Dawno temu pod Naksos starły się dwie floty.
Ni Sparcie, ni Atenom nie brakło ochoty,
By siłą spór rozstrzygnąć w państewek układzie,
Kto też hegemonię ma dzierżyć w Helladzie.
Spartanom przewodził Pollis, znany rewanżysta,
A chociaż przewaga Aten była oczywista,
Śmiało do boju ruszył rozpędziwszy statki,
Które mknęły po morzu niby jedwab gładkim.
Wnet wbiły swoje dzioby, twarde jak żelazka,
W ateńskich trier burty, aż poczęły trzaskać.
Kapitan już czuł słodycz i pewność zwycięstwa,
I choć Ateńczykom nie odmawiał męstwa,
Cenił Spartan walczących odważnie i wiernie.
Gdy wtem ateńskie tarany wbiły się jak ciernie
W jego eskadry statki, druzgocąc kadłuby -
Nadeszła odsiecz wroga! Tak oto dzień chluby
Zmienił się dla Pollisa w dzień floty pogromu,
Więc pobity sromotnie, powrócił do domu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_morska_pod_Naksos Cytat:
I konia z rzędem temu kto znajdzie klucz dobrania takich słówek
|
To ja poproszę srokatą falabellę - bez rzędu, wystarczy ładny kantar.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Falabella