Makhar musiał się trochę nagimnastykować, żeby udało mu się niepostrzeżenie dodać dozę mikstury nasennej do piwa, które zamierzali wręczyć Essenicowi. Ze swoimi kuflami, stągwią piwa i zaprawionym piwem dla najmity pokonali dystans od kontuaru do opustoszałego stolika. Zupełnie nic sobie nie robiąc z wrogich, a równocześnie zaciekawionych spojrzeń trzech zakapiorów, rozsiedli się, pogrążeni w głupawej rozmowie na temat różnic w kształtach cycków u kobiet z różnych nacji.
Ani Essenic, ani jego kompani za bardzo nie garnęli się do przyłączenia do rozmowy, do której zresztą i tak nikt ich nie zapraszał. Temat biustów w końcu umarł i naturalnie przeszedł w jakiś inny. W tym czasie Essenic wypił kolejne piwo i rąbnął glinianym kuflem o stół tak silnie, że w ręce zostało mu tylko ucho.
- Zamknijcie mordy, psie syny! - warknął. - Wypierdalać od tego stołu! Nikt was tu, kozojeby nie zapraszał!