu kancelaria w ogóle dowiedziała się o jego istnieniu i późniejszym wypadku.

John starał się zbytnio nie zwracać uwagi na to, w jaki sposób sanitariusza pochłania kolejne porcje swojego posiłku. Spojrzał przez okno i zamyślił się na chwilę. Międzystanową 50 dojedzie „prosto jak w mordę strzelił” do Maryland. Nie wiedział, ile czasu zajmie podróż, nie wiedział, czy uda mu się złapać jakiś transport, tak prawdę mówiąc to nic nie wiedział.

Nie chcąc przeszkadzać Raphaelowi w posiłku, zaczął grzebać w torbie, w której miał swoje rzeczy osobiste, jedyne, co mu pozostało po starym życiu. Na dnie torby odnalazł swoją srebrną piersiówkę. Z nadzieję chwycił ją i potrząsnął, na szczęście w środku ciągle coś było. Odkręcił ją i szybko wypił dużego łyka. Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się od przełyku, aż do żołądka. Chwała bogu, że alkohol nigdy się nie psuje. Od razu poczuł się lepiej. Będzie jednak musiał uważać, żeby za dużo nie wypić na raz, nie wiadomo, kiedy będzie mógł znów uzupełnić zapas.

W końcu trochę uspokoiły mu się dłonie, ścisk w żołądku też trochę ustąpił. Mógł powoli zacząć myśleć nad kolejnym krokiem.

Podziękował sanitariuszowi za pomoc i pożegnał się z nim. Nie było czasu do stracenia, musiał jak najszybciej dotrzeć do Baltimore.

Wyszedł na rozgrzany parking, upał był nie do zniesienia. Żałował, że nie ma ze sobą chociaż okularów przeciwsłonecznych, praktycznie cały czas mrużył oczy od słońca, co powoli doprowadzało go do szału.
Na razie plan był prosty, musi znaleźć jakiegoś życzliwego kierowcę ciężarówki, który jedzie w stronę Baltimore lub chociaż mniej więcej w tamtą stronę. Jeżeli nie uda mu się nikogo znaleźć, pozostanie mu tylko stare, dobre łapanie stopa.
 
Morfik jest offline