Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2018, 22:53   #24
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Poczekaj – Darla zastopowała mężczyznę ruchem ręki. Ona też potrzebowała się napić. Otworzyła lodówkę i spojrzała do wnętrza, a potem dobiegł ją śpiew Phebe radośnie wtórującej kucykom.
Westchnęła i wyciągnęła Radlera 0. Pociągnęła duży łyk.
- Czy dobrze rozumiem – zaczęła powoli. – Jeden z przysypanych geologów rzucił się na was? A ty mu przypierdzieliłeś tak, że trafił do szpitala? Był w szoku? W sumie nieważne.. skoro was zaatakował, to miałeś prawo się bronić. Wszystko będzie dobrze, Steven, nie nakręcaj się.

Przytaknął głową.

- Zachowywał się jak dzikie zwierzę ale to nie powód... Znajdziesz jeszcze jedno piwo? - Zamyślił się. - A później zrobiłem coś jeszcze głupszego…
Wyciągnęła kolejną butelkę.
- To pierwsze to była samoobrona. Chyba was tego uczą - jak wszystkie służby ratunkowe - że najpierw dbacie o siebie, dopiero potem o innych? Ok, przegiąłeś, ale to nie zbrodnia - podała mu piwo. - A to głupsze, to? - spojrzała na niego, teraz już zaniepokojona.

- Byłem zdenerwowany... - żachnął się, syknęła druga otwierana butelka - a ten konował coś skomentował, nie pamiętam nawet... - machnął ręką sugerując, że treść nie miała znaczenia, - w każdym bądź razie dałem mu w ryj. Rozładowałem emocje. - Pociągnął długi łyk. - Stąd ten cały cyrk pod domem…
- No tak
- Deanna przypomniała sobie migawki z lokalnych wiadomości. - Widziałam. Nie rozpoznałam cię, ale nagranie nie było zbyt dobre… Czemu go walnąłeś? - Steven zwykle nie bywał agresywny.

Wzruszył ramionami gładząc kciukiem oszronioną butelkę.

- Byłem podminowany sytuacją na dole. To było jak zapalnik, iskra, która wyzwoliła złe emocje. Co mam ci powiedzieć? - spojrzał na nią po raz pierwszy podczas tej rozmowy. - Tak, źle mi z tym. Tak, czuję się winny.

Poklepała go po ramieniu.
- Za kilka dni wszystko się uspokoi - powiedziała pocieszająco. - Każdy w końcu zrozumie, że działałeś pod presją. Macie jakieś procedury na takie sytuacje? Śledztwo będzie, czy coś?

- Zależy od tego czy wniesie oskarżenie. Dave, szeryf prosił mnie o nie opuszczanie miasta.

-Rozumiem, że planujesz się dostosować
- stwierdziła. - Masz się gdzie zatrzymać? Bo chyba nie w domu...

- Darla!
- Spojrzał na nią z wyrzutem. - Chyba nie myślisz, że mógłbym... Oczywiście, że zostaję, tylko... dzwoniłem już do Roba ale on ma teraz małe dziecko a Bill mieszka u rodziców i... nie wiem. Poszukam jeszcze.
- Na razie możesz zostać tu
- zdecydowała. - Na tą noc na pewno. Póki czegoś nie znajdziesz. Ja niedługo zaczynam lekcje, potem idę do Kate i na kolację, więc będziesz miał spokój cały wieczór. Prześpisz się w sali, mam polówkę, tam obok są natryski… A w międzyczasie spokojnie poszukasz lokum u kumpli, ok?

- Nie chciałem ci sprawiać kłopotu...
- w jego oczach widziała wdzięczność i… chyba zakłopotanie? - jak tylko coś znajdę… dzięki.
- Nie ma sprawy -
mruknęła Darleen, też niespodziewanie zakłopotana. W sumie - nie wiadomo dlaczego. Co złego niby może być w przenocowaniu starego kumpla? Cóż "kumpel" to nie było dobre słowo. Kochanek, pasowało znacznie lepiej. Odegnała wspomnienie jej i Stevenerm na blacie kuchennym. Gwałtownie podniosła się na nogi. - Lodówka jest tam, jakbyś był głodny. Zresztą nic się nie zmieniło... - odchrząknęła. - Znaczy, w rozkładzie kuchni.. no. W każdym razie miałam na myśli, żebyś się rozgościł a ja idę do małej.

- Jak tam, żabko? - zawołała. - Gotowa na trening?
Radosny pisk z kanapy wystarczył jej za potwierdzenie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline