- Panna Dorotka. Gospodyni, a raczej kucharka naszej drogiej panny Estelki - wyjaśnił Axel, na tyle cicho, by zainteresowana go nie słyszała. - Pannie Dorotce nie odpowiadało towarzystwo goblinów - mówił dalej już normalnym tonem - więc zaproponowałem jej pracę dla nas. Mistrzyni kuchni to skarb.
- Panno Dorotko - zwrócił się do niziołki - czy w kuchni znajdzie się jakieś szczelnie zamykane naczynie? Chcielibyśmy zabrać stąd jeden drobiazg, a potem możemy już ruszać. Oczywiście pomożemy pani z tymi bagażami - zapewnił.
- Zabierzemy go ze sobą? - spytał cicho Wolfganga, wskazując na związanego goblina.
Techler popatrzył na goblina i skrzywił się lekko.
- A na co nam. Krasnoludy jak go zobaczą i tak rozczłonkują. - Później zerknął na wyciągane bagaże Panny Dorotki i przeniósł wzrok na piętro gdzie był kufer ze skarbem.
- A kto będzie tachał to wszystko?
- Konia nie mamy, ani wózka, więc sami poniesiemy - odparł Axel. - Chcesz się narazić nowej kucharce i zostawić jej rzeczy? - zażartował.
- Eh. O to ścierwo pod ścianą mi chodziło. - wyjaśnił mag. Pokręcił głową i widać było, że nie ma humoru. - Nie śmiałbym nawet proponować nie wzięcie bagaży.
- Weźmy go na smycz i zabierzmy do miasta - zaproponował Axel. - Może powie coś ciekawego, a jak nie, to mieszkańcy będą mieli na kim wyładować swą złość.