John
- Widzę, że metody zmieniły się - warknął Jarek dusząc krzyk bólu.
Nie zdążył powiedzieć więcej, bo usłyszeli tupot ciężkich buciorów w korytarzu. Nagle kilka metrów od pokoju umilkły, Nagle huknął podwójny strzał ze śrutówki, potem głośna eksplozja.
- Yidòng! - po chwili dobiegło do nich -
Chúncuì!
Kroku zbliżyły się do drzwi pokoju. Szczęk przeładowywanej śrutówki.
John wiedział co stanie się za chwilę, odstrzelą zawiasy i wrzucą granat błyskowy. Typowa taktyka SWAT. Czy jak się to nazywa w Hong Kongu. Została mu tylko chwila na działanie. i widział, że nie ma sensu ukrywać się w cieniu czy w łazience.
Raf
-
Lepiej żeby tak było brachu, bo jak nie to dorobię ci parę dziurek - powiedział taryfiarz - i płacisz ekstra jak poplamisz tapicerkę krwią.
Chyba bogowie byli po stronie Rafa, bo Jax bez gadania wyłożył kasę za kurs. Dostrzegł kajdanki pod zakrwawiona szmatą , ale nie powiedział ani słowa dopóki nie znaleźli się w pokoju.
- Co się stało? Gdzie John? - zapytał zdejmując mu kajdanki.