Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2018, 00:22   #23
Gormogon
 
Gormogon's Avatar
 
Reputacja: 1 Gormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputacjęGormogon ma wspaniałą reputację
Kolejny dzień pełen wrażeń miał się już ku końcowi. Marlon położył się na piasku usiłując zasnąć. Lecz sen nie nadchodził, a starszy z braci Sar zaczął analizować minioną dobę. Był zdania, że utrata dwóch U-Wingów w ciągu jednego dnia nie może być przypadkiem, ktoś u Gerrery musiał być informatorem Imperium. Pewien był tylko, że jedyną osobą, która na pewno nie mogła nim być był Jeron. Marlon zbyt dobrze go znał.
Pilot szybko zmienił obiekt rozmyślań. Nie wiedział co ma sądzić o nowych towarzyszach, w zasadzie miał o nich zbyt mało informacji. Wówczas był w stanie powiedzieć, że Jayltre i Danpa zdawali się być rzeczowymi, wycofanymi wojownikami, jakich u Sawa było przynajmniej kilku. Zdaniem Marlona na takich można było w miarę polegać. O BX wiedział tylko tyle, że sterował nim pewien algorytm, a jego konstrukcja sięga czasów wojen klonów, co czyniło z niego pewnego sojusznika. Wulf, mimo tego, że w trakcie lotu zdawał mu się być sympatycznym człowiekiem, aktualnie był jedynie balastem. Nie rozumiał dlaczego Kara tego nie rozumiała, choć domyślał się, że coś musiało ich łączyć. W ogóle Lang była zdaniem Marlona jedną wielką zagadką. Zamknął oczy.
Szwadron imperialnych bombowców typu TIE leciał w kierunku planety utrzymując formacje. Mężczyzna w czarnym kombinezonie pilotów marynarki wcisnął jeden z guzików na swoim hełmie.
- Tu Pięść Jeden, szwadron Pięści Imperium potwierdzić gotowość - zaczął, a po otrzymaniu odpowiedniej liczby potwierdzeń dodał - Chyba nigdy nie mieliśmy łatwiejszego zadania, nie. Chyba nawet Ciemny Trzy da radę.

- Tatusiu, patrz! Myśliwce! Jakie ładne! - Mała dziewczynka trzymająca na rękach futrzane zwierzątko krzyknęła do swojego ojca.
***

Marlon obudził się z krzykiem i dopiero, gdy promienie słoneczne zaczęły ogrzewać mu twarz dotarło do niego, że nie siedzi już za sterami tamtej maszyny.

Szli w milczeniu, on z Karą nieśli rannego. Wrócił myślami do wydarzeń ze snu. Wciąż sobie nie wybaczył. Tylu zamordowanych niewinnych, tyle nowych sierot i wdów.

- Dziękuję, Marlon - zwróciła się do niego Kara, dostrzegł także uśmiech na jej twarzy. Także się uśmiechnął i spróbował nawet zażartować. - Ja tylko wykonuje rozkazy
 
__________________
„Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!”
Gormogon jest offline