Początkowe "doznania", jakie miały miejsce u Harpii, w końcu ustąpiły miejsca samemu zmęczeniu i bólowi... a po minach i słowach towarzyszy, szybko zrozumiała, że nie było dobrze.
Powoli, niezwykle powoli, pochyliła głowę w dół, by spojrzeć na swoje ciało. Kij tam z kostką u nogi, co innego było ważniejsze.
-
Kurwa. Jego. Mać. - Szepnęła, na widok poparzonych piersi. Jeśli i reszta skóry, pod pancerzem na brzuchu, wyglądała podobnie...
Po jej policzkach spłynęły łzy, ale i po chwili zgrzytnęła kiełkami. Zacisnęła pięści, rozglądając się.
-
Obedrę ze skóry tego, kto jest za to odpowiedzialny! Kurwa! Jego! Mać!!
Topór, za pas, łuk w dłonie, niemal płonące furią oczy.
-
Gdzie teraz? - Ruszyła za Olafem.
.