Starszy chorąży bez większego zastanowienia wkroczył na ścieżkę. Przypominała ona tunel, którego ściany stanowiła gęstwina leśna - młode drzewa o koronie sięgającej pięciu metrów i bujnie obrośnięte krzewy. Odwracając się w kierunku, z którego wszedł zauważył, że jego zmyłka udała się. Nikt za nim nie poszedł, a po chwili dostrzegł, że Henrietta patrzy w jego kierunku, ale tak jakby nie dostrzegała go, bo zaraz zaczęła rozglądać się w koło i coś zaczęła mówić. Nie słyszał jej, choć widział ją jakby patrzył przez otwarte drzwi.
Arthur obserwował przez kilka chwil zachowanie kobiety. Nie widzi mnie, a ja jej nie słyszę.
-Hmm, maskowanie i zagłuszanie. Coś jakby przedsionek między dwoma wymiarami pełniący funkcję schronu z międzywymiarowy lustrem półprzepuszczalnym - legionista próbował ułożyć podekscytowane myśli i spostrzeżenia na swój własny wewnętrzny język. Wyjął notatnik z plecaka i zaczął szkicować w nim kształt tunelu i satyrystycznie spanikowaną twarz Henrietty, której słowa odbijały się od progu tunelu. Do szybkiego szkicu dołączyła rozdziawiona gęba Ericka, z charakterystyczną dużą łezką anime i rozłożone ręce w geście bezradności. Arthur szybko dorysował jeszcze dymek z tekstem “No gdzie on znowu kurwa jest?!”
Arthur ugryzł się w wargę przerywając napływ nowych rysowniczych inspiracji. Na humor będzie pora później. Teraz warto sprawdzić tunel, w końcu znalazł coś w tym nowym świecie co różniło się od tego starego. Szczerząc się jak osiedlowy dentysta na myśl o nowych pacjentach po Halloween ruszył przed siebie. Rozglądał się po drzewach i krzakach tworzących tunel, krocząc w końcu zdecydował się wyciągnąć rękę i dotknąć liści. Był ciekawy czy to bardziej projekcja, czy rzeczywiście istniało tu życie.
Chorąży podążając ścieżką zapomniał już całkowicie o kompanach, bardziej zastanawiał się co sprawiło, że jak na razie tylko on był godny przejść. Czy faktycznie symbol oznaczał płodność i tylko osoby o właściwym nastawieniu umysłu mogły przejść. Może magia tego miejsca docenia jego widzę fantasy i tylko hardkorowi otaku są godni tajemnic nowego świata.
Idąc tunelem zaczął wyobrażać sobie cuda jakie może napotkać na jego końcu. Istne El Dorado wypełnione plemionami egzotycznych piękności. Od pięknych i zgrabnych elfek po dziewczęta z kocimi uszami i ogonami lub jeszcze bardziej egzotyczne skrzydlate panny. Może wybiorą go na wodza i życie spędzi przechadzając się po ogrodach haremu z pięknymi towarzyszkami, będzie smakował przepysznych potraw podawanych na nagich służkach i popisywał się sztuką szermierki zdobywając nawet najbardziej zatwardziałe serca. Na pewno zapozna swoje poddane ze sztuką cosplayu i podręcznikiem kamasutry. Może znajdzie skarbiec wypełniony wspaniałymi artefaktami o potężnej magii. Lśniące miecze przepełnione magią żywiołów, pierścienie pomnażające kosztowności, pozwalające latać i zmieniać wygląd.
Umysł Arthura coraz bardziej przejmowała fantazja, a z kącika ust pociekła długa struga śliny. |