Watedeep było miastem wielu możliwości... i wielu przyjemności.
Ramas, jako że wstrzemięźliwości od przyjemności nie ślubował, co prawda nie rzucił się w wir rozrywek wszelakich, ale spędzał czas bardzo przyjemnie, w zależności od okoliczności albo w towarzystwie mieszanym, albo tylko i wyłącznie damskim.
Wspólne zabawy owocowały nawiązywaniem różnych znajomości. Niektóre były tylko i wyłącznie znajomościami, niektóe pomagały załatwiać takie czy inne interesy czy zakupy (ktoś znał kogoś, kto mógł polecić komuś Ramasa), a jeszcze inne kończyły się w sposób, o którym opowiadali tylko lubiący się chwalić swymi podbojami głupcy. Darvan do takich nie należał, więc nawet kompani nie mieli pojęcia, gdzie i z kim spędzał noce.
Wszyscy wiedzieli, że Ramas lubił łączyć interesy z przyjemnościami, więc nikogo by nie zdziwiła informacja, że mag podczas wędrówek po bibliotekach zaprzyjaźnił się z pewną studentką magii, która została jego przewodniczką po meandrach bibliotecznych korytarzy, a na dodatek znała kilka osób i mogła załatwić dostęp do zbiorów zwykle nie udostępnianych szerokim rzeszom.
Własnie omawiali zawartość jednego z ciekawszych, bogato ilustrowanych dzieł, zastanawiając się nad możiwościami zastosowania podanych tam metod w praktyce, gdy do Ramasa dotarł mentalny przekaz, którego źródem był Glaiscav.
Na szczęście było na tyle wcześnie, że Ramas i panna Kerri zdążyli, nie spiesząc się, przeprowadzić pewien udany eksperyment, zanim mag musiał udać się na spptkanie.
Oczywiście mógł zlekceważyć wezwanie, wolał jednak dopilnować, by któryś z bardziej zapalczywych kompanów nie przyjął zadania, które mogłoby wpakować całą ich grupkę w jakieś tarapaty.
Wszak i tak już bywało...
* * *
W "Pełnym kuflu" Ramas do tej pory nie miał przyjemności bywać. I gdyby nie Glaiscav i jego pomysły z pewnością by tu nie zawędrował. Kto by chciał odwiedzać miejsca, gdzie wymiana argumentów polega na okładaniu się pięściami?
Na szczęście wino było niezłe, a i wspomniana przez Glaiscava uczennica maga nie kazała na siebie zbyt długo czekać.
Ramas wstał, gdy dziewczyna podeszła.
-
Ramas - przedstawił się. -
Zapraszam. Szukaliśmy ciebie, bo podobno szukasz kogoś, kto weźmie udział w wyprawie.
-
Właściwie nie ja, a mój mistrz. Ale tak, szukamy osób na wyprawę - odpowiedziała dziewczyna, minimalnie się uśmiechając.
-
A czy możesz powiedzieć, kim jest twój mistrz? - spytał Ramas.
-
Jest magiem... Ale nie będziemy się tu teraz wdawać w szczegóły. Konkurencja duża a ściany mają uszy. - Hena wymownie uniosła brewki.
-
To dlatego twój mistrz chce zatrudnić ochronę? - zainteresował się młody mag.
-
Podróż sama w sobie może nie, ale miejsce docelowe, może być niebezpieczne. - Uczennica wzruszyła ramionami.