Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2018, 15:44   #16
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Już jakiś czas temu Camden nauczył się, że gdy tylko jest okazja, to trzeba jeść. To samo dotyczyło spania. Nie tracił więc czasu na próżne rozmyślania czy nic nie dające rozmowy. Dlatego też zaraz po kolacji przejrzał po raz kolejny ekwipunek, po czym poszedł spać.

* * *

Nigdy nie lubił wczesnego wstawania, ale z wylegiwania się w łóżku rzadko płynęły jakieś wymierne korzyści, dlatego też, chcąc nie chcąc, przyzwyczaił się do opuszczania łóżka nawet o najbardziej barbarzyńskich porach dnia (a raczej nocy).
Tego ranka również zwlókł się z posłania bez marudzenia, a potem stracił tylko trochę czasu na szybkie śniadanie. Zdecydowanie nie miał zamiaru się spóźnić, a potem biec za pozostałymi.
No i na dziedzincu pojawił się o czasie. W sam raz, by odebrać wspomnianą wcześniej zaliczkę. Tylko nie do końca wiedział, po co mu to złoto w tej chwili. Miał wyskoczyć do karczmy na dzban wina? Teraz? A może w czasie wyprawy rzucać złotem w przeciwników?
Pozostawało rozdzielić pieniądze między pozostałych, co Camden natychmiast uczynił. Na szczęście trzydzieści przez sześć dało się podzielić...
Dało się również podzielić ekwipunek, przygotowany przez siostrzyczki (lub wyszabrowany przez Fungiego z klasztornych schowków i spiżarek). W ręce (a raczej na plecy) Camdena trafił worek udający plecak, latarnia, oliwa, zapas jedzenia na trzy dni i manierka. Krzesiwo wylądowało w kieszeni.
- Bierzemy też muła? - spytał, gdy ujrzał ogromniasty zwój liny, ważący ze dwadzieścia kilogramów.
Muła nie było, a nikt jakoś nie wyrażał ochoty targania takiego ciężaru na własnych plecach. Z tego też powodu Camden uciął kawał liny, mniej więcej jedną trzecią, po czym zwinął ją i wpakował do worka.
- Podzielcie się resztą - rzucił w stronę swych towarzyszy podróży. - I nie zapomnijecie o kotwiczkach.

Gdy tylko wszyscy się spakowali, Camden ruszył na szlak. Nie jako pierwszy, ale zaraz za przewodnikiem.
 
Kerm jest offline