Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2018, 18:18   #138
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Właściwie jeszcze nie dokończyła mówić, kiedy znalazła się w objęciach markiza, który pędził we wskazaną stronę. Baa, raz mało co nie zleciał ze schodów niosąc ją jak księżniczkę, zaś Agnese wyczuwała, jak mocno pędzi krew wewnątrz jego żył, zaś smukłe dłonie szlachcica, mocno opinają jej ciało. Korytarze były już oczyszczone ze zwłok, jednak krew zniszczone przedmioty, nadal były widoczne. Jednak nie przejmował się nimi, największy skarb przecież miał w swoich rękach i właśnie wnosił go do łaźni otwierając nogami drzwi. A tam już nie mógł się powtrzymać, żeby nie zacząć jej całować niczym szalony, dalej nie wypuszczając ze swoich rąk. Agnese sięgnęła w tym czasie do sprzączek jego naramiennika i zaczęła je po kolei rozpinać, na tyle na ile mogła to zrobić w tej pozycji, nie chcąc przerywać pocałunków markiza. Takie rozpinanie nie jest łatwe, ale mieli pewną wprawę. Trzeba całować, ustawiać się wykręcać, potem znowu całować oraz jeszcze raz całować. Chwilę później nawet jednak markiz doszedł do wniosku, że w takich warunkach wszystkiego ściągnąć się nie da. Ułożył ukochaną na kamiennej ławie do masażu i ciągle całując mógł poddać się jej zabiegom rozbierającym, jednocześnie zaś zabrać za jej szaty. Miał bowiem wolne dłonie, które natychmiast popędziły do jej sukni oraz gorsetu. Agnese także zrzucała ze swego partnera kolejne warstwy garderoby. Jednak przy spodniej koszuli zabrakło jej już cierpliwości i łaźnie wraz z korytarzem wypełnił dźwięk rwanego materiału. Zerknęła w bok przerywając pocałunek i zdała sobie sprawę, że przy tym całym pośpiechu nie zamknęli za sobą drzwi. Uśmiechnęła się do markiza.
- Zależy nam na odrobinie prywatności?
- Zależy, ale nie mamy teraz na to czasu. Nie mogę czekać.

Widać zresztą było, iż to jest prawda. Pochylał się nad nią nagi oraz podniecony. Jego czerwony czub prostował się, unosił i leciutko chwiał za każdym poruszeniem ciała.
- Muszę cię mieć, pragnę cię - wyszeptał wpatrując się w nią tak jak mysz patrzy się na wyjątkowo apetyczną porcję sera. Chciał ją wziąć teraz, bez czekania na cokolwiek, włożyć w nią swój napęczniały penis i wcisnąć jak nagłębiej, jak najmocniej, żeby przeszedł ją dreszcz przez całe seksowne ciało.
- Toż jestem cała twoja. - Agnese uśmiechnęła się i zakręciłą biodrami drażniąc jednocześnie zarówno swoje płatki jak i jego czubek. Alessandro nie czekał dłużej. Czy obydwoje byli już gotowi, czy wystarczająco wilgotni … widać było, jak szaleje, jak nie może czekać by ją posiąść. Rozpoznawałą doskonale znane jej rozgorączowanie wewnątrz omiatającego ją spojrzenia.
- Ach! - jęknął mocno poruszając biodrami, przebijając się przez delikatne płateczki okalające jej kobiecy cud. Solidne, potężne pchnięcie, rozdzierające jej wnętrze, dochodzące jak najgłębiej, zaś od zewnątrz tak, że jego jajeczka dotarły do napęczniałych płatków kobiecości.
- Agne … - jęknął znów pozostając na chwilę w tej najgłębszej możliwej w tym układzie pozycji.
Wampirzyca krzyknęła głośno, czując jak mężczyzna ją przeszył. Opadła na kamienną ławę, poddając się swemu kochankowi. Jej nogi powędrowały na jego biodra, a na twarz wypłynął szczery uśmiech.
- Jesteś wspaniały, skarbie.
- Przy tobie, dla ciebie
- sapnął, wycofując sie nieco oraz wbijając odrobinę głębiej, bowiem nieco bardziej otwarła się w tej pozycji. - Kocham cię, wiesz - szepnął, poruszając się, do tyłu powoli, żeby później uderzać mocniej. Widać było, jak patrzy się w jej twarz, jak spija także drgnienie jej ciała, jak spogląda na piersi signory, które mocno falowały przy każdym pchnięciu, coraz szybszym.
Agnese chwyciła się mocno krawędzi postumentu, tak by ruchy Alesandra nie suwału nią po podłożu. Było przyjemnie chłodne przy tym całym, atakującym ją gorącu.
- Trzeba być ślepym.. - zamilkła na chwilę czując jak mężczyzna znów, całkowicie ją wypełnił. - … by nie widzieć tego co do mnie czujesz.

Przerwał na chwilkę wstrzymując się. Wziął jej smukłe nóżki zakładając sobie na ramiona. Mocno naparł na nią tym razem wyginając jej smukłe ciało. Oczywiście siła wampirzycy była aż nadto wystarczajaca, żeby uwolnic się w każdej chwili. Jednakże normalna kobieta byłaby obecnie zwinięta, przytłoczona męskością,która wbijała się w nią ponownie, jak najgłębiej.Czuł, jak jego czubek delikatnie uderza docierając do jej tylnej ścianki, jak prześlizguje się po jej karbowanych ściankach i to go coraz bardziej podniecało.
- Agne … zaraz dojdę - jęknął przyspieszając odruchowo ruchy bioder. Nie panował już nad nimi.
Wampirzyca wpatrywała się w niego z zachwytem i pomyśleć, że miała go na własność. Jeszcze trochę jej brakowało, ale tak bardzo chciała posiąść go całego. Puściła jedną ręką blat i sięgnęła do jego szyi i przyciągnęła go do siebie. Czuła jak nawet jej rozciągnięte ciało zaczyna lekko protestować, jednak po chwili miała jego szyję tuż przy swoich ustach.
- Dojdź kochanie. - Ze smakiem wgryzła się w rozpaloną skórę i upiła niewielki łyk. Czując, jak nagle w głębi jej ciała strzela gejzer kropelek, które uderzają o jej rozpalone ścianki pochwy. Spiął się, w jej kłach i w jej łonie. Wszystko wybuchało, zaś ten pierwszy wystrzał był tylko częścią całej serii. Podczas gdy jej zęby wpijały się w jego skórę, jego penis wchodził w jej głębiny także. Strzelał, leciutko cofał się, ponownie strzelał. Czuła za każdym razem, jak pęcznieje na samym spodzie trzona, jak się nadyma, jak jeszcze bardziej twardnieje, jak wreszcie napina się by uderzyć ją swoimi kleistymi pociskami. Jęczał, jęczał głośno za każdym razem dochodząc do gwałtownej rozkoszy. Agnese piła z niego powolutku, jak najmniej tylko była w stanie, mocno przyciągając go do siebie. Uwielbiała to. Być w nim, mieć go w sobie, na sobie. Dopiero gdy poczuła, że Alessandro skończył, wysunęła kły i zalizała niewielkie ranki. Nie wypuściła go z objęć, nadal ciesząc się jego ciepłem i jego gorącym oddechem na swoim ciele.

Markiz głęboko oddychał. Przytulony w niej, spełniony swoim wystrzałem. Powoli dochodził do siebie dopiero uśmiechając się do swojej narzeczonej. Szalona noc seksu oraz walki.
- Hm, nie chciałam wam przeszkadzać - usłyszeli nagły głos Gilli. - Otrzymała pani list, signora. Woli pani przeczytać teraz, czy zdecydowanie później.
Widać było, iż ghulica weszła wcześniej oraz zamknęła za sobą drzwi. Tak, że nawet gdyby ktoś przechodził po korytarzu obok łaźni, nie usłyszałby, ani nie zobaczyłby ich erotycznych igraszek.
- Witaj Gillo, jak się czujesz? - Agnese na razie zignorowała informację o liście i puszczając swego narzeczonego opadła i wyciągnęła się na podeście. Jej oczy uważnie przyglądały się ghulicy sprawdzając czy wojowniczce nic nie dolega.
- Całkiem nieźle, nic tak nie pobudza apetytu, jak dobra walka - trudno było określić, jaki apetyt ghulica miała na myśli. - Wszystko wyczyszczone. Nasi poranieni, niektórzy całkiem mocno, jednak Kowalski jest przekonany, że wszyscy wyjdą cało. Dwie służące zostały zgwałcone przez napastników, zanim dorwaliśmy ich. Mniej więcej tyle. Mogło być stanowczo gorzej, zaś atakujący dostali nauczkę - przyznała.
- Nie jesteś ranna? Z resztą i tak ci nie uwierzę, rozbieraj się. - Mimo rozkazu, jej głos był ciepły raczej żartobliwy. Agnese uśmiechnęła się i spojrzała na markiza. - Co powiesz skarbie na kąpiel w formie przerwy? Mogłabym przeczytać ten list. - Zerknęła na Gillę upewniając się, że wypełnia jej polecenie. Oczywiście ghulica nie ociągała się. Była pokryta krwią oraz potem, miała także kilka drobnych ranek, jednak nic specjalnie przykrego. Najbardziej widoczna była potężna sina plama na lewym barku. Ktoś musiał walnąć tam ją jakimś kijachem. Jednak reszta ciała wyglądała dobrze.
- Wobec tego chętnie kąpiel - zgodził się markiz, który poderwał się nagle i skoczył do ich baseno-wanny rozbryzgując mocno wodę. Stał na dnie zanurzając się po uda, bowiem mniej więcej tyle sięgała mu woda.
- Zapraszam ze mną - uśmiechnął się.
Agnese podniosła się, czując jak wymieszane soki jej i markiza, zaczynają wypływać i powolutku spływać po jej udzie. Podeszła do Gilli i uważnie przyjrzała się rosnącemu siniakowi. Delikatnie położyła swoją chłodną dłoń na tym miejscu.
- To tylko powierzchowne? - W jej głosie pojawiło się lekkie zmartwienie. Uśmiechnęła się do markiza i znów skupiła wzrok na ghulicy. Martwiła się o swoich ludzi… bardzo się martwiła.- Chyba będziemy musieli cię opłukać nim wejdziesz, do wanny.

Nie czekając na reakcję kobiety podeszła do stojącej przy basenie misy i napełniła ją wodą. Ucałowała jeszcze moczącego się już narzeczonego i wróciła do ghulicy, zgarniając po drodze gąbkę. Po chwili opłukiwała ją, uważnie badając wszystkie ranki, swoimi lekko chłodnymi dłońmi. Po ciele kobiety spływały stróżki lekko zabarwionej na czerwono wody.
- Poczekaj, pomogę ci. Gilla broniła wszak mojego domu i byłbym draniem, gdybym nie zadbał teraz o nią - złapał drugą gąbkę wychodząc z baseniku i przyłączył się do mycia ciała ghulicy. Tymczasem Gilla jęknęła cicho.
- Czy mogę? - spytała swej pani ruszając swą dłonią w kierunku jej piersi.
- Oczywiście kochana… - Wampirzyca nachyliła się do ucha ghulicy i uszczypnęła je lekko ustami. - .. choć może przeczytałabyś mi ten list? - Dłoń Agnese powędrowała w dół ciała kobiety i zanurzyła się pomiędzy, już całkiem odrośnięte, intymne włoski. Powoli owijała je sobie wokół palców, drażniąc się tak z ghulicą.
- Dobrze pani, ale czy mogę zaraz, bo teraz nie wiem, czy rozpoznałabym litery - rozsunęła nieco nogi udostępniając swoją szparkę Agnese. Poświęcała zdecydowaną większość uwagi wampirzycy, ale czasem także jej dłoń obejmowała markiza wycierającego gąbką jej bok. Niekiedy całowała go, by powrócić ponownie do swojej ukochanej pani.
- To miłe, bardzo miłe - Agnese czuła, jak przez ciało ghulicy przebiegają dreszcze kiedy tak bawiła się jej włoskami. Jej także było miło, kiedy Gilla ujęła jej pierś oraz zaczęła ją pieścić. Unosiła lekko, obejmowała, poruszała drażniąc sutek. Wampirzyca odrzuciła gąbkę do misy. Jej jedna dłoń wsunęła się między rozpalone płatki, a druga odnalazła tylny otworek Gilli i zaczęła go drażnić. Delikatnie ucałowała ramie ghulicy, czując, że i w niej ponownie narasta apetyt. Biodra Gilli zatańczyły na jej paluszkach. Przez chwilę Agnese poczuła, jak nagle jej przyboczna zapomniała się mocno uciskając jej cycek, kiedy nagle weszła głębiej w jej kwiat, ale zaraz opanowała się puszczając oraz wracając do nieco słabszych siłowo pieszczot.
- Proszę, weź mnie - wyszeptała do Agnese drżącym głosem.
Agnese wsunęła drugi palec w szparkę Gilli, jednocześnie delikatnie atakując jej tylni otworek. Jej kły delikatnie otarły się o skórę kobiety.
- Jak mam cię wziąć kochana?
- Tak, żeby mi było dobrze, żebym czuła, że jestem twoja
- wyszeptała Gilla opadając. Przyklękła na podłodze mocno pochylając się i układając twarz na ławie, na której przed chwilą leżała Agnese. Wypięła pupę, przymknęła oczy i czekała na pieszczoty. Twarda wojowniczka pod ich wpływem zmieniała się nie do poznania w uległa hurysę haremu. Agnese przyklęknęła tuż za nią, sama się lekko wypinając. Mrugnęła do markiza i lekko zakręciła pośladkami, po czym skupiła już całą swoją uwagę na swojej ghulicy. Jej palce bez trudu odnalazły drogę do szparki kobiety, jeszcze zaczepnie szczypiąc jej rozpalone płatki. Druga dłoń pewnie chwyciła pierś kobiety. Wampirzyca zamruczała czując jak jej piersi opierają się o rozpaloną skórę wojowniczki. Delikatnie zaczęła całować jej plecy zaczynając swoją zabawę.
- Ach! - Agnese usłyszała podniecone westchnienie ghulicy i nagle sama poczuła, jak coś mokrego i dużego dotyka jej własnych płateczków. Penis markiza odpowiednio pobudzony dobierał się do niej, do jej szparki, zaś jego paluszek delikatnie pieścił kolistymi ruchami jej tylny otworek. Stał tuż za nią i nie czekał długo. Cipka wampirzycy była wciąż mokra, skropiona wspólnymi sokami sprzed chwili. Wszedł w nią, zaś jego żądło ukąsiło ją jak najgłębiej można. Wspólnie z kciukiem, który dokładnie w tym samym momencie zagłębił się w jej pupę.
Wampirzyca krzyknęła głośno wprost w plecy Gilli, jednocześnie mocniej atakując szparkę ghulicy. Jej palce zaczęły rozpychać się mocno w ciele kobiety, podczas gdy druga dłoń mocno zacisnęła się na rozpalonej piersi.
- Wspaniali… moi wspaniali kochankowie. - Całowała plecy kobiety, coraz mocniej, zostawiając na nich pierwsze malinki. Jej biodra napierały na markiza.
- Ach, tak! - krzyknęła wręcz Gilla, kiedy jej pani mocniej zabawiła się jej kobiecością. Spróbowała zacisnąć mięśnie łona na palcach Agnese. - Proszę, szybciej - jęknęła przestając panować nad sobą. Wampirzyca zauważyła już, że jej przyboczna potrafiła bardzo szybko dochodzić, podczas kiedy ona musiała być odpowiednio rozpalana. Cóż, może to dziedzictwo południowej krwi Gilli. Ghulica ruszała się, jęczała, ale Agnese słyszała także westchnienia markiza, który atakował jej obydwie szparki. Nie robił tego szybko wiedząc pewnie, że mogłoby to przeszkadzać Agnese pieszczącej Gillę.
- Słyszałeś skarbie naszą Gillę…- Wymruczała wampirzyca, zaciskając się na jego męskości. - Szybciej.
- Taak - jęknął tylko, bowiem właściwie nawet gdyby nie chciała tego, nie mógłby już wytrzymać takiego wolnego tempa. Biodra markiza same przyśpieszały i nie potrafił złapać już koordnacji z palcem w jej tyłeczku. Dlatego owa tylna dziurka już była poddana wolniejszemu ruchowi, ale prowadzonemu tak, by szedł w stronę pochwy. Zaś penis … właśnie ten poruszył się szybciej, mocniej, pomimo zaciśnięcia się na nim. Agnese była mokra, śliska, cudownie ciasna, ale nawet ta ciasnota oraz zaciśnięcie nie mogły go zatrzymać. Tyle, że odbierała to jeszcze mocniej. Teraz już jego biodra wręcz uderzały o jej tyłeczek, nadziewał ją, brał szybko, gwałtownie oraz bardzo mocno.
- Ach, jakże cię pragnę - wyrwało mu się, kiedy uderzył jeszcze mocniej aniżeli poprzednio.
Agnese atakowała brutalnie szparkę Gilli w tym samym tempie, w jakim Alessandro atakował ją, zupełnie jakby jej palce były przedłużeniem jego męskości. Na początku jeszcze wiła się, opierając niemal cały swój ciężar na ciele ghulicy, w końcu jednak apetyt wygrał i czując jak sama dochodzi, wgryzła się w kobiece ciało.
- Aaa - soki wręcz trysnęły z łona Gilli na rękę Agnese. Doszła, wiła się, zaś jej intymne mięśnie gwałtownie ścisnęły jej palce, puściły, potem znowu pulsująco ścisnęły. Kobieta wręcz krzyczała, lecz jej ciało przypominało bezładną lalkę, targaną namiętnościami. Tymczasem także Agnese czuła, jak w jej ukrytych zwykle miejscach wzbiera się szturm. Markiz brał ją mocno. Czuła jak pulsuje, jak jęczy, jak dochodzi, wreszcie jak nagle strzela potokiem w niej uderzając raz za razem. Czuła, jak nie panuje nad soba, tylko robi to kierowany siłą natury. Chciał ją niczym wariat i brał ją tak samo, szaleńczo rozdymając jej kwiat i wypełniając ją swoim nasieniem. Agnese także nie do końca panowałą nad sobą, ściśnięta pomiędzy dwoma szalejącymi ciałami, ocierała się o nie, jednocześnie biorąc i będą braną. Wysunęła kły pozwalając by jej jęki wymieszały się z jękami jej kochanków. W całej tej rozkoszy, zauważyła, że jej biodra wykonują ruch jakby sama “brała” Gillę. Zachwycona ponownie zaczęła całować plecy kobiety, uspokajając się powolutku, bez pośpiechu, ciesząc się każdą sekundą.

Powolutku marki ruszał się coraz wolniej. Czuła, jak przetrawiał rozkosz, zaś jego męskość malała w niej. Pochylił się nad nią przytulając, zaś Gilla już także pulsowała jedynie pod jej pieszczotami przechodząc kolejny orgazm. Poddawała się przyjemnościom, które były dla niej jakimś szaleństwem rozkoszy. Wszyscy powolutku dochodzili do siebie.
- Ach, to było … - spróbował wyrazić słowami markiz.
- To było … - wymruczaczała Gilla nie mogąc dokończyć.
- Yhym. - Agnese uśmiechnęła się, wtulając się w plecy kobiety. - Jesteście cudowni. - Pozwoliła paluszkom opuścić rozpaloną szparkę, jeszcze przez chwilę masując jej najbliższe otoczenie. - Najcudowniejsi.
- To ty jesteś … - właściwie dokładnie w tym samym czasie zaprotestowali markiz i Gilla i obydwoje przerwali dokładnie w tym samym momencie.
- Bardzo cieszę się, signora, że kiedyś mnie poskromiłaś i darowałaś życie - odezwała się Gilla - i że spotkała pana, panie markizie - było to wyciągniecie ręki na zgodę, gdyż choć obydwoje kochali wampirzycę, po cichu też zazdrościli sobie ucząc się dopiero wspólnoty.
- Cieszę się, że ma ciebie, Gillo - odparł markiz.
- Signora - spytała ghulica - czy mogłabym się zrewanżować? Bowiem to było, cudowne.
Agnese ucałowała plecy kobiety.
- Na razie szukam chętnych, którzy mnie “dokładnie” wymyją. - Odparła wampirzyca odrobinę żartobliwie, lekko mrucząc gdy wymawiała słowo “dokładnie.
- Właśnie to miałam na myśli, signora – wyjaśniła ghulica. - Najpierw chętnie cię umyję, czuję, że twój narzeczony także chętnie się przyłączy …
- Oczywiście, że tak – dla markiza było to jasne, że nikomu nie da się wyprzedzić przy Agnese.
- Zaś potem dalszy ciąg mycia, moim języczkiem w twojej szparce, którą trzeba będzie bardzo dokładnie oczyścić – uśmiechnęła się niczym kocica.
Agnese zamruczała.
- Nie pozostaje mi nic innego jak oddać się w wasze ręce… - wampirzyca uśmiechnęła się. - … no i oczywiście usta.
Markiz i Gilla ponownie ułożyli wampirzycę na ławie. Troszeczkę poniżej niżeli normalnie, tak, że głowa, tułowie, pośladki spoczywały jeszcze na ławie, lecz nogi już były poza nią. Opierały się swobodnie na położonej prawie pół metra niżej podłodze. Contarini leżała na plecach, zaś jej dwójka towarzyszy zajęło się ciałem, wspaniałym, seksownym ciałem florenckiej kobiety.
- Polej proszę tutaj – wskazała markizowi na piersi Agnese, którymi chciała się zająć najpierw. Znaczy ona prawym cycuszkiem, markiz lewym. Alessandro wylał ciepłą wodę na wspaniały biust kobiety. Wpatrywał się w niego. Był fantastyczny, kształtny, cudownie jędrny, wspaniale ozdobiony malinowymi sutkami oraz ciemnymi otoczkami. Wkrótce dwie namydlone pary dłoni zabrały się za ten atrybut kobiecości. Namydliły go dokładnie, ugniatając, pieszcząc, delikatnie podszczypując twardniejące sutki. Po nich zaś przyszła dalsza część ciała: ręce, nogi, boki, starannie omijając okolice łona. One były specjalnie zostawione na języczek przybocznej. Agnese przyglądała się dwójce swych kochanków z czułością, poddając się wszystkim zabiegom. Z jej ust raz po raz wydobywał się cichy pomruk. Oczywiście obydwojgu pieszczącym ją bardzo się to podobało. Każdy pomruk, każdy ruch wampirzycy, który wskazywał na jej zadowolenie. Naprawdę było słodkie, gdy Agnese została umyta z krwi, potu oraz brudu po walce, zaś tylko jedno miejsce na jej ciele zostało jeszcze brudne. Ghulica rozciągnęła jej smukłe uda odsłaniając zaczerwieniony, nabrzmiały kwiatek pokryty rosą podniecenia oraz nasieniem markiza. Drobne kropelki trzymały się zakręconych włosków, drzemały na delikatnych płateczkach oraz w różowej szczelince, na której dole rozwierał się wspaniała, ciemna głębia prowadząca do jej wnętrza. Agnese leżała, czując jak twarz Gilli zbliża się do jej intymnych warg. Ale najpierw usta oraz języczek ghulicy zajął się jej udami. Zaczął delikatnie je lizać, całować, wciągać cały miks intymnych soczków.
- Twoje płatki są cudownie delikatne - szeptała Gilla. - Zajmę się nimi za moment. Uwielbiam je pieścić, dotykać, całować, chwytać ustami i pociągać, ssać mocno miejsce, gdzie się łączą, chcę czuć, jak one drżą, jak ty drżysz, kiedy się nimi zajmuję. Potem szukać twoich najwrażliwszych miejsc oraz szczególnie mocno je podrażniać językiem, żebyś jak najmocniej czuła, jak bardzo cię pragnę mocno.
 
Aiko jest offline