Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2018, 23:20   #2
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Wpakował do ust duszone w warzywach udko kurczaka, zagryzając chrupiącą piętką ciepłego jeszcze od świeżości chleba. Przytkało go gdy przełykał więc popił obficie piwem, którego ciurki pociekły mu po brodzie. Odetchnął głęboko i z zadowoleniem głośno beknął.
Synarfin w żadnym wypadku nie przypominał “typowego” elfa. Widząc go przy jedzeniu, ktoś mógłby pomyśleć, że jakiś pijany druid reinkarnował zmarłego krasnoluda lub półorka w elfa właśnie.
Tymczasem on zupełnie był skupiony na pochłanianiu kolejnych porcji każdego rodzaju dania, jakie mógł zamówić. W pewnym momencie ilość jedzenie jaka znikała w ustach wojownika przestawała być imponująca i stawała się zatrważająca. Jakby zamiast żołądka miał portal, przez który wszystko wypadło gdzieś hen daleko.
Jedynym rozsądnym wyjaśnieniem mogłoby być podejrzenie, że Synarfin od kilku tygodni głodował… ale Rita była świadkiem tego, że było wprost przeciwnie. Wojownik codziennie urządzał sobie takie uczty, po których resztę dnia i nocy spędzał leżąc brzuchem do góry, popijając tylko wino dla dobrego trawienia.

Nie włączał się w żadne rozmowy reszty drużyny, nawet przywitanie ograniczył do krótkiego kiwnięcia głową do każdego z przybyłych. Jak tylko formalności stało się zadość, szarpnął za rękaw księżycowe elfki i wskazując na karczmarza powiedział.
- Powiedz, niech przyniosą grzybki, w tej no… takiej kwaśnej wodzie - zapomniał jak się nazywał ocet. - Tylko dużo.

Praktycznie nie słuchał tego, co do powiedzenia miał Glaiscav. W końcu cokolwiek by nie ustalili, jemu będzie wszystko jedno, dopóki na jego drodze pojawi się jakieś wyzwanie.
Z tego samego powodu gdy rozgorzała bójka, przestał jeść i pilnie obserwował jej uczestników.
Po kilkunastu sekundach wrócił jednak do posiłku. Ot pijacka burda, nic ciekawego.

Właśnie wyławiał ostatniego grzybka z glinianego słoja pełnego octu, gdy do ich stołu podeszła obca osoba. Wyjątkowo skupiony nie dosłyszał tego co powiedziała, więc poczuł sie niepewnie, błędnie interpretując jej intencje.
Spojrzał jej prosto w oczy i teatralnym gestem zagarnął pod siebie słoik z grzybkami, talerz z mięsiwem i kufel z piwem. Utrzymując kontakt wzrokowy sięgnął jeszcze po bochen chleba i również przełożył go na swój talerz.
Następnie chwycił drewniany widelec (którego do tej pory nie użył ani razu) i odwrócił go w dłoni trzymając teraz dwoma ostrzami ku dołowi.

Nie zamierzał oddać swojej porcji bez walki.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 10-04-2018 o 23:32.
Turin Turambar jest offline