Wolfgang zacisnął zęby ze złości gdy pokurcze olały sugestię Lothara.
- Co za przeklęty naród!- Syknął i spojrzał na szlachcica.
- Zwaliłbym im to teraz na głowę i byśmy mieli ich z głowy.- Szepnął i nagle zobaczył wracających khazadów.
Nie czekał na dalsze zaproszenie do działania i posłał błyskawicę w strop zasypując korytarz.
- Ooo rzesz!- Jęknął gdy zdał sobie sprawę, że strop nie tylko w upatrzonym miejscu się zapadnie, ale także i ich ogarnie.
Mag nie czekał. Skoczył do wyjścia chcąc uciec przed zawałem. Nim jednak wybiegł na zewnątrz kawałek spadającego głazu trafił go w bark prawie powalając.
- Przez waszą porywczość straciliście kopalnię i ostrzegliście wszystkich wrogów w zasięgu kilku mil.- Warknął na krasnoludów wściekły mag. Wyładowania eteru spowodowały stawanie włosów i elektryzujące spojrzenie młodego maga.
- Może teraz usłuchacie i jak na najemników wykonacie to co do was należy.- Zapytał i spojrzał na domostwo na wzniesieniu.
- Ciekawe jak sobie reszta radzi.- Zapytał i ruszył do domostwa przyglądając się oknom i szukając zagrożenia. Mag był poirytowany i gotowy do częstowania skondensowanym w czary eterem.