Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2018, 23:26   #3
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Waterdeep. Kilka dni temu.

Było już dawno po zmroku. Durin przybył do szynku bez towarzystwa, choć tego wieczoru coś mu podpowiadało, że Meteor może mu się przydać. W biesiadnej izbie panował zaduch, śmierdziało szczynami i najtańszym piwem, ale krasnolud nie przybył tutaj by ucztować, ani zabawiać się. Większość ław była pozajmowana. W rogu, na przeciwko wejścia do przybytku znajdował się stolik, przy którym siedziała trójka mężczyzn nie zainteresowanych ani śpiewem, ani toastami, ani nawet cycatą służką dolewającą trunków.
Durin od razu rozpoznał w jednym z jegomości swojego informatora, którego wcale nie było łatwo odnaleźć. Jego zbroja dźwięcznie brzęczała, lecz w takim miejscu ten kojący nerwy brodacza dźwięk był zagłuszony przez krzyki i sprośne przyśpiewki. Waterdeep było ogromnym miastem, gdzie każdego dnia przybywały dziesiątki, a może nawet i setki poszukiwaczy przygód. Nikogo tutaj nie dziwił krasnolud w pełnym rynsztunku. Durin podszedł do stolika i powitał mężczyzn skinieniem głowy.
-Usiądź krasnoludzie.- rzekł człowiek o kasztanowych, falujących włosach do ramion. Jegomość miał na sobie stary płaszcz, spod którego wystawała rękojeść szabli.
-Napijesz się czegoś?- spytał po krótkiej chwili krasnoluda, lecz ten nieznacznie pokręcił głową.

-Nie przybyłem tu biesiadować.- odparł chłodno Durin. Nie ufał im ani trochę, czego dowodem był oparty o nogę stołu młot bojowy, tylko czekający by rozbić nim czaszkę lub dwie.
-Ah tak. Wy krasnoludy... Jesteście długowieczni, lecz równie niecierpliwi co ludzie.- skomentował inny osobnik o zepsutych zębach i ze szramą na wychudzonym pysku.
-Daruj sobie te komentarze, albo zamiast złota zarobisz w ryj...- warknął Durin. Mężczyzna spiął się i od razu sięgnął ręką pod płaszcz, ale ten pierwszy o długich włosach uspokoił go gestem ręki.
-Mój przyjaciel słyszał o owianym złą sławą człowieku z Północy, którego zwą łowcą gigantów.- dodał po chwili. Na twarzy Durina pojawił się blady uśmiech.
-Powiedz mi coś wartego mojego złota.- odparł krasnolud. Człowiek odpowiedział podobnym uśmiechem i powoli położył dłoń na blacie stołu, poruszając palcami otwartej dłoni. Durin wziął głęboki wdech i sięgnął ręką do kieszeni rzucając człekowi mieszek z brzęczącymi monetami. Informator spokojnie otworzył skórzaną saszetkę i spojrzał do środka.
-Myślałem, że jesteście równie hojni co odważni.- syknął, nie odrywając wzroku od brodatego rozmówcy.

-Póki co nie powiedziałeś nic wartego nawet tego złota.- krasnolud wskazał paluchem pakunek w dłoni człowieka.
-Twój zabójca gigantów udał się na północny wschód. Wyruszył jakieś dwa miesiące temu.-
Durin skinął głową i sięgnął po kolejny mieszek. Rzucił go informatorowi nad stołem. Człek uśmiechnął się szeroko.
-Giganci rozbili karawanę z towarami wpływowego kupca. Ów szlachcic wyznaczył sowitą nagrodę za głowę herszta tej bandy.- dodał i spojrzał wyczekująco na krasnoluda.
-Powiedz coś więcej.- zażądał brodacz.
-Ruszył samotnie, dobrze przygotowany. Wyprawił się konno. Trudno ci go będzie znaleźć krasnoludzie.- rzekł. Durin pogładził się po czarnej brodzie swobodnie opadającej na jego zbroję.
-Jeśli przypomnisz sobie coś więcej, lub zdobędziesz więcej informacji znajdziesz mnie każdego dnia w południe w porcie. Będę czekał przy burdelu "Ruda Kethrin".- oznajmił, po czym rzucił informatorowi kolejny mieszek. Krasnolud złapał za trzonek młota, wstał od stołu i bez słowa więcej opuścił gospodę.

Waterdeep. Dzisiaj.

Durin włóczył się tego dnia po portowej dzielnicy w melancholijnym nastroju. Adbarczyk przyglądał się pracującym w porcie ludziom. Dłuższą chwilę patrzył na młodego człowieka w eleganckich szatach, który tłumaczył swemu nastoletniemu potomkowi, że gdy podrośnie wpływy z handlu będą również jego wpływami. Krasnolud przypomniał sobie jak lata temu spędzał czas ze swoim synem. Pamiętał jak uczył go strzelania z łuku oraz walkę w zwarciu z użyciem tarczy.
Zamir zawsze był największym powodem do dumy swego ojca. Chłopak zawsze szanował zasady i wierzył w honor. A po latach treningów z pasji i własnej woli wyrósł z niego zacny wojownik. Za prawdę służba w oddziałach tarczowników cytadeli była wielkim zaszczytem, którego Zamir miał szczęście doświadczyć.
Z rozmyślań wyrwał krasnoluda głos Glascaiva. Durin rozejrzał się nerwowo, ale szybko dotarło do niego, że barda nie było w pobliżu. Szczerze nienawidził, gdy chłopak za sprawą magii przekazywał mu wieści prosto do głowy. Adbarczyk wziął głęboki wdech, splunął w bok i powoli ruszył w kierunku gospody południowej dzielnicy, gdzie znajdował się "Pełny kufel". Na miejsce dotarł jako jeden z ostatnich. Nie spieszyło mu się. Tak kazał myśleć innym. Po prawdzie to żywił szczere nadzieje, że jego informator w końcu pojawi się z większymi konkretami.

Kiedy dotarł na miejsce rozejrzał się za towarzyszami. Długo nie musiał szukać. Szpiczaste uszy elfich "kompanów" wyznaczały się nawet w największym tłumie gawiedzi.
-Elfy...- prychnął pod nosem. Samo to słowo irytowało Durina, ale postanowił spokojnie wysłuchać szczegółów nowej roboty. Złoto w jego kieszeni kończyło się szybciej niż podejrzewał, wszak informacje były w Waterdeep powszechnym ale i cennym towarem. Krasnolud dosiadł się do ławy i w milczeniu wysłuchał słów Glascaiva.
-Konkrety, że niech mnie worg zwącha...- burknął do siebie, po wysłuchaniu barda. Kilka uderzeń serca później nieopodal miejsca, które zajęli wybuchła karczemna burda. Durin starał się nie brać udziału w takich bijatykach. Po pierwsze to nie godziło Młotowi Moradina, a po drugie lękał się, że może kogoś skrzywdzić za bardzo. Awantura ucichła tak szybko jak się wywiązała, a bardzina dostrzegł ich łączniczkę ze zleceniodawcą. Kobieta o bladej cerze rozprawiała chwilę z gospodarzem i skierowała w końcu kroki w ich stronę.
Adbarczyk postanowił milczeć i rozmawiać tym bardziej wygadanym członkom grupy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline