Słońce stało wysoko na niebie, zaczynał się już południowy upał. Manu usiadł w cieniu, na konarze powalonego drzewa.
- Statek jest nieuszkodzony. Oni chyba nawet specjalnie starali się zachować go w całości. - odparł Marcusowi.
Następnie zwrócił się do Bhatry.
- Nie wiem jaką broń miał kapitan statku i dowódca żołnierzy. To był jedyny miecz, który zostawili, częściowo zasypany piachem. Myślałem, że historie o istotach których nie można zranić to tylko legendy, bajki dla dzieci.– skrzywił się.
- Macie jakiś pomysł, gdzie mogą teraz być? Jak się tam dostać?