Panicz Fritz? Tak mówili służacy o ukochanym syn ukochanego pana, a nie strażnicy o swoim panu.
Randulfowi przynajmniej zdało się to dziwne. Podobnie jak i to, że Fritz von Schrank tak bardzo się czegoś boi, że nie dopuszcza przed swe oblicze zwykłych śmiertelników. Aż dziw, że wpuszczono ich bez odpowiednich referencji.
A sam Fritz nijak nie wyglądał na panicza.
Oferta, jaką przedstawił im wójt, była, delikatnie mówiąc, śmieszna i niepoważna.
- Raptem trzy korony, i to niecałe, za głowę? - upewnił się. - To trochę mało.