Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 17:15   #20
Moshanta
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
+ Kerm i Feniu <3

- Pieczony zając brzmi fantastycznie. - Foggia uśmiechnęła się do przemiłej, starszej kobiety. - Co do pokojów, to weźmiemy ten wspólny z osobnymi łóżkami, skoro nie ma innego wyjścia.
Odrzuciła kosmyk włosów na plecy, przy okazji nie umknęło jej aż nazbyt oczywiste spojrzenie służki posłane Hugonowi.
- Mam nadzieję, że trafi w wasze gusta - rzekła starsza kobieta uśmiechając się ciepło. - rzadko zdarza się, że do Parravonu przybywają ludzie z tak dalekich krain., a już pani uroda na pewno wzbudza podziw i zazdrość u co poniektórych. - odchrząnęła - ale wybaczcie moje maniery, nazywam się Joanna D’ombose i jestem właścicielką tej karczmy od kilku dziesięcioleci .
- Moja uroda czasami przysparza mi kłopotów. No ale nieważne… Foggia de Armas Garritano, to mój towarzysz Hugo von Reuss. - Zwadźczyni przedstawiła ich. - Jak się sprawy mają w okolicy? Może słyszała pani o jakiejś grupce, która zmierza w stronę Gór Szarych? My niby w przeciwnym kierunku, ale ostatnio usłyszeliśmy o mistrzu szermierki z Bretonii, który odwiedził klasztor La Maisontaal i postanowiliśmy się tam udać. Te parę dni drogi nie zrobią nam różnicy, prawda, Hugo? - Tileanka uśmiechnęła się do kompana i przeniosła wzrok na starszą kobietę.
- Prawda. - Hugo skinął głową. - Te parę dni to żadna różnica. Pokój też nam odpowiada - zapewnił.

Nie miał nic przeciwko temu, by spędzić noc pod jednym dachem z Foggią, chociaż trudno było ukryć, że osobny pokój dałby mu nieco swobody. Służąca była ładna i, jak to się mówi, warta grzechu.
- La Maisontaal powiadacie, dwa dni temu był u mnie pewien braciszek z tegoż klasztoru. Mówił, że spędzi tutaj kilka dni szukając jakichś ksiąg, czy zapisków dla swojego przeora - oznajmiła Joanna - zapewne zajdzie tu jeszcze nie raz, na nasze pyszne wino. Jeśli zaś chodzi o grupę zmierzającą w stronę klasztoru to zapewne znajdziecie taką. Co rusz ktoś zmierza w kierunku Imperium.
- No, to brzmi nieźle. I wino, i braciszek, który może udzielić informacji, i możliwość znalezienia jakiejś grupy, jadącej do klasztoru - potwierdził Hugo. - Widzę, że mieliśmy szczęście, trafiając pod pani dach, pani Joanno. - Uśmiechnął się do rozmówczyni. - Macie tu łaźnię? - spytał. - Przydałoby się odświeżyć po podróży.
- Popieram, dla mnie może być nawet balia z gorącą wodą, nie jestem wybredna - rzuciła Tileanka. - Potem przydałoby się znaleźć tego braciszka i z nim porozmawiać. Mówił, gdzie się zatrzyma? - Foggia spojrzała na Joannę.
- Jeśli szuka informacji - Hugo nie był zbyt ochoczy, by ruszyć na poszukiwania braciszka - to może wracać do siebie późnym wieczorem. Może faktycznie lepiej tu na niego zaczekać? Dobre jedzenie, miła obsługa... A on najwyżej na nas poczeka, gdyby tu przyszedł i nas nie zastał.

- Jasne, może być. - Foggia wyciągnęła się na krześle, splatając dłonie za głową. - Takie ładne i spokojne miejsce aż żal opuszczać.
- Łaźnie mamy, niedaleko zamku, jak popytacie mieszkańców to was pokierują. Co do braciszka, to poczekajcie za nim, on powinien się zjawić niedługo - odpowiedziała Joanna. - A teraz rozgośćcie się moi mili, a ja każę Helenie przygotować dla ciebie balię z gorącą wodą. - Wypowiedziawszy te słowa Joanna wstała od stołu. - Teraz wybaczcie muszę iść do innych gości. Przyjemnego pobytu w Dzikim winie - życzyła odchodząc do kuchni.
- Dziękuję. I do tego wiadro z zimną, jeśli to nie problem. - Tileanka uśmiechnęła się do Joanny. - Zatem poczekamy na braciszka,a w międzyczasie wezmę kąpiel.
- Może potrzebujesz pomocy w myciu pleców? - zapytał, żartobliwym tonem, Hugo, równocześnie uśmiechając się lekko.
- Wiem, że bardzo pomocny i poczciwy z ciebie człowiek, Hugo, ale myślę, że poradzę sobie sama. - Puściła mu oczko i zaśmiała się. - Ale widziałam, że służka Joanny się chyba tobą zainteresowała, więc pewnie ona nie będzie mieć żadnych obiekcji co do umycia pleców. I pewnie nie tylko. - Tileanka wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu.

- Zosia-samosia - mruknął Hugo z udawanym niezadowoleniem.
- Tak mnie ojciec nauczył, poza tym na wszystko przyjdzie czas - rzuciła wesoło. - Poza tym z tą młódką możesz mieć dużo więcej zabawy, niż ze mną. Na pewno coś wykombinujesz i sobie poradzisz. - Klepnęła go w ramię.
Hugo zmierzył ją spojrzeniem od stóp do głów.
- Nie wierzę, że taka kobieta jak ty, ustąpiłaby w czymkolwiek jakiejś dzierlatce - powiedział z wyraźnie okazanym niedowierzaniem. Ponownie spojrzał na Foggię, jakby ją oceniając.
- Też w to nie wierzę, ale mam z kolei uczyła, żeby być skromną... choć z drugiej strony, jakoś mi nie wychodzi. - Foggia znów puściła mu oczko. - Jak mówiłam, na wszystko przyjdzie czas, przyjacielu. A zmieniając temat: po wyprawie do klasztoru kieruję się od razu w stronę Tilei. Masz takie same plany, czy jednak zamierzasz wybrać się gdzie indziej?
- A może odwiedzisz ze mną Estalię? - spytał. - Nowe kraje, nowe przygody...?
Foggia uniosła brwi, a Hugo mógł dostrzec błysk ciekawości w jej oczach.
- W sumie to nie jest zły pomysł. Nigdy tam nie byłam, ojciec tylko opowiadał mi czasem o tym waszym mistrzu Figueroa, który zrewolucjonizował szermierkę - powiedziała z ekscytacją w głosie. - Z chęcią się z tobą wybiorę, to może być ciekawe doświadczenie. - Uśmiechnęła się. - Zwłaszcza, że klimat z pewnością będzie mi odpowiadał.
- Zdecydowanie jest tam przyjemniej, niż w Górach Szarych - odparł Hugo z uśmiechem. - Lepsza pogoda, dobre wino, piękne dziewczyny, chociaż to raczej cię nie zainteresuje, przystojni, szarmanccy mężczyźni...

- A może nie muszę się już rozglądać za innymi przystojnymi i szarmanckimi mężczyznami, bo jednego takiego mam już przy sobie? - Uśmiechnęła się tajemniczo, upijając wina z kubka.
- Masz? - Hugo rozejrzał się dokoła. - Przed chwilą ktoś mi proponował oddanie się w ręce panny Heleny... - Uśmiechnął się i uniósł kubek. - Twoje zdrowie.
- Widzisz, jak o ciebie dbam? - Zmarszczyła nosek, mówiąc wciąż rozbawionym głosem. - Chciałam, żebyś się dobrze bawił, to chyba dobrze, prawda?
- Jesteś prawdziwym skarbem, moja droga. - Hugo ponownie się uśmiechnął. - Gdzie ja znajdę drugą taką wspaniałą kobietę...? No powiedz sama...
- Nie znajdziesz. Jestem wyjątkowa i musisz się z tym pogodzić. - Wzruszyła teatralnie ramionami, pociągając kolejny łyk wina. Świetnie jej się rozmawiało z Hugonem i cieszyła się, że to na niego trafiła wtedy w karczmie. W obecnych czasach osoba, z którą można było miło spędzić czas i która jeszcze dbała o twoje życie i zdrowie była na wagę złota. - Więc co będzie z tą Heleną? Zainteresowany?
- No, powoli przyzwyczajam się do myśli, że na mej drodze znalazł się taki ideał, prawdziwe uosobienie urody, wdzięku, humoru, dobrego wychowania - odparł.
- I skromności. - Zaśmiała się.

- Po prostu nie zdążyłem tego wymienić - zapewnił Hugo. - A co do Heleny... Skoro wolisz, żeby ona się mną zajęła, zamiast ciebie, to co ja tu mam do powiedzenia? - powiedział na pozór całkiem poważnie.
- Wiesz, nie chcesz, nie musisz, ale podobno wy, mężczyźni z Estalii nie przepuścicie żadnej łatwej... tfu, to znaczy ładnej kobiecie - rzuciła, ironizując i żartując. - Jeśli potrzebne ci to do lepszego samopoczucia, proszę bardzo, mówiłam, że o ciebie dbam.
- Ciebie jakoś nie próbowałem zaciągnąć do łóżka, więc nie uogólniaj. - Hugo udał dotkniętego opinią o Estalijczykach. Słowa złagodził uśmiechem.
- No przecież żartowałam - odparła wesoło. - Wiem, że jesteś inny. I wiesz co… - Wstała nagle od stołu, chwyciła Hugona za dłoń i wyciągnęła od stolika. - Chodź, jednak umyjesz mi te plecy. I pewnie na tym się nie skończy. - Puściła mu oczko. - Życie ma się jedno, trzeba korzystać, czyż nie? Pani Joanno, balia do naszego pokoju, byle szybko! - Śmiała się, wbiegając po schodach.
Hugo bez chwili wahania ruszył za nią. Zapowiadał się ciekawy wieczór.
 
Moshanta jest offline