[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=DLLNifSKnqc[/MEDIA] * * *
Pokój 446
Kobieta odwróciła się stronę wchodzącej pary.
- Jak się Pani czuje? – zapytał Jack zamykając drzwi za Shannon.
Kobieta spojrzała na mężczyznę z wyrzutem. - Dziękuję dobrze! - odpowiedziała załamującym się głosem. - Chce Pani zapalić, napić się czegoś? – Jack ciągnął spokojnie, nie zwracając uwagi na ironiczny ton podejrzanej. - Dużą kawę, z kremem i cukrem... – zamówiła bez zastanowienia powracającym głosem, posyłając mężczyźnie pełne wdzięczności spojrzenie. - Dzień dobry. Proszę usiąść, pani Lewis. Porozmawiamy. Dlaczego, pani zdaniem, przebywa pani w tym pomieszczeniu? – odezwała się Shannon, gestem zaproszenia ustawiając Kate krzesło.
Kobieta usiadła przy stole i zaczęła głęboko oddychać. Widać było, że skupienie na twarzy zaczęło zmywać z niej nieco rozpacz. - Ponieważ system uważa, że zabiłam męża. – odpowiedziała chłodnym głosem kobieta, podnosząc wzrok wbity w stół na Shannon. - Czy może Pani opowiedzieć co się stało tego dnia? – Jack zadał kolejne pytanie. - Najpierw chcę zobaczyć się z dziećmi! – krzyknęła Kate, a jej oczy z powrotem wypełniły się po brzegi łzami. - Dobrze, jednak zanim do tego przejdziemy, czy może nam pani powiedzieć co się wydarzyło dzisiejszego dnia? – Shannon pytała spokojnie, łagodnym i przyjaznym głosem. - Co się stało? – Kate zrezygnowanym wzrokiem patrzyła kolejno to na Shannon, to na Jacka – Trzecią noc spędziłam w areszcie, odchodząc od zmysłów... Nic się nie wydarzyło, poza tym, że nadal nic nie pamiętam... Tylko krew i mój Stewen... Dlaczego myślicie, że to ja? Przecież to jakiś absurd! Szukajcie prawdy, pozwólcie zobaczyć się z dziećmi. Kto się nimi opiekuje?! Kiedy będzie pogrzeb?! – kobieta od załamującego się głosu zaczynała nakręcać spiralę stanowczych pytań, coraz bardziej go ponosząc. W jej wypłakanych oczach widać było autentyczne, lub dobrze udawane ogniki gniewu, ciekawości i zagubienia.
[ukryj=Discordia]Shannon obserwując zachowanie kobiety wiedziała, że jej troska o dzieci nie jest udawana. Kobieta zdawała się być szczerze poruszoną tym tematem. Niestety nie była jeszcze w stanie określić czego ten ładunek emocjonalny ma dotyczyć. Szczerej troski o los bliźniaków, czy próby wyciągnięcia od Sędziów informacji. Jedno jest pewne i już to wiedziała. Jeśli nie zacznie zadawać właściwych pytań, niczego się dzisiaj nie dowie.[/ukryj] - Niech pan mi pomoże... – błagalnym, chwytającym za serce głosem, Kate prosiła Jacka kładąc mu poprzez stół dłoń na jego ręce - .. moje dzieci, mój mąż, ja chyba zwariuję... – Kate wyczekującym rozpaczliwym spojrzeniem zaglądała w oczy Sędziemu.
[ukryj=Jack] Jack odniósł wrażenie, że przesłuchanie idzie dobrym torem. Wyczuł nic zaufania jaka związuje się pomiędzy nim a kobietą. „Żeby tylko niczego nie spłoszyć” – pomyślał. [/ukryj] Pokój 446A
Alan włączył urządzenia do nagrywania i usiadł wygodnie w fotelu.
„Kawy się napije” – pomyślał ironicznie – „...nawet z kremem i cukrem, dużą...” – obserwując przebieg rozmowy, zastanawiał się, czy ktoś w końcu te kawę jej poda. „Przynajmniej będzie pretekst, żeby tam się pojawić i nie przestraszyć podejrzanej.”
[ukryj=kset] Abercup widząc zachowanie Kate i jej gest w stronę Jacka zastanowił się, czy to możliwe, żeby była tak dobrą aktorką. „Może rzeczywiście szuka oparcia i bezpieczeństwa... A może chce kupić jego zaufanie, kto wie może nawet uwieść?" [/ukryj] |