Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2018, 11:20   #64
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Obiadowy stół był już zastawiony. Kuso ubrane pokojówki poprawiały już tylko serwetki i sztućce, a pochylając się nad stołem odsłaniały trochę za dużo. Panna Liddell nie miała już jednak wątpliwości, że dokładnie to miały na celu ich spódniczki. Całe domostwo utrzymywało pieprzną atmosferę.
Służące dygnęły grzecznie na widok wchodzących kobiet.
- Książę przebiera się po przejażdżce. Dołączy lada moment - zapewniła jedna z nich.
- Dziękuję, możecie odejść - odprawiła je Księżna i zaoferowała Alicji jedno z wielu wolnych krzeseł. Sama obeszła stół i usiadła dokładnie naprzeciwko niej.
Panicz pojawił się lada moment, ubrany w śnieżnobiałą koszulę i kontrastujące z nią kruczoczarne spodnie. Srebrna klamra u jego pasa tworzyła wizualną bramę między tymi dwiema skrajnościami. A w bardziej namacalnej formie tworzyła bramę do przyjemności, na które liczyła Księżna.
- Pani Alicja - ucieszył się młodzieniec. - Nie wiedziałem, że zamierza nas pani odwiedzić.
- Panna. - Poprawiła go odruchowo dziewczyna, choć nie miało to w zasadzie znaczenia. - Właściwie była to dość spontaniczna decyzja, gdy znalazłam się w pobliżu. - Rzekła i mimochodem rzuciła tęskne spojrzenie w kierunku drzwi do kuchni. Wciąż czuła wilczy głód i nawet piękno Księcia nie mogło go zagłuszyć.
- Jest panna w podróży? - jednocześnie się poprawił jak i zainteresował. Na szczęście usiadł też u szczytu stołu, ostatecznie potwierdzając gotowość do jedzenia. Księżna zadzwoniła dzwoneczkiem (czy to był ten sam, który podarowała Alicji tamtego dnia?) i wkrótce znana już blondwłosej kucharka zaczęła wnosić wazę z zupą i przystawki. W pomieszczeniu rozszedł się apetyczny aromat.
- Nie krępuj się i nalej sobie pierwsza - zaoferowała gospodyni. - Podróże wzmagają apetyt.
- Dziękuję. Po prawdzie... tak, jestem w podróży. Dopiero udało mi się wydostać z Niebiańskiego Królestwa. - Powiedziała dziewczyna, nie próżnując i nalewając sobie solidną porcję zupy. Okazało się, że była to zupa z małży, bez wątpienia mocno doprawiona pieprzem. Najlepszą przyprawą i tak jednak pozostawał głód, który wygrywał w żołądku dziewczyny błagalne melodie.
- Naprawdę? Co się dzieje u Króla Słowika? - zainteresował się żywo Książę. - Matka opowiadała, że to mądry władca i lżej mieć go za sojusznika niż wroga.
- Niestety, nie poznałam go. - Wyznała grzecznie Alicja, czekając w napięciu aż będzie mogła zająć się jedzeniem.
- Siostrzeńcze, będzie jeszcze czas na rozmowy - wtrąciła się surowo Księżna. - Teraz pora na pierwsze danie - nakazała, samej nalewając sobie solidną porcję. - Smacznego Alicjo, nie krępuj się.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko z wdzięcznością i zaczęła pałaszować miskę na tyle szybko, na ile maniery na to pozwalały. Może już zdążyła się przyzwyczaić do stylu gotowania kucharki, a może po prostu była aż tak głodna, ale zupa smakowała jej wybornie. Arystokraci jedli wolniej i w efekcie blondwłosa była pierwszą, która trafiła łyżką w samo dno talerza.
- Może dokładkę? - spytała gospodyni. - Zupa z małży rozgrzewa i dobrze działa na zęby.
- Nie, ja... i tak zjadłam dużo. Dziękuję. - Odparła dziewczyna, zerkając to na Księcia, to na Księżną, by wybadać ich nastroje.
Młodzieniec zerkał to na jedną, to na drugą kobietę, a kąciki ust wyginały mu się w łobuzerskim uśmiechu. Pierwsze danie szło mu opornie, głównie dlatego że się z nim bawił. Ilekroć spoglądała na niego ciotka, niby przypadkiem postanawiał dobrać się do ostrygi w bardzo sugestywny sposób. Starsza kobieta była na pierwszy rzut oka znacznie bardziej opanowana, mimo planów o których wiedziała Liddellówna.
- Nie musisz się krępować, Alicjo - zapewniła Księżna. - Chyba, że jest dla ciebie za zimna. Z całą pewnością dałoby się ją podgrzać - przy ostatnich słowach dziewczyna poczuła na swej nodze delikatne muśnięcie stopy. Niewątpliwie to właśnie zamyśliła sobie gospodyni siadając naprzeciw niej.
Dziewczyna zakrztusiła się, mimo że przecież już skończyła swoją porcję.
- Ja... ja poczekam na kolejne danie. - Powiedzia (się)ła cicho, spuszczając wzrok.
- Skoro wolisz poczekać… - pieszczota skończyła się nim zdążyła się na dobre rozpocząć. Dzięki temu żołądek ponownie przejął rolę przewodnika, domagając się więcej jedzenia. Książę na szczęście nie grymasił już długo i stół wkrótce został zapełniony półmiskami. Trudno było określić co wiodło prym. Po jednej stronie było sporo warzyw, takich jak pomidory i marchewki. Z drugiej owoców: morel, brzoskwiń, bananów. Najcięższą potrawą była apetycznie parująca dziczyzna, ale z mięsiw nie brakowało też parówek. Młodzieniec odkroił sobie płat z dzika i zapytał.
- Czy coś pannie podać?
Wciąż wygłodniała Alicja, miała ochotę odpowiedzieć “wszystko”, jednak dobre maniery na to nie pozwalały. Dziewczyna uśmiechnęła się więc wciąż nieco skrępowana i powiedziała:
- Cokolwiek polecacie. Wszystko wszak wygląda niezwykle smakowicie.
- To może parówkę na pobudzenie trawienia? - podpowiedziała Księżna, sama idąc za swoją radą. Do spożywania podeszła jednak mało arystokratycznie, rezygnując ze sztućców i maczając parówkę w jakimś białym sosie nim wsunęła ją sobie do ust.
Alicja poczuła jak robi jej się gorąco. Nie w takim sposób jednak, jak oczekiwała tego Księżna. Dziewczyna podniosła się ze swojego miejsca gwałtownie aż naczynia wokół niej zabrzęczały.
- Proszę... przestańcie! Jesteście wspaniali... - kluczyła wśród niedopowiedzeń, co chwila urywając - w sensie bardzo ponętni... oboje... i nie obchodzi mnie czy jesteście rodziną czy kochankami... Ale ja nie chcę... nie jestem pionkiem w grze. To, co robicie... czy będziecie robić... to wasza sprawa. Dla mnie jesteście... jesteście przyjaciółmi. I życzę wam jak najlepiej. Po prostu. Nie będę jednak... no... pośrednikiem. - zakończyła, skrępowana.
- Pośrednikiem? - zapytała Księżna szczerze zdziwiona, a Książę zamarł z widelcem w połowie drogi do ust. - Skąd taki pomysł?
Alicja przełknęła ślinę.
- Przepraszam, może palnęłam. W każdym razie... ja nie... no, bardzo was lubię, ale myślę, że pewne rzeczy powinny dotyczyć tylko was... - próbowała się wytłumaczyć.
Starsza kobieta wydawała się zdziwiona tym nagłym nawrotem wstydliwości. W końcu spytała o tę właśnie sytuację jeszcze w trakcie przebierania.
- Nie będziemy cię tu trzymać wbrew twojej woli. Ale twoja obecność sprawiłaby nam przyjemność.
Książę próbując zrozumieć tę wymianę zdań zapytał:
- Czy my jeszcze mówimy o posiłku?
To sprawiło, że dziewczynie zrobiło się naprawdę głupio. Znów usiadła na swoim miejscu, poprawiając się jakby było jej niewygodnie.
- Ja... po prostu nie mogłam znieść tego napięcia. Ja... mnie to męczy. - Wyznała cicho, nie patrząc ani na Księcia, ani na Księżną. - Naprawdę was lubię i chętnie was... wesprę…
- Czyli to o to chodzi - gospodyni pokiwała głową, a jej siostrzeniec zdezorientowany popatrywał to na nią, to na Alicję. - Wybacz, nie chciałam sprawić ci żadnego dyskomfortu. Ja lubię takie gry wstępne i nie pomyślałam, że mogłyby ci się nie spodobać - wstała od stołu i pokłoniła się z pokorą. - A co do ciebie - wskazała na chłopaka. - Nie, nie mówimy o posiłku. Mówimy o twoim deserze.
Powiedziawszy to zaczęła podchodzić do Księcia, kręcąc przy tym biodrami. Młodzieniec przełknął ślinę, w mig pojmując czego może oczekiwać. Niemniej zapytał:
- A na jaki to deser mogę liczyć?
- Co byś powiedział na ciasteczko swojej cioci? - zapytała lubieżnym tonem, unosząc odrobinę suknię i siadając na krawędzi stołu. - Jeżeli nasz gość nie ma nic przeciwko temu, żebyśmy pominęli drugie danie? - spojrzała na Alicję.
Policzki dziewczyny stały się jeszcze bardziej czerwone, choć wydawało się niemożliwe już. Mimo to skinęła głową.
- To wy jesteście gospodarzami. Ja... nie mam nic przeciwko.
- A zatem podano do stołu - zaśmiała się Księżna rozkładając nogi. Chutliwy młodzieniec od razu przystąpił do konsumpcji nurkując między uda. Miał trochę braków w obiadowej etykiecie, gdyż panna Liddell wyraźnie słyszała mlaskanie, którego nie dał rady zagłuszyć nawet kobiecy jęk.
- Och tak, wiesz co ciocia lubi - wymruczała głośno. Szukała dłońmi oparcia, przewracając kielichy i zrzucając talerze. Arystokratycznym igraszkom towarzyszyło przez to dużo hałasu.
Alicja tymczasem zacisnęła dłonie na podołku, mnąc w palcach materiał krótkiej sukienki. Czy miała prawo oglądać i słuchać tak intymnej sceny? Czy nie powinna czuć się zbulwersowana zachowaniem kochanków, którzy przecież byli ze sobą spokrewnieni? Zamiast oburzenia czuła jednak narastające podniecenie. O ile bardziej podnieceni musieli być zatem pochłonięci w swym akcie kochankowie? Dłoń Księżnej skierowała się gdzieś między jej nogi. Blondwłosa ze swojego miejsca widziała tylko jej plecy, ale wyobraźnie nie przestawała podpowiadać co też wyczyniał Książę. A nawet gdyby wyobraźnia nie domagała, to wspomnienia ostatniej nocy w rezydencji stawały na wysokości zadania.
- Mmm… jesteś wspaniałym siostrzeńcem - chwaliła kobieta ilekroć udało jej się złapać oddech. - Muszę… jakoś cię nagrodzić - postanowiła, po czym zsunęła ramiączka swej sukni. Gładkie plecy przysłoniły pukle kasztanowych włosów, ale jej biust był z pewnością wystawiony na łakomy wzrok młodzieńca. Blondynka przełknęła ślinę, lecz zwalczyła zawstydzenie i uniosła wzrok, by przyglądać się rozwojowi wydarzeń. Nie odzywała się przy tym jednak i zachowywała cicho niby myszka, aby nie peszyć kochanków. Choć czy ich mogłoby teraz cokolwiek speszyć? W końcu sama gospodyni mówiła, że obecność gościa sprawi im przyjemność.
Chłopak uniósł się ze swojego krzesła i mlaszczące odgłosy ucichły. Księżna nie dostała jednak chwili wytchnienia, najwyraźniej teraz jej piersi poddawane były pieszczotom.
- Głuptas… ciocia cię nie nakarmi - jej śmiech perlisty urwał się jednak w przeciągłym jęku. - Nie przestawaj!
Teraz, gdy spojrzenie Alicji nie było już utkwione w talerzach, pełniej chłonęła rozgrywającą się scenę. Nie była nią jednak na tyle oszołomiona, by nie dostrzec innego świadka. Na komódce, w rogu jadalni, leniwie kiwał się bowiem koci ogon. Cheshire nie wybaczyłaby sobie, gdyby ominęło ją takie przedstawienie.
Blondynka mocniej zacisnęła uda, lecz trwała sztywno na siedzeniu, obserwując kochanków i tylko od czasu do czasu rzucając spojrzenia w stronę Kocicy.
- Chcę poczuć w sobie twoje palce - poprosiła Księżna, bardzo już podniecona.
- Tylko palce, ciociu? Mogę ci wsadzić coś lepszego - Książę zupełnie się nie krępował. Nie było wątpliwości, że kazirodczy związek kręcił go tak samo jak jego kochankę.
- Uważaj na słowa - zaoponowała. - Mamy... widza - arystokratka albo nie widziała kotki, albo nie zwracała na nią uwagi.
- Przepraszam - spotulniał młodzieniec. - Jestem na twoje rozkazy.
Kobieta krzyknęła i zrzuciła na podłogę kolejny talerz. Alicja widziała jak zadrżały jej uda. Książę niewątpliwie wypełniał właśnie z entuzjazmem cioteczną prośbę, doprowadzając ją szybko do orgazmu. Panna Liddell poczuła, jak sama coraz bardziej wilgotnieje. Cheshire chyba też się podobało... przynajmniej tak można było wnioskować z szerokiego uśmiechu, który zmaterializował się po przeciwnej stronie ogona.
- Mówiłeś siostrzeńcze... - Księżna z trudem opanowywała się po szczytowaniu - że masz coś lepszego na deser.
- Tak ciociu. Pysznego banana - chłopak usiadł z powrotem na krześle, a blondynka usłyszała brzęk klamry. Ze swojego miejsca wciąż niewiele widziała. - Ale musiałabyś go sama obrać.
- Banana? A wiesz, że jedząc banany zawsze odgryza się końcówkę? - gospodyni ciągnęła perwersyjną rozmowę. Trochę dla własnej przyjemności, ale chyba też trochę by zadowolić swą widownię.
- Musiałabyś najpierw wziąć go do ust - stwierdził młodzieniec, a kobiecie nie trzeba było powtarzać. Zsunęła się ze stołu i uklękła między nogami siostrzeńca. Tym samym odsłoniła mu widok na Alicję, do której radośnie się uśmiechnął. Czerwona jak burak dziewczyna przygryzła dolną wargę ust. Czy oni wiedzieli... czy mieli świadomość tego, co jej własna dłoń teraz robiła? Alicja wszak nie była z kamienia, a choć miała być tylko widzem spektaklu... sama nie wiedziała w którym momencie jej dłoń wpełzła między uda. Po prostu w pewnej chwili uświadomiła sobie, że jej palce pocierają przez materiał wilgotnych majteczek rozpaloną muszelkę. Jęknęła, lecz nie było już odwrotu, nie umiała się powstrzymać.
Chłopak z kolei sapnął z zadowoleniem. Głowa Księżnej unosiła się miarowo w górę po czym powoli opadała.
- Jak ci smakuje przyrodzenie własnego siostrzeńca, kochana ciociu? Dzisiaj pochłaniasz je bardzo powoli - mówił świnstewka. - Czy to przez naszego widza? Panna Alicja i tak nie widzi za dużo ze swojego miejsca.
- Panna Alicja - odezwała się kobieta - będzie patrzyła skąd chce i na co chce. A ja będę jadła w swoim tempie - zakończyła władczo i wróciła do pieszczot.
Dziewczyna tylko przełknęła ślinę. I nie to, że nie chciała zobaczyć, ale nie była w stanie ruszyć się ze swojego miejsca, nie wydając przy tym przeciągłego jęku, gdyby jej palce opuściły rozpalone łono.
- Jeżeli mój banan jest za duży na twoje usteczka, to może spróbuj go połknąć drugimi wargami - Książę wyraźnie pragnął stosunku, choć jeszcze nie słychać było w jego głosie desperacji, o której Cheshire opowiadała blondwłosej.
- Chyba nie doceniasz tego, co robi dla ciebie ciocia - obruszyła się kobieta. - Może powinnam znaleźć kogoś, kto okazałby wdzięczność zamiast żądań? - odwróciła twarz do swojego gościa. - Alicjo, może zająć się tobą? - zaoferowała.
Pragnęła tego. Jednak chciała też dopomóc tej dwójce, toteż pokręciła przecząco głową.
- Na pewno? Dlaczego tylko mężczyźni mają mieć przyjemność? - dała jej jeszcze jedną szansę, przy okazji zupełnie ignorując, że to ona pierwsza doznała spełnienia.
- Tt... tak. Na pewno. - Powiedziała Alicja, wysilając swą wolę i cofając dłonie z zawilgoconych majteczek. Nie chciała być niewolnicą swych pragnień.
- Zatem, dzięki pannie Alicji, nie obeszłeś się smakiem. Obyś zawsze miał takich wyrozumiałych poddanych - Księżna doskonale się bawiła. - Ale skoro fellatio cię nie satysfakcjonuje, to co proponujesz? - zapytała, choć odpowiedź była w tej sytuacji oczywista.
- Ja... - młodzieniec wziął głęboki oddech aby uspokoić głos. - Chcę cię posiąść, jak mężczyzna kobietę, jak kochanek kochankę.
Gospodyni podniosła się z klęczek i niedbale wygładziła suknię.
- I myślisz, że dasz radę stanąć na wysokości zadania? - kokietowała.
- Tak - odparł bez chwili wahania młodzieniec. - Doprowadzę cię na szczyt, będziesz jęczeć i prosić o więcej.
- Cóż za buta - zaśmiała się kobieta, ale jednocześnie podciągała suknię coraz wyżej i wyżej. - Na razie to ty prosisz.
- Bo ty nie musisz, ciociu. Wiesz, że dam ci to kiedy tylko zechcesz. Że cię pragnę - nagle objął kochankę w pasie i przyciągnął do siebie. - I wiesz dobrze, że spodoba ci się to tak samo jak mnie.
Przedstawienie, bo było to przedstawienie, rozpalało nie tylko Alicję. Kotka nie potrafiła się już ukrywać i zagryzając wargę chłonęła wszystko. W przeciwieństwie do panny Liddell nie powstrzymywała się przed dotykiem, dając sobie ulgę dłonią.
- Spodoba się tak samo... - Księżna powtórzyła jak echo. - Chyba będziemy musieli się przekonać. Wstań - nakazała siostrzeńcowi, który będąc o włos od spełnienia swego marzenia ani myślał protestować. Sama wymknęła się z jego ramion, odsunęła krzesło od stołu i ustawiła je naprzeciwko Alicji. - Musimy jakoś wynagrodzić naszemu gościu cierpliwość - stwierdziła z tym upajającym, lubieżnym uśmiechem. - Siadaj - wydała kolejne polecenie i w ciągu chwili przystojny chłopak, z obnażonym, wilgotnym od śliny przyrodzeniem, siedział naprzeciwko blondwłosej. - Nie wypada, bym stała sama - zakończyła z chichotem gospodyni i opuściła się tyłem na sztywny pal, który na oczach Liddellówny zanurzył się w chętną kobiecość.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline