12-04-2018, 20:13
|
#19 |
| Ryś pochylił się nad przygotowanym ekwipunkiem i dumał tak w milczeniu przez chwilę. - Wezme część zapasów, ale jako zwiadowca nie za bardzo moge się objuczać. W końcu pójdę w awangardzie, wypatrując patroli wroga. - Zapakował do worka cześć jedzenia i podniósł jeden z bukłaków. Nie zwlekając odkorkował go i powąchał, a następnie spróbował zawartości, krzywiąc się lekko. - A co ja, koń? - Burknął pod nosem cicho i zerknął na Zardhana.
Wykorzystał moment kiedy krasnolud odciągnął go na bok. - Spokojnie przyjacielu. - Również odpowiedział przyciszonym głosem. - Nie musisz obawiać się Iskry. Ona nie gryzie. - Urwał nagle, marszcząc czoło w zastanowieniu. - W sumie to gryzie... aaale ty nie musisz się o to martwić. Pokręcił głową, jakby odganiał jakąś natrętną myśl. - Po prostu jej nie obrażaj i będzie cacy. Poklepał go uspokajająco po ramieniu. - Dobrze się jednak składa, bo chciałem z tobą pomówić o naszych zapasach. - Pokazał mu bukłak. - Mianowicie mam na myśli to. Widzisz, głupio tak o samej wodzie wyruszać. Jak zwierze. Źródło, czy strumień można znaleźć po drodze. Aaale... nie uwierzę, że siostrzyczki nie mają tu wina schowanego w jakiejś chłodnej piwniczce. Z pewnością nie spostrzegą, że przelejemy baryłeczkę do bukłaków. Nie oszukujmy się. Nie uwierzę też, że nigdy im nie podbierałeś. Większość będzie i tak zajeta teraz modłami, więc nikt nawet nie będzie nas o nic pytał. Żadnego ryzyka, a kiedy nam się powiedzie, to kapłanki i tak będą nam dozgonnie wdzięczne. Same plusy. - Zachęcał przyciszonym głosem, ręką wskazując na kwitnące kląby, pokryte poranną rosą. - Słyszysz jak radośnie ćwierkają ptaki? Nawet one by się zgodziły, gdyby mogły mówić.
__________________ Our sugar is Yours, friend.
Ostatnio edytowane przez Cattus : 12-04-2018 o 22:22.
|
| |