Skal westchnęła, opierając miecz na ramieniu. Przez chwilę przyglądała się kamyczkowi nie schodząc mu z drogi. To nie był zły dzieciak, może dopiero jak zdziczał, ale rozkaz to był rozkaz. Nie miała pojęcia po co on dowództwu, ale gdzieś tam siedziało, że jeśli Thor im pomaga to widać nie robią jakichś szczególnych głupot i ona powinna pójść tą samą drogą.
- Widzisz kamyczku i tu mamy problem. - Uśmiechnęła się. - Też nie chcemy ci zrobić krzywdy, ale zależy nam byś poszedł z nami. Nie masz ochoty powspółpracować dla odmiany?