Eldred dogadał się z Wróblem i zainwestował jedną trzecią złota w marynarski interes. Słabo się na tym znał, ale czuł że taka krypa może w przyszłości uratować jego czarodziejskie dupsko. Kolejną jedną trzecią zdeponował w krasnoludzkim banku Lichmann Brothers, tak na wszelki wypadek. Resztę zostawił sobie na zabawę i co najważniejsze na wkupne w łaski miejscowej gildii złodziei. Z miejscowymi łotrami zawsze warto było dobrze żyć, o czym już się przekonał w poprzednim mieście. Kontakt nawiązał już podczas sprzedaży zdobycznej chabety w dokach, poprzez wozaka Flicka, ale na pełniejsze zapoznanie z "chłopakami" musiał jeszcze trochę poczekać.
Gdy załatwił to co miał załatwić udał się z kumplami na balangę. Marzyły mu się świeżutkie małże wyjadane z pępka (lub może innego miejsca) egzotycznej tancerki, zapijane od czasu do czasu, południowym zamorskim winem. |