Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2018, 19:31   #582
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Drużyna A

Sybil, Vylona i Pluszek siłowali się z potężnymi drzwiami, które tylko lekko drgnęły i wróciły na swoje miejsce. Dopiero, gdy do ich wysiłków dołączył Balkazar napierający z całych sił na wrota udało się je otworzyć odpychając orka blokującego je plecami. Oczom bohaterów ukazała się podziemna katedra, po ścianach biegły starożytne nieczytelne runy, z których co rusz wyrastały ostre kamieniste szpikulce. Przewrócony ork nie odrywał wzroku od grupy, ale odpychał się rękoma do tyłu szurając zadkiem do centrum pomieszczenia, w którym mieściła się duża, okrągła fontanna. W basenie leżały czaszki nabite na kolce z kamienia ułożone w kształt pierścienia. W dalszej części pomieszczenia biegły dwie pary schodów sąsiadujące ze ścianami. Po lewych schodach wspinał się goblin ciągnący nagą kobietę, która ledwo miała siły wspinać się po nich na czworaka. U szczytu schodów znajdował się duży balkon widokowy z drugą fontanną w kształcie trójkąta. Z daleka było słyszeć gotującą się w nim wodę, pękające bąble o kolorze przezroczystej lawy rozjaśniały pobliskie ściany. Pomimo wydobywającej się pary i pomarańczowej poświaty powietrze w katedrze było zimne. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie pomieszczenia znajdują się otwarte drzwi do jakiś mniejszych pomieszczeń.

Ze strony podwyższenia rozbrzmiał wzburzony kobiecy głos.
- Jak śmiecie włamywać się do sanktuarium Matki!
Z oparów na podwyższeniu ukazała się szybująca w powietrzu sylwetka kobiecego ciała w niebieskiej podartej szacie. Jej ręce, nogi, głowa i skrzydła były jak u jakiegoś gada lub smoka. Ręce i nogi pokryte twardymi łuskami i czarnymi długimi szponami. Jaszczurcza twarz posiadła ostre zębiska, duże błękitne oczy i duże zawinięte rogi jak u barana. Szaro błękitne skrzydła uderzały w powietrze wznosząc postać nad trójkątną fontannę. Kobieta dobyła sztylet u pasa i przejechała po swoim nadgarstku. Krew zaczęła powoli spływać po ręce i kapać do ognistej fontanny trochę ją przygaszając.

Tymczasem Nutka stróżująca w kącie wypatrywała potencjalnych zasadzek. Jednak po posiłkach wroga czy zasadzkach nie było śladu. Był kurz, był bród, była śliczna złota moneta błyszcząca się ciemnościach. Leżała przy schodach prowadzących do ołtarza. Była też i druga moneta na pierwszym schodku, jeszcze kolejna i kolejna. Ktoś musiał obrabować ołtarz i porozrzucać wokół niego monety, których ludzie ze słabym wzrokiem nie potrafili dostrzec w ciemnościach. Na samym ołtarzu także leżało parę złotych monet, a z misy wystawał jakiś złoty naszyjnik z pięknymi kolorowymi kamyczkami.

Axim oddał strzał w głowę wartownika, bełt z głośniejszym łoskotem niż zazwyczaj wbił się w głowę przeciwnika. Jednak ciało nie padło martwe na ziemię, ani nie drgnęło, ani nie zareagowało. Po kilku chwilach zauważył, że ma do czynienia z pomnikiem. Pomnik przedstawiał wysoką kobietę w zbroi i hełmie z kamienia, która trzymała w ręce gwiazdę poranną, broń wyglądała bardzo solidnie, miała w rękojeści osadzony duży błękitny kamień.
Mężczyzna znajdował się w małym holu z którego mógł się udać do drewnianych drzwi na północy, do długiego korytarza na wschodzie oraz do korytarza na południe.



Drużyna O

Esmond poczuł jak dzięki swojej błyskotliwej inteligencji wzmocnił czar o dodatkową energię magiczną. Z jego palca wystrzelił promień cieplny, który trafił przeciwnika w pierś. Efekt zaklęcia przypominał rzucenie małego kamienia do wody, cieniste ciało zafalowało, ale promień nie ustawał i wypalał ciało przez kilka następnych sekund zostawiając po sobie parującą dziurę w piersi.
Erskine zamachnął się mieczem, ale cieniste i galaretowate ciało zaabsorbowało większość siły ataku odpychając miecz.

Ryfui zamachnęła się toporem, ale całkowicie straciła w ręce wszelką siłę przy wymachu wypuszczając topór z dłoni na ziemię.

Olaf zaczął rąbać i ciąć zawzięcie dłoń trzymającą towarzyszkę. Lód z nowej mocy topora pokrywał ranę blokując glutowate ciało przed odepchnięciem ostrza.

W tym samym momencie nadbiegł Grzmot łapiący opadającą z sił towarzyszkę, naciągając tym samym mocniej rękę przeciwnika, którą odrąbywał Olaf. Topór Olafa błysnął raz jeszcze trafiając w naciągnięty punkt zbity lodem odłamując dłoń stwora.

Cienista masa pocięta i podziurawiona próbowała spoić swoje rany, ale gdy goiła jedną ranę tworzyła następną. Jej ciało parowało i powoli zanikało. W końcu błyszczące w oczodole rubinowe oko upadło na ziemię. W ślad za nim opadła podkowa skrywana w cienistym cielsku. Z obu przedmiotów czuć magię. Nastała cisza, którą zakłócało chrapanie goblinów na korytarzu i niknące tupoty stóp tych, którzy zwiali.

Harpia jest przytomna, wyssana z siły przez negatywną energię (-2 do testów siły póki doświadczony kapłan nie zdejmie z niej energii), a ciało wygląda na poparzone tam gdzie miała kontakt z cieniomasą.

 

Ostatnio edytowane przez Ranghar : 17-04-2018 o 19:56.
Ranghar jest offline