Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 22:07   #102
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Essenic przebił się przez gapiów obserwujących całe zajście. W powstałą w tłumie wyrwę wpadł rozszalały Areon, a ludzie cofnęli się jeszcze bardziej. Nikt nie miał ochoty na przypadkowe spotkanie z bronią, którą wymachiwali awanturnicy. Zaraz za barbarzyńcą w tłum wpadli Theo i Berwyn, ale Essenic, mimo odniesionej przed chwilą rany okazał się wytrawnym biegaczem. Z każdym krokiem odległość między nim, a pędzącym Cymmeryjczykiem zwiększała się.

Makhar pozostał przy stole sam, nie licząc zamroczonego piwem i zakrwawionego Hyrkańczyka. Nikt w tym momencie nie zwracał na niego uwagi, więc znów cichym głosem zaczął inkantować zaklęcie, które skierował ku dobiegającemu do przepierzenia Essenicowi. Wypowiedział ostatnie słowo i wykonał ostatni gest w momencie, w którym zabójca wbiegł za szmacianą kurtynę i właśnie skakał przez przesłonięte błoną okno. Tuż obok niego stał jakiś klient gospody, który właśnie był w trakcie oddawania nadmiaru płynów. Stał z przyrodzeniem w ręce i z rozdziawioną gębą, a szczyny lały mu się prosto na buty. Do latryny wbiegł Cymmeryjczyk. Essenic wrzasnął w tej samej chwili, w której przelatywał przez okienko. Wraz z resztkami drewnianej ramy runął bezwładnie w dół i z pluskiem uderzył w powierzchnię brudnej, mulistej wody, pod którą momentalnie zniknął, ciągnięty w dół ciężarem kolczugi.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 20-04-2018 o 23:10.
xeper jest offline