Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 00:56   #51
Taive
 
Taive's Avatar
 
Reputacja: 1 Taive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputacjęTaive ma wspaniałą reputację
- To jakiś symbol słońca? - Leokadia zagadała do osób które przyglądały się symbolowi na skale. - Mówi o tym, że dalej jest upalnie niczym na Saharze? Ciekawe prawda? Roślinność niby się nie zmienia a aż paruje stamtąd. - Wskazała przy tym za kamień.
- Kiedyś widziałem coś podobnego - przyznał się Claude-Henri - ale choćbyś złotem sypnęła, to sobie nie przypomnę. A poza tym... przypomina mi to kreskówki i ludziki, szybko przebierające nogami.
Paruje? Spojrzał we wskazanym kierunku i pokręcił głową.
- Nie widzę żadnego parowania. Dlaczego mówisz o parowaniu?
- Wygląda spokojnie, ale mam do tego kiepskie przeczucia - mruknął pod nosem Erick, z lufą przed nosem przeczesując perymetr. Niby odprężony przeżuwał źdźbło trawy, jednak ani na moment nie tracił uwagi.
- Jakie rozkazy, szefie? - rzucił już głośnie Flanigan w stronę Arthura.
- Rozdzielić się i przeczesać najbliższą okolicę, może znajdziemy coś więcej niż jeden znak - wydał polecenie Arthur i powoli ruszył w kierunku symbolu.
- Wygląda jak... Symbol ochrony przed złem - odezwała się Henriette, która przykucnęła przy znalezionym znaku i delikatnie zaczęła go dotykać opuszkami palców. W wyniku jej działań nic się nie wydarzyło. - Nie pamiętam tylko, z której mitologii to było - w zamyśleniu przygryzła wargę.
- Albo nie jesteś zła, albo symbol ma inne znaczenie - rzucił żartobliwym tonem Kanadyjczyk. - Ciekawe, co miałby chronić - dodał tonem znacznie już poważniejszym.
- Hmmm. Nie widzisz? To może powinnam odpocząć. - Lela przetarła oczy. Po tym przycupnęła tam gdzie stała, bo skoro zastanawiali się nad symbolem to warto było korzystać z chwili by faktycznie choć trochę nabrać sił.
- Jak na mój gust to rodzaj starej swastyki, takiej o wiele starszej niż nazistowska. - Arthur pochylił się nad znakiem i zaczął go szkicować w swoim notesie. W szkole oficerskiej przerabiał zajęcia z różnych symboli militarnych i ich początków. Arthur orientował się, że swastyka była spotykana w różnej formie, w różnych czasach na całym świecie. - Faktycznie może to być symbol słońca, ale jeśli mnie pamięć nie myli to u Słowian był to też symbol płodności i magii. Może trzeba odprawić w tym miejscu namiętny seks by pojawiła się jakaś tajemnicza magia? Ktoś na ochotnika? - Higginson mrugnął zaczepnie okiem do pochylonej już nad znakiem Henrietty.
- Nazistowska była o połowę uboższa... - z namysłem powiedział Claude-Henri. - I zdecydowanie nie tak zaokrąglona tu i tam... Na magii się nie znam, ale druga część brzmi ciekawie - dodał z wyraźną kpiną w głosie. - Akurat osiem...

Erick pokręcił głową, przysłuchując się rozmowie. Na propozycję swojego przełożonego tylko westchnął cicho, po czym wrócił do wykonywania wydanego wcześniej rozkazu. Minął znak i zaczął powoli oraz uważnie rozglądać się za kolejnymi znaleziskami.
Panna de Vauban uniosła głowę w kierunku Arthura i uśmiechnęła się zadziornie.
- Swastyki mają różne znaczenia... Czystości ducha, świętego ognia, siły ducha, niszczyciela zła... - zaczęła wymieniać Henriette. - Nazistowskiej swastyce najbliżej do tej symbolizującej słońce... Czy może to była droga przodków? - sama nie była pewna. Wyprostowała się i podeszła do dowódcy. - Jestem otwarta na propozycje - powiedziała patrząc mu prosto w oczy.

Najstarszy członek w tej drużynie, Flanigan zupełnie nie zwracał uwagi na toczącą się rozmowę na temat, który ostatnio często musiał wysłuchiwać. Zamiast do niego dołączyć, najzwyczajniej rozglądał się dalej. Przestąpił kilka metrów dalej i między krzewami coś zwróciło jego uwagę. Odszedł około 20 metrów od grupy. Zachowując ostrożność odsunął gałęzie i dostrzegł podobny kamień z tym samym symbolem co ten, nad którym dyskutowali cywile i jego dowódca.

Claude-Henri uśmiechnął się lekko, ciekaw, jak Arthur zareaguje na ewidentną prowokację. A nuż zechce się poświęcić? Chociaż, prawdę mówiąc, o poświęcaniu się raczej nie powinno być mowy.
Czekając na ewentualną odpowiedź odszedł trochę na bok by sprawdzić, czy faktycznie w okolicy znajdują się kolejne symbole.

Arthur spojrzał na dziewczynę i podniósł do góry prawą brew. Starał się rozpoznać czy kobieta żartuje, czy mówi całkiem szczerze. Jej reakcja była ciekawa, całkiem obiecująca i w gruncie rzeczy imponująca. Cóż palnęło się głupstwo, można i drugie. Arthur złapał ręką tył głowy kobiety i wplótł palce między blond włosy. Pochylił się nad twarzą i spojrzał w jej oczy jasno niebieskimi ślepiami. Prawy kącik ust podniósł się ukazując dziurki w policzkach przy słodkim szelmowskim uśmieszku, a następnie musnął usta reporterki. Pocałował ją delikatnie w górną wargę, a ręką zjechał z włosów do talii przytulając kobietę bliżej siebie. Drugim pocałunkiem złapał za dolną wargę i powoli przeciągnął po niej ustami delikatnie ciągnąć ją w swoim kierunku. Przy kolejnym łapczywym pocałunku wślizgnął się językiem między usta i zaczepiał czubek jej języka zachęcając do wspólnego wirowania. Drugą wolną ręka złapał za swoją czapkę rozpuszczając blond długie włosy w energicznym wymachu. Kanonada pięknych i lśniących włosów wystrzeliła w górę tańcząc w promieniach słońca i opadając na ramię zasłaniając oboje w długim pocałunku. Higginson pomachał reszcie towarzyszy czapeczką trzymaną w ręce dając im znać, że wszystko ma tu pod kontrolą i mogą się udać na dalszy i dłuższy spacer.

Kapral Flanigan przesunął lufą, jakby skanując dziwny symbol. Mężczyzna zdawał się nie rozpoznawać znaku. Wyglądał na zdezorientowanego, nie wiedząc, jak interpretować kolejne znalezisko. Przeszkolenie jednak przejęło inicjatywę i Erick odwrócił się natychmiast.
- Sir! Znalazłem kolejny… - Legionista odezwał się głośno, jednak nie dokończył, widząc, jak jego przełożony dobierał się na oczach wszystkich do panny Henriette. - No kurwa bez jaj - mruknął zamiast tego Erick.
Widząc oddalającego się od grupy Claude-Henri, Flanigan uniósł rękę i zawołał do niego - Hej! Chcesz rzucić okiem?

Henrietta była bardzo, bardzo zaskoczona reakcją Legionisty. Na tyle, że nie zrobiła zupełnie nic gdy ten ją całował. Ale kiedy się ocknęła i zorientowała w tym, co się z nią działo... Objęła jego szyję ramionami i odwzajemniła pocałunek. Po tym odsunęła twarz od Arthura i uśmiechnęła się radośnie.
- Po powrocie w pana namiocie? - szepnęła mu do ucha. Widać sugestie panny de Vauban rzucane w trakcie drogi nie były tylko pustymi słowami.
- Oczywiście - Arthur uśmiechnął się szarmancko i czujnie rozejrzał się po okolicy. To był ten moment w nowelkach kiedy główny bohater musiał “dożyć” do powrotu, a został wciągnięty w inny świat, szereg popieprzonych akcji bez chwili wytchnienia lub ginął i musiał wypełnić tajemnicze misje po śmierci. Byle przeżyć, byle przeżyć powtarzał sobie w myślach po cichu.
- Rozejrzyjmy się po okolicy, może też coś jeszcze znajdziemy - Arthur pocałował dziewczynę w policzek i zaczął symulować rozglądanie się po okolicy. Erick wydawał się zostać archeologiem i badać symbole. Może w końcu chłopak przestanie myśleć tyle o romansach, ale nie już zarzuca sieci na Clauda.
Tymczasem Erick zażenowany zachowaniem swojego przełożonego kontynuował poszukiwania.
- Ja też mam tu jeszcze jeden znaczek - odezwał się Rainbow, który udał się w przeciwnym kierunku niż Flanigan. Sądząc po ułożeniu trzech kamieni z nowymi symbolami swastyki można można było określić, że tworzyły one kąt rozwarty.
Arthur spojrzał jeszcze raz na reporterkę kiwając z zadowolenia minimalnie głową. Odprowadził ją wzrokiem, a następnie powoli ruszył w kierunku ścieżki, której jeszcze nikt nie wybrał, aby ludzie nie gadali, że nic nie zrobił lub że tylko romansuje jak Erick. Ścieżka wyglądała dosyć bezpiecznie i pozwalała mu zasymulować rozglądanie się za symbolami. Oddalając się w głąb tylko sobie widocznej ścieżki powtarzał w myślach mantrę. Byle przeżyć do powrotu…
Alexis przez chwilę bez najmniejszego skrępowania przyglądała się obściskującej parze. Najpierw jej uwagę odwrócił Erick, potem spojrzała w stronę Rainbowa. Co prawda nie widziała żadnego parowania, ale czuła, że nie trafiła tu przypadkiem. Przeszła obok Ericka i Claude, mniej więcej na podobną odległość, na jaką były rozstawione poprzednie symbole i zaczęła dokładnie oglądać rośliny i kamienie w poszukiwaniu kolejnego symbolu.
- Albo jest ich kilka, na przykład osiem - powiedział Claude-Henri - albo z tych trzech środkowy jest najważniejszy.
Jeśli osiem położonych na okręgu, to mogły tworzyć ochronny krąg, pomyślał.
Alex kiwnęła głową na słowa Claude, nie podnosząc jednak wzroku z ziemi.
- To samo pomyślałam. To może nie być przypadek, że jest osiem odnóg na znaku. A symbole na kamieniach wydają się być… Ja wiem… Pod podobnym kątem.
 
Taive jest offline