Wszystko stało się jasne, kiedy Blaise odpowiedział z znaną sobie arogancją. Imperialni wspierali Zonnosa a Korporacyjni prawdopodobnie zajmowali stronę Popary lub stali na neutralnym gruncie. Zonnos wysłał za nim tą czerwono-łuską zabójczynie, chciał śmierci swojego brata i dodatkowo napuścił pieprzone Imperium na jego plecy. Agent ISB wydawał się całkiem rozbawiony. To była dla niego tylko kolejna gierka, a Khort stanowił co najwyżej drobną chrząstkę w soczystym steku, który napawał ego Blaise’a. Chciał napluć mu w twarz a potem porządnie skopać, jednak Lyrio starał się trzymać nerwy na wodzy. Mimo tego zaczynało go dusić z wściekłości a serce biło jak szalone. Starał się tego jednak nie pokazywać.
-To czy zgodziłem się na jego propozycję to moja osobista sprawa. Siedzi tutaj, w mojej głowie- Khort wskazał palcem skroń- Po prostu miejmy to już za sobą… a ja w odpowiednim dla mnie momencie podejmę decyzję. Nie wiem czy właściwą, ale na pewno będzie należała do mnie.