Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2018, 18:38   #139
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Tymczasem markiz odsunął się nieco, pozwalając ghulicy pieścić swoją narzeczoną, zaś Agnese odbierać te cudowne słodkości. Wampirzyca ułożyła dłonie na głowie Gilli, zanurzając palce w jej włosach. Jej ciało było przyjemnie rozpalone. Gdy ghulica mówiła jej dłonie zacisnęły się i przysunęły twarz kobiety to wilgotnego kwiatu.
- Moja droga, jestem cała twoja… baw się dobrze.

Gilla uśmiechnęła się. Jej usta były lepkie od intymnego soczku wampirzycy.
- Bawię się dobrze wtedy, kiedy ty się bawisz, moja ukochana pani – wyszeptała dobierając się już do kwiatu Agnese. Wampirzyca leżała wygodnie z rozłożonymi nogami tak, że usta Gilli spokojnie mogły się zbliżyć, zaś języczek wniknąć pomiędzy intymne, delikatne płatki. Agnese poczuła nagły, arcyprzyjemny dreszcz, kiedy usta ghulicy leciusieńko musnęły jej płateczki. Przyciągała ją, ale nie dociskała mocno. Szczegółami już się zajmowała ghulica, która dosłownie przez momencik przyglądała się owemu cudowi natury i szczytowi erotycznej urody. Omywała spojrzeniem każdy kącik różowego wąwoziku, każdą karbkę, każdy węzełek, płatek, włosek, kropelkę soczku. Wszystko trwało to ledwie moment, kiedy jej usta złożyły pocałunek na tym cudownym miejscu, później zaś zaczęły go pieścić. Najpierw pocałunkami. Dłuższymi, krótszymi, takimi, które ujmowały jej płateczki delikatnie pociągając je, zasysając słodki węzełek, gdzie się one ze sobą łączyły … Jednocześnie języczek zajmował się owym węzełkim przesuwając się po nim, nakłuwając końcóweczką. Przesuwał się także wzdłuż jej szparki wyszukując wszystkie najdelikatniejsze, najwrażliwsze miejsca, właśnie tam skupiając swoją uwagę. Uwielbiała ją, to wampirzyca mogła odczuć.

Powoli działania Gilli sprawiały, że od rozbudzonego łona zaczynało iść delikatne, przyjemne mrowienie poruszające się wzdłuż całego ciała, ogarniające je coraz większą mocą. Nie był to taki gwałtowny, nieokiełznany szczyt, jaki przeżywała z markizem, ale powolne wspinanie się na coraz cudowniejszą górę przyjemności. Agnese nie powstrzymywała drżenia. Skoro Gilla chciała je widzieć, ona zamierzała dostarczyć jej tą przyjemność. Poruszała się więc, lekko napierając na usta kochanki. Starając się otworzyć tak, by ghulica mogła sięgnąć jak najgłębiej. Pomruk, który wydobywał się z jej ust, przerywany był jękami, gdy ghulica trafiała na wrażliwsze miejsce. Delikatnie poruszała nogami, starając się nie przeszkadzać jednak Gilli. Spojrzała na markiza, odchylając głowę do tyłu. Ah.. gdyby ta ława była krótsza… mogłaby go wziąć w usta. Wpatrywała się w mężczyznę, jednocześnie dłońmi pieszcząc głowę Gilli, masując ją, pieszcząc jej policzki, płatki uszu.

Aczkolwiek markiz Alessandro oczywiście nie wytrzymał, siedział niczym na szpilkach wpatrując się, jak jego ukochana jest dosłownie niemal brana przez Gillę i jakiej gigantycznej rozkoszy jej to dostarcza. Starał się opanować, jednak dostrzegając spojrzenia Agnese wstał. Także tęsknił za nią. Podszedł więc, przyklęknął obok ławeczki, pochylił się nad swoją panią rozpoczynając własną drogę pocałunków. Wybrał usta na swój cel sprawiając, że wampirzyca nawet nie mogła jęknąć, kiedy Gilla penetrowała jej najwrażliwsze punkty. Przechodziły przez nią coraz mocniejsze fale przyjemności, które teraz dopełniał swoimi męskimi pocałunkami markiz.

Seksowna wampirzyca Agnese puściła jedną dłonią głowę Gilli, drugą nie przestając jej pieścić, a wolną docisnęła usta markiza do swoich. Tak bardzo chciała się w tej chwili rozerwać, a z drugiej strony, to było tak wspaniałe byś pieszczonym przez dwie istoty. Czuła jak jej ciało zaczyna się wić pod dotykiem dwóch kochanków. Jak pręży się, chcąc dostać jak najwięcej, a Agnese pozwalała mu na to. Jedna noga przesuwała się już po boku Gilli, bo po prostu chciała czuć jej ciepło. Język bez skrupułów wsuwał się w usta markiza, nieświadomie naśladując ruchy, jakie swym języczkiem wykonywała w niej ghulica. On zaś starał się oddawać to pożądanie oraz namiętność. Agnese czuła, jak wręcz ocieka soczkami skrapiającymi twarz pieszczącej ją ghulicy, jak powoli zaczyna brakować jej wytrzymałości, żeby znieść więcej rozkoszy, jak dociera do szczytu, poza którym spada się w otchłań słodyczy. Tak jak on przyciągała markiza, tak on docisnął ją do siedliska ławy i czując, jak mocno drży jego ukochana wpił się w nią zasysającym pocałunkiem, kiedy wampirzyca nagle poczuła ten szczyt cudowności. Jej nogi owinęły się wokół głowy Gilli i docisnęły ją do kwiatu wampirzycy. Agnese krzyknęła z rozkoszy wprost w usta markiza. Teraz przeszkadzanie kochankom nie miało już znaczenia. Wampirzyca drżała, wiła się na postumencie, chcąc dać upust rozkoszy, która niemal chciała ją rozerwać. Pilnowała się by swoim chwytem nie zrobić krzywdy ani jednemu ani drugiemu, choć najchętniej skruszyłaby kamień na którym leżała. Mogła uczynić to swoją nieokiełznaną, potężną siłą. Była i tak tak rozedrganym kawałkiem rozkoszy, że nie mogła się pilnować do końca, ale starała się bardzo. To było nieopisane … czuła coś niewyobrażalnego, uderzającego, przeszywającego całe ciało, sprawiającego, że umysł nagle strzelał takim fajerwerkiem przyjemności, że wręcz oślepiał. Tak przez wiele długich chwil, po których nagle poczuła, jakby podróżowała przez powietrze na mięciutkiej, słodkiej chmurze, jakby jej ciało zażądało pełnego luzu, swobody, bezładu. Czuła jedynie, że Gilla przestała pieścić jej łona, usiadła na podłodze tak, by swoim barkiem dotykać nogi wampirzycy, zaś markiz także siadł obok, po prostu trzymając jej rękę.
Agnese przymknęła oczy ciesząc się ich towarzystwem.
- Nadal podtrzymuję, że jesteście cudowni. - Wampirzyca przesunęła wolną dłonią od swego mokrego lona, w górę wyginając się przy tym w łuk. Uwielbiała gdy jej ciało było tak rozluźnione. - Najcudowniejsi… - Jej dłoń zatoczyła krąg wokół jej własnej piersi i nagle zdała sobie sprawę, że ponownie zaczyna się podniecać. Poruszyła ponętnie biodrami, czując jak jej rozpalony, napięty kwiat otulany jest chłodnym powietrzem i zadrżała. Palec dłoni którą trzymał markiz zaczął zataczać, kręgi na jego skórze, a noga, która była obok Gilli bez trudu odnalazła swoją drogę to kobiecości ghulicy. Po chwili paluszki stopy wampirzycy przesuwały się po płatkach Gilli. Uśmiechnęła się do swoich myśli i spojrzała na swych kochanków.
- Uch - Agnese poczuła, jak Gilla zadrżała - to bardzo miłe pani. Jesteś nienasycona - przyznała - i bardzo się z tego cieszę - powiedziała cicho, zaś markiz nic nie mówił, bo nie musiał mówić. Jednak akurat w fantazjach przewodziła Gilla.
- Hm, więc może powtórzymy - zaproponowała. - Którym twoim otworkiem mam się zajać ja, a którym markiz? A może chciałabyś się zdać na rzut kostką? - zaproponował uśmiechając się. Jednocześnie mocniej ścisnęła uda próbując uwięzić nóżkę Agnese, która właśnie musnęła najwrażliwsze zgrubienie wewnątrz jej szparki.
- Hm… - Wampirzyca udała, że się zastanawia. Jej dłoń powędrowała w stronę męskości markiza i zaczęła się powoli po niej przesuwać. Podczas gdy jej stopa wykonywała podobny ruch między płatkami Gilli. - Zastanówmy się...

Najchętniej doprowadziłaby ich na skraj, sprawiła że rzucą się na nią ponownie doprowadzając do szaleństwa. Ach… była tak zachłannym wampirem. Jej noga i ręka, zaczęły się poruszać coraz intensywniej.
- Nie lubię zdawać się na los, a… nie mogę się zdecydować. - Zaczęła poruszać się na podeście, eksponując przed kochankami wszystkie swoje wdzięki, jednocześnie wywołała na twarz zamyśloną minę.
- Wobec tego - zdecydowała ghulica, szybka przy takich sprawach - pozwól, że zdecyduję za ciebie - uśmiechnęła się. Szybko ułożyła się na ławie tuż obok Agnese. Położyła się na plecach mówiąc. - Signora, zapraszam do pozycji 6 na 9, zaś pan markiz zajmie się tym miejscem, które będzie wolne - powiedziała niby spokojnie, ale miała strasznie perwersyjną, śmiejącą się minę.

Śliczna Agnese podniosła się i zeszła na podłogę do Gilli idąc do niej trochę jak kocica, na czworakach delikatnie zarzucając biodrami. Ułożyła sobie swoją służącą na podłodze. Z uśmiechem, zaczęła ją całować, najpierw w usta powoli schodząc w dół, aż ustawiła się w pozycji, której oczekiwała od niej Gilla. Zanurzyła nosek we włoskach Gilli zaciągając się jej kobiecym zapachem. Powolutku przesuwała jego czubkiem, delikatnie tylko zahaczając o miejsce gdzie zaczynało się to cudowne rozcięcie.
- Co teraz moja piękna?
- Teraz najcudowniejsza pani, kontynuuj
- wampirzyca jednocześnie uczuła, że usta ghulicy ponownie dotykają jej łona. Było stanowczo inne, niżeli Gilli. Już rozpalone, już rozgrzane, już nasączone, podczas kiedy przy ghulicy dopiero musiała tego dokonać. Przez chwilę zastanawiała się, co robi markiz. Słyszała tylko, że coś wziął, po chwili zaś coś skapnęło na nią, na jej tyłeczek, dokładnie w przerwę pomiędzy krągłymi pośladkami oraz poczuła paluszek markiza, jak powoli przesuwa się tym wąwozikiem w kierunku jej tylnego otworka. Zrozumiała, że one obydwie zajmą się swoimi kwiatami pieszcząc jak najcudowniej można ustami. Zaś markiz dobierze się do jej ostatniej niezaangażowanej dziurki.

Namiętna Agnese delikatnie zaczęła całować łono Gilli. Powoli, starając się też skupić na tym co dawali jej kochankowie. Jej pocałunki przypominały trochę te, które składa się na policzku. Raz na jakiś czas delikatnie wypuszczała powietrze z ust, drażniąc swym oddechem kobiecy kwiat ghulicy. Podobnie czyniła Gilla, choć trochę agresywniej. Jej pocałunki były z dodatkowymi dotknięciami języczka, który wywoływał cudownie uczucie mrowienia. Zaś markiz … wampirzyca czuła jeszcze więcej olejków na swojej pupie oraz na jego palcu, którego koniuszek powoli zaczął się wchodzić w tylną dziurkę. Niespecjalnie głęboko. Tak raczej na paznokieć, potem znowu wychodząc oraz lekko ugniatając. Ponownie jednak w nią wchodził paluszkiem po chwili, ale znów nie wgłębiajac się, tylko wiercąc dookoła, jakby rozciągając mięśnie, jakby przygotowując je do czegoś. Agnese czuła, jak wiele pachnącego olejku w tej chwili jest rozlewane na to miejsce. Wampirzyca rozluźniła się, poddając się dotykowi swego narzeczonego. Wysunęła swój języczek i zaczęła powoli lizać Gillę, jakby chciała wymyć ją do czysta. Czasami powalała tylko by jej kły przesunęły się po delikatnej skórze kobiety. To było naprawde miłe. Gilla oddawała jej to najintymniejsze, najdelikatniejsze miejsce jej kłom. Mogła uczynić z nią wszystko, absolutnie wszystko, ale i z nią czyniono podobnie. Szparka Agnese ociekałą znowu soczkiem. Czuła, jak Gilla zlizuje go, jak spija wręcz delektując się tym ambrozjańskim napojem. Jednak oprócz tego pojawiło się jeszcze coś. Paluszek markiza zniknął, zaś zastąpiło go coś znacznie większego. Miała to już kiedyś w swojej pupie. Było bolesne oraz jednocześnie cudowne. Rozrywało niemal oraz jednocześnie dochodziło prawie do samego gardła wewnątrz jej ciała. Przynajmniej tak czuła. Wiedziała, że musi się maksymalnie rozluźnić, kiedy poczuła napór na swój tylny otworek. Wampirzyca na chwilę zaprzestała swoich pieszczot, opierając usta na płatkach Gilli i czekając na markiza. Jej pupa jakby na moment napęczniała, kiedy coś dużego zaczęło się wdzierać do jej wnętrza. Zadrżała, jej ciało przeszył potworny ból, a dłonie zacisnęła się na biodrach Gilli, o które się opierała. Powstrzymała jęk bólu przysysajac się do kwiatu ghulicy, też pewnie boleśnie, ale tak bardzo nie chciała by Alessandro się zatrzymał. Powoli, gdy jego członek zaczął się ocierać o jej ścianki, także i po jej ciele zaczęła się rozchodzić przyjemność. Powróciła do pieszczenia Gilli. Największy czub już przeszedł. Markiz czuł mocne drgnięcie ukochanej kobiety, kiedy zaczął się wsuwać w jej pupę. Jego penis był nasmarowany maksymalnie, tak samo jak otworek Agnese, ale mimo wszystko ona musiała przyjąć w siebie coś wyjątkowo dużego. Szczęśliwie po tym najgorszym momencie największego rozwarcia zrobiło się już łatwiej. Owszem, była rozciągnięta mocno, prawie boleśnie. Jednak to prawie czyniło właśnie różnicę. Wsuwał się w nią coraz głębiej, aż tak głęboko, że wreszcie jego biodra zderzyły się z jej pośladkami. Mimo największych starań z oczu wampirzycy popłynęła łza, skapując bezpośrednio na kobiecość Gilli. Z jej ust zaczął się wydobywać cichy jęk, który zakończył się okrzykiem bólu, zdominowanego przez rozkosz. Woreczek markiza wręcz spoczął na nosie Gilli, która widząc jego działanie wzmogła swoje pieszczoty. Tym razem już nie całowała, zasysała raczej, zaś jej ręka po wyczynieniu ekwilibrystycznych ruchów włożyła swoje paluszki w jej otworek.

Całowała, pieściła dogłębnie, zaś markiz na chwilkę zatrzymał się w tym najgłębszym możliwym miejscu, jakby chciał, żeby ukochana poczuła gdzie dotarł, potem zaś jednak zaczął się wycofywać. Jednakże oczywiście ponownie ruszył ku głębiom. Początkowo wolno, chcąc, żeby Agnese przyzwyczaiła się do tego, później szybciej. Wampirzyca czuła jak jej ciało poddaje się, jak pomalutku zaczyna wołać o więcej. Zlizała krew z płatków Gilli i zabrała się za intensywniejszą zabawę. Niestety nie mogła sięgnąć do swej kochanki palcami, jednak jej język zaczął wwiercać się w wilgotną szparkę. Podczas gdy biodra coraz chętniej napierały na penetrujące ją paluszki i męskość. Dokładnie, początkowo odczuwała dyskomfort, lecz później uczucie to znikało. Ciało poznawało bardziej tą specjalną przyjemność oraz poddawało jej się. Było jej wyjątkowo. Czuła, jak gilla także pod wpływem jej pieszczoty zaczyna drżeć, jak zaczyna spinać swoje nóżki, jak rozszerza je, by dać wampirzycy jak największy dostęp do swej cipki. Także u niej pojawiły się kropelki soczku, choć nie tyle, co u Agnese.

Wspaniała wampirzyca pieściła ją, jednocześnie zaś sama odbierała pieszczoty. Jej łono także lśniło od zlizywany kropelek. Płatki drżały, czerwieniały mocno i rozchylały się same, zaś Gilla w końcu zabrała dłoń, która tylko przeszkadzała i skupiła się już na jednym, najwrażliwszym punkcie kobiecego ciała, tylko na nim oraz przy nim koncentrując swój atak. Zaś markiz … poruszał się coraz szybciej. Agnese doznawała szalonego uczucia wypełnienia. Nabijał ją tak głęboko, że myślała, iż głębiej nie można, choć próbowała sama jeszcze bardziej nadziać się i tylko jedno jej przeszkadzało, że spełnienie nadchodziło zbyt szybko. Chciałaby całą noc tak szaleć nabita na owa męskość, pieszczona przez ghulicę. Czuła niemal jak momentami język Gilli przesuwa się po męskości markiza, jakby między tymi elementami nie było jej ciała.
- Ach! - nagle krzyknęła Gilla nie mogąc się już opanować. Pomiedzy płateczkami ghulicy wypłynęło już nie kilka, ale kilkadziesiąt kropel, zaś mięśnie łona zaczęły się gwałtownie kurczyć i luzować pulsując. Agnese jednak nie przerwała swych pieszczot, ssała ją i atakowała swoim językiem na zmianę, chcąc doprowadzić swoją przyboczną do szaleństwa, które sama czuła. Jej biodra poruszały się już bez jej woli, pogłębiając ataki markiza. Czuła jak wzbiera się w niej fala rozkoszy, jak jej ciało zaciska się na nim… na niej. Starała się powstrzymać, chciała dojść z Alessandro i na ten impuls czekała, wiercąc się, drżąc. Nie musiała czekać długo. Uczuła nagle, jak w jej pupie członek markiza jeszcze mocniej sztywnieje. Doskonale znała to uczucie. Wiedziała, iż poprzedza wystrzał nasienia. Dokładnie tak stało się …
- Ach - jęknął markiz, który wręcz uderzył niemal w nią biodrami, zaś Agnese poczuła, jak wybucha w niej jego strzał. Jeden, ale bardzo mocny oraz obfity. Uderzył niemal jej wnętrze.

Włoska wampirzyca ledwo powstrzymała się przed upadkiem na Gillę. Jednak okrzyku, który wydobył się z jej ust nie dała rady zatrzymać. Krzyczała, wymawiając ich imiona, nabijając się na nich. Jej łokcie ugięły się i teraz przesuwała jeszcze swymi piersiami po brzuchu Gilli, kręcąc pupą, atakując nią swych kochanków. Oni zaś wręcz nie mogli się ruszać. Alessandro przywarł do pośladków ukochanej, ułożył dłonie na biodrach oraz trzymał się. Gilla próbowała odruchowo, kompletnie nie zdając sobie sprawy, co robi, usiłowała spiąć nogi, zacisnąć je, bowiem już nie miała siły odbierać więcej rozkoszy.
- Tak, pani, jesteś cudownaaaaa … - jęczała nie mogąc się opanować.
 
Kelly jest offline