Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2018, 23:45   #11
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Triple Kay w wywiadach był sobą. W końcu. Bo przecież na dobrych kilka miesięcy słuch o nim zaginął i tylko najwytrwalsi fani wrestlingu wiedzieli w czym rzecz. Teraz jednak wrócił i choć nie czekała go arena, to nic nie wskazywało na to, by w jakikolwiek sposób zmieniało to jego nastawienie do całego programu. A to traktował wyjątkowo serio wkładając w odpowiedzi i spotkania cały swój bezbrzeżnie luzacki i niewinny gimmick gościa, który jest tak zajebiście w porządku, że żadne wyzwanie, czy przeciwnik się go nie będzie imać. Z każdym z rywali i rywalek przywitał się na imprezie zapoznawczej dla każdego rezerwując swój serdeczny uśmiech supermena, ale nie złoił się jakoś mocno. Za to w samolocie pił i śmiał się jakby jechali na wakacje, za które nie zapłacą ani centa. Ostatecznie pod koniec lotu zasnął i stewardesa musiała go dobudzać, że limuzyna już czeka. Jakby limuzyna była od czegoś innego niż czekanie…

Tekst z ptakiem był stary jak Hulk Hogan. Choć zabawny jak zawsze. Nawet jeśli ptak Triple Kaya wcale nie był wielki i nawet na zachętę można go było nazwać po prostu średnim. Ale Triple Kay ani razu nie miał z tym problemu i jako doświadczony bywalec niejednej imprezy w życiu by swojej fujary na większą nie zamienił. Ta którą dysponował pozwalała w pełni cieszyć się ze spontanicznych lodów i szybkiego bzykania w każdą dziurkę bez zbędnych “ała” i “powoli”. A skoro o lodach… Przydział zawiódł go trochę. W przeciwnej bowiem znalazła się ruda od majstrowania przy kluczach, blondi co to by ją na śniadanie brał, ta jasnowłosa co to chyba ledwo college skończyła i preperka z balonami. A u niego ostały się powyciągany sweter, dwie co to mu na wojujące lesby wyglądały i kurwa nie do wiary gość od lodów! Pani pierwsza pomoc ratowała jakoś ten słaby bilans.

A potem się zaczęło. Jedni ruszyli szybciej, inni wolniej. Aaaaach… To było to. I świadomość, że kamery wszystko uchwycą. Szturchnął w bok Sommera.
- Tornado - wskazał zapaśnikowi murzyna - Zwalamy czarnego konia do basenu?
Czas na odpowiedź dał mu krótki. Ot tyle ile tamten się szarpał z lesbami. A zależnie od niej zamierzał zrealizować ten pomysł, albo po prostu przebiec przez przez upierdliwą przeszkodę.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline