Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2018, 21:17   #14
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Wielki świat jupiterów, fleszy i krzyk rozentuzjazmowanego tłumu onieśmielały. Przepych wylewający się z każdego detalu misternie przygotowanego scenariusza programu przyprawiał o palpitację serca. Każdy ruch śledzony czujnym okiem kamery sprawiał, że pociły się ręce. To już nie był cichy, zazwyczaj, uniwerek. Ani nawet trzęsące wnętrze karetki. Dixie wylądowała w magicznym świecie, widzianym do tej pory ze strony ekranu zarezerwowanej dla widza… a teraz tu była! Niska, czarnowłosa jeszcze studentka, o fryzie żyjącym własnym i bujnym życiem.

Na początku się wahała, bo co niby w podobnym show miał robić ratownik? Sportsmeni, artyści, imprezowicze - oni jak najbardziej byli mile widziani. Ci wszyscy przebojowi ludzie z siłą magnesu przyciągający uwagę gdziekolwiek by się nie pojawili. Głośni, butni. Odważni.
Wątpliwości rozwiewała kwota wygranej. Wszelkie wątpliwości.

Nieee tam, nie mogło być tak źle. Panna Banks nie była od nich gorsza, a co! Nic nie traciła, a tyle dało się zyskać! Sławę, kasę, rozpoznawalność! Może nawet zniżki w sklepach i darmowe wejściówki na koncerty! Albo do barów! Kuponami zniżkowymi Subwaya też by nie pogardziła.

Gotówka! Morze hajsu dostępne za raptem miesiąc wydurniania się i dobrej zabawy. Dwa miliony… to się nie mieściło w głowie, tym bardziej nie chciało się liczyć ile lat musiałaby pracować aby odłożyć taka kwotę. Pewnie całe życie. Ciężkie, pełne znoju i wstawia bladym świtem pięć dni w tygodniu, a czasem i weekendy. Wiedziała, że jak wygra, kupi dom, omijając kredyty hipoteczne na parę dekad. Albo wyjedzie do Europy! Tam ludzie eż ulegali wypadkom, a dużo dobrego słyszała o takiej Hiszpanii, albo i Włochach. Pewnie Włochy.
Lubiła pizzę.

Najgorsza była pierwsza minuta wywiadu, a potem już poleciało. Odkąd Dixie otworzyła usta na kanapie w studio, nie zamknęła ich praktycznie aż do chwili, gdy padła nabzdryngolona na imprezie integracyjnej… a miała nie pić. Trzymać poziom i fason, nie zrobić nic głupiego jeszcze przed przekroczeniem progu domu… tylko te drinki mieli smaczne i kolorowe. Pina colada, Ccosmopolitan, mojito, caiprinha - gdzieś w tym momencie urwał się jej film. Nigdy nie grzeszyła mocną głową, trudno.

Grunt, że rano po chwili strachu towarzyszącej odwróceniu głowy i sprawdzeniu czy przypadkiem nie wylądowała w łóżku z jakimś obcym facetem, zaczął się nowy, ekscytujący etap jej życia. Co z tego, że popijawę odchorowała w samolocie, przesypiając większość trasy? Okna i tak mieli zasłonięte, nie było czego podziwiać.

Co innego już na miejscu! Tutaj co chwilę śmiałą się głośno i rozglądała zafascynowana. O tak… tak właśnie mieszkały oglądane w TV gwiazdy. Mieli nawet basen! Ciekawe czy oczyszczali w nim wodę chlorem, a może jednak ozonem? Wolała drugą wersję, mniej niszczyła skórę. Ale od czegoś mieli kremy, nie?

Po oficjalnym powitaniu, podczas którego krzyczała głośno razem z pozostałymi, nadszedł pierwszy gong i zadanie. Na razie proste - dostać się do sypialni. Jednak to wystarczyło aby pełna emocji atmosfera znalazła ujście w szykującym się mordobiciu.

Pierwszym odruchem Dixie było zostać na miejscu i poczekać, czy przypadkiem pomoc medyczna nie będzie konieczna, co po aparycji chodzącej góry mięśni raczej… a potem machnęła ręką.
- Jakby co to mam urlop! - ze śmiechem wyminęła ognisko awantury, biegnąc do sypialni przeznaczonej dla niebieskich. Co złego mogło się stać? Najwyżej przetrącony nos. To dało się załatwić potem. Nie groziło zgonem, a ona naprawdę miała urlop.
Każdy na niego zasługiwał.
 
Driada jest offline