Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 20:51   #26
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Imperium złapało haczyk, a przynajmniej tak mogła sądzić Kara, przyglądając się nadlatującym statkom. Łatwo poszło, więc teraz tylko wystarczyło, że wszystko pójdzie zgodnie z założeniami i wywiąże się konflikt między szabrownikami a imperialistami.

Na nieszczęście Kara i pozostali, poza Jeronem i BX, zostali przyuważeni przez szabrowników. Kara zaklęła pod nosem i spojrzała w tamtą stronę.
- Zauważyli nas, niech to szlag - powiedziała i zaraz później między nimi przeleciało kilka laserowych wiązek z laserów. - Na nasze szczęście nie potrafią strzelać. Szybko, ruchy, ruchy!

Danpa wyjął spod kurtki swój laserowy pistolet. Z tym kalibrem miał największą wprawę, plus bardzo nie lubił noszenia broni na widoku. Naciągnięcie TIE go ucieszyło: w zasadzie nie chciał strzelać z odwetem. Lasery idące gdzieś w pustynię wyglądały przypadkowo, te wracające z pustyni w szabrowników, wyglądały już podejrzanie. Toteż wstrzymał ogień, przyglądając się ich świadkom. Jeżeli któryś znowu wyceluje w ich kierunku, dopiero wtedy dostanie. To było przyjmując, że któryś dalej żyje i ma zamiar podnieść się z piasku. Bladoskóry cierpliwie czekał, aż Kara z Marlonem poradzą sobie z nieprzytomnym Wulfem, trzymając się o krok od nich.

- Szybko, za pieczarę! Nie ma sensu próbować dostać się do środka - oznajmiła Kara. - Danpa, Jayltre, osłaniajcie nas.

Rebelianci ruszyli w stronę pieczary, ale osłona okazała się niepotrzebna. Nikt nie zwracał na nich już uwagi. Walki toczyły się już wewnątrz obozu, a stojący przy promach szturmowcy niezbyt chętnie spoglądali w innym kierunku niż namioty.
Po krótkiej chwili grupa skryła się za wzniesieniem, w którym znajdowało się wejście do pieczary. Samo wzniesienie nie było zbyt wysokie i aby mieć pewność, że niepożądany wzrok ich nie dosięgnie, nadal musieli leżeć plackiem na ziemi. Nie widzieli w ten sposób ani obozu ani imperialnych Lambd, ale bez żadnych przeszkód mogli podziwiać nadlatujące z głośnym wizgiem TIE’e, które ponownie otworzyły ogień do szabrowników.

Kara odetchnęła z ulgą. Przez chwilę obawiała się, że ich plan spali na panewce, kiedy zostali przyuważeni, lecz szabrownicy szybko musieli zmienić cel swojego zainteresowania. Teraz zajęci byli imperialistami i cała nadzieja pozostała w Jeronie i BX, których zadaniem było zdobyć środek transportu.

- Mam nadzieję, że uda im się załatwić coś co lata - odezwał się Marlon, gdy tylko schowali się za pieczarą - Wulf, może powiesz nam dlaczego Imperium aż tak bardzo się nami interesuje? Jaki jest prawdziwy cel misji?

- W tym momencie są zainteresowani pilotem dezerterem - wtrąciła się Kara, po czym sięgnęła do komunikatora, by skontaktować się z Jeronem i BX. Ostatecznie jednak zrezygnowała, chcąc im dać czas na spokojne przeprowadzenie operacji.

- Niech ci wystarczy, że imperialni nie mają pojęcia o celu naszej misji - Wulf odpowiedział Sarowi. - Jeśli by mieli, nie ganiali by za nami po pustyni.

Kara spojrzała kątem oka na Wulfa. Przypomniała sobie od razu sytuację sprzed katastrofy, zanim jeszcze się rozbili na tej przeklętej planecie.

Cytat:
- Tutaj masz wszystko – Wulf wręczył jej wyciągnięty z wewnętrznej kieszeni kurtki niewielki holodysk. - Prawdziwy cel misji, hasło kontaktowe, wszystkie informacje jakie mamy o tej planecie. Nie ma tego wiele, w wolnej chwili zaznajom się z tym, najlepiej gdzieś na uboczu, a potem zniszcz dysk. Wiem, powinienem ci to dać przed odlotem, ale nie było czasu... W każdym razie daję ci to teraz. Schowaj to, na co czekasz?

- Hej, Wulf, taka drobna rada. Zmień zapach wody kolońskiej, bo ten zupełnie do ciebie nie pasuje. Zbyt... delikatny - rzuciła w jego stronę, puszczając mu oczko, na co on zareagował delikatnym uśmiechem i kręceniem głowy, a następnie ruszył na swoje miejsce. Ona z kolei udała się do toalety, gdzie się zamknęła i zajęła holodyskiem.

W pierwszej kolejności jej oczom ukazała się podobizna młodego mężczyzny, na oko 25-30 latka. Był to przystojny blondyn, z zaczesanymi do tyłu włosami i przenikliwym spojrzeniem błękitnych oczu. Jej wzrok przykuwał też dołeczek na brodzie. Mężczyzna ubrany był w mundur, ale i bez niego Kara od razu poznałaby w nim imperialnego oficera.

I nie myliła się. Po chwili na hologramie pojawiły się dane osoby ze zdjęcia. Nazywał się Sahn Lox, urodził się na Corellii dziesięć lat przed upadkiem Republiki. Pochodził ze średniozamożnej rodziny, jego ojciec był technikiem w jednej z corelliańskich stoczni. Po zakończeniu podstawowej edukacji dostał się do prestiżowej akademii imperialnej na Coruscant, którą ukończył z wyróżnieniem. Potem rozpoczął karierę we flocie.

Jego pierwsze przydziały nie były niczym wyjątkowym, pozwoliły mu dosłużyć się stopnia porucznika. Wówczas przyjął propozycję pracy w wywiadzie. Dane dotyczące jego dalszych poczynań były niepełne, najpewniej utajniono je, a szpiedzy Gerrery nie byli w stanie do nich dotrzeć. Kara mogła poznać jedynie miejsca, w których Lox służył: Ord Mantell, Utapau, Mandalora, Kessel, Cato Neimodia i teraz Socorro. W międzyczasie otrzymał awansu na kapitana i jakieś odznaczenie. Nie wiadomo za co, ale można się było łatwo tego domyślić.

Przed Karą rysował się profil ponadprzeciętnego oficera, którego kariera właśnie nabierała tempa. A może jednak nie? Dziewczyna przetarła oczy ze zdumienia, gdy dotarła do kolejnego akapitu. Okazało się, że Sahn Lox to uczestnik, czegoś co nazwano operacją "Zaplecze". Co więcej, była to operacja Sojuszu Rebeliantów! Lox był szpiegiem Rebelii!

Jego kryptonim to Fulcrum-23, po ostatnim przeniesieniu stracił jednak kontakt ze swoim dowództwem. Gerrera, przed opuszczeniem Sojuszu, wykradł listę rebelianckich agentów i teraz zamierzał przejąć nad nimi kontrolę. Wulf otrzymał zadanie infiltracji stacji TML-474, na której służył Lox i dotarcie do niego. Podając się za łącznika miał pozyskać do współpracy, niezdającego sobie sprawy kto naprawdę go wysłał, agenta.

Hasło kontaktowe brzmiało: "Najpiękniejsze zachody słońca są na Coruscant", a odzew "Podobno najlepiej je obserwować z okien Senatu", na co z kolei należało odpowiedzieć "Nie wiem, jedyne na co mogłem liczyć to okna akademii".

Potem wyświetliły się dane dotyczące samej planety, ale było tego naprawdę niewiele. Od ponad dziesięciu lat planeta jest pod ścisłą wojskową kontrolą. Na jej powierzchni znajdują się trzy większe miasta, których zbliżone współrzędne zapisano na holodysku. Populacja mieszana, z przewagą gatunku ludzkiego, duży odsetek osób związanych ze światkiem przestępczym. Flora i fauna uboga, większość planety zajmują pustynie kamienne lub wulkaniczne. Prawdziwą wartość przedstawiają pasy asteroid, z których wydobywa się rudę doonium.

Po zapoznaniu się z informacjami Kara przełamała dysk na pół.
Dopiero w tej chwili zdała sobie sprawę, że Wulf nie będzie w stanie tego dokonać. Zrozumiała w pełni swoją rolę, jaką przyszło jej odegrać w tym przedstawieniu. "Niech cię szlag, draniu" przeszło jej przez myśl. To jej zadaniem będzie udawanie łącznika i "pozyskanie" współpracy agenta Fulcrum-23.
Zaczęła zastanawiać się kiedy wyjawić te informacje pozostałym i czy w ogóle powinna była to robić. Wulf miał w końcu jakieś powody, by zataić przed nimi prawdziwy cel misji. Czyżby komuś nie ufał? Komu?
 
Pan Elf jest offline