Na koncercie.
Koncert trwał. Pierwszy występ jazzmana zakończył się i na scenę weszła ikki. Dwudziestoletnia wnuczka Anga prezentowała się pięknie, choć jej szacie daleko do wielu Aktorek. Kumpel Hidekiego Zhu wpatrywał się w nią z nieprzytomną miną, póki nie oberwał w głowę kamieniem ciśniętym przez Cencequ,
-
Witajcie wszyscy mieszkańcy portu Alongquin. Jesteście całkiem fajni, wiecie – zawołała tkaczka wichru.
-
TAAAK – zawołali wszyscy i o ile Daichi i Marko byli po za zasięgiem epicentrum, to Aiko aż czuła w kościacy ryk wielotysięcznego tłumu.
-
Choć przyznam, że jecie tu w porcie Alongquin za dużo ryb i moglibyście tu zaprowadzić pełną demokrację, bez żafnych obostrzeń – dodała.
-
Huraaa! – zakrzyknęli wszyscy zebrani.
-
Wujek Bo Lin zawszw mówił, że wystarczy krzyczeć dużo nazwy miasta i ludzie i tak będą wiwatować, prawda?
-[/i] Niech żyje Aibo, chcemy Aibo [/i] – krzyczeli ludzie w tym Hideki.
-
Nie słuchacie mnie nic, a nic, prawda? Chyba, żebym opowiedziała jakiś dowcip, jak ten o kanibalach i trzech rozbitkach, co rozbitek z Omahu zabił się pałeczkami, albo to o żabie i lwie co co żaba kazała gdzieś pójść krokodylowi, ale nikt mi nigdy nie powiedział gdzie. Tak w ogóle to ten koncert miał się odbywać w nocy, a tu dzień. Teraz chyba wystąpi Hwang, ale nie jestem pewna, bo chciał mnie złapać za tyłek, ale potem jak już go ocucili to zaczął plakać, że tkaczki wichru go napastują . Ale mnie jest jedna, choć trzeba przyznać, że jak rzucam ludźmi, to ciągle wydaje im się, że mam siostrę bliźniaczkę. Dziwne strasznie - Ikki wzruszyła ramionami i skryła się za kulisami i na scenę wyszedł pięćdziesięcioletni śpiewak urodzony na porcelanowy półwysep, ale osiadły w Republick City. Ponoć, przynajmniej wedle wiedzy Marko, był powiązany z Zoltem i Triadą potrójnej groźby, oraz, że jegp kariera ostatnimi laty nieco podupadła, póki nie zagrał w Filmie „Wiosna tysiąca wiśni”. Gdy wyszedł na scenę, przywitał się z publicznością i zaśpiewał.
https://www.youtube.com/watch?v=AiIBKcd4m5Q
Dla Aiko było to przypomnienie jej nastoletnich lat, gdy była taka młoda i beztroska jak Hideki, gdy mogła beztrosko siedzieć całe popołudnie słuchając pięknego śpiewu i z radością patrzeć w przyszłość. Dla Hidekiego jednak piosenka miała nieco inny przekaz.
-
Trochę smęci. Przez takich jak on Aibo będzie miała krótszy występ. Ahh, Ajbo, ona jest taka piękna, ładna, śliczna i chyba też piękna. – młody Hideki aż westchnął.
-
I najpewniej umrze młodo, bo najpiękniejsze gwiazdy gasną, gdy świecą najjaśniej – rzekła Blask z kwaśną miną.
-
Co? Nie mów tak! Ona nie może umrzeć! Obiecałem sobie – Aiko niedosłyszała bo między nią, a jej bratem stanęło dwoje tkaczy wichrów, może mnie troglotydowatych niż dwa osiłki, które ich odwiedziły, ale nie mniej nabitych.
-
To coo? Czekom nu tego naszego krajka, w łeb i zabierom doo Meelo – rzekła kobieta o nosie złamanym więcej razy niż wiosen poznał Hideki.
-
Taa – rzekł jej towarzysz, osobnik któremu strzałka na twarzy na pewno uławiłaby określenie gdzie przód, a gdzie tył.
Tymczasem kobieta sprzedająca smakołyki niepewnej jakości zaprzęgła już swe dziatki do pracy.
-
Panowie, jak to to nie świerza ryba, Ryu, otwieraj mordę – krzyczała na dziecko.
-
Mamo, ale ja niekce znowu chorować – rzekł chłopiec w wieku Rina.
-
Paczcie no, jakie to wyszczekane, Gdyby ociec jego więcej gadał, to bym poznała się co z niego za gagatek i bym uciec mu nie pozwoliła, no AAAMMM – wepchnęła Synkowi do ust sercówkę, której zapach można było nawet stąd wyczuć, a dziecko połknęło zapewne dzięki olbrzymiemu wysiłkowi woli. O dziwo, para wyglądająca na młode małżeństwo chyba uległa owemu popisowi domorosłego marketingu bo kupiła po paczce krewetek. Jakaś dziewczynka podeszła do Kaburagiegeo i patrząc się mu w oczy.
-
Kupi pan śledzika? Bo mama powiedziała, że jak nie kupi pan śledzika, to mój piesek Miko trafi do schroniska i go tam na pasztet przerobią. Ja bardzo kocham mojego kotka! – rzekła
Mako zobaczył kontem oka jakiś duży samochód z numerami Republiki, z którego wysiadło czworo ludzi ubranych na czarno. Po drugiej stronie jakiś mężczyzna w czarnym płaszczu się zataczał.