Równiutko ułożone złoto i niepilnowany ołtarz? to musiała być sprytna pułapka na głupiego, chciwego goblina, prawda? Tak żeby sobie poszedł za tym złotkiem, sięgnął po naszyjnik a tam by na niego na przykład spadł jakiś ciężki kamol...
O nie, Nutka głupim goblinem nie była zupełnie. WIEDZIAŁA że jest to pułapka, dlatego mogła wejść w nią z pełną świadomością tego, że pakuje się w zasadzkę, a jak się WIE że się idzie w zasadzkę, to zasadzający się nie może wziąć cię z zaskoczenia, a więc technicznie to już nie będzie zasadzka tylko... mhmm.. agresywny zwiad. Czy coś.
Pozostała część kompanii stała wciąż w drzwiach, więc goblince nie spieszyło się plątać im pod nogami. Równie dobrze z tej przygody mogła wynieść coś dla siebie. Ale żeby przeżyć jako mały zielone stworek, trzeba było niemałego sprytu, dlatego Nutka postanowiła być bardziej chytra niż chytry zasadzkowicz. Ominęła schodki i monety szerokim łukiem, wdrapując się na podwyższenie z ołtarzem ścianką obok. Powolutku podtruchtała do ołtarza, rozglądając się pilnie, czy w okolicy nie ma jakiś podejrzanie realistycznie wyglądający posągów, któraś płyta nie chybocze nadmiernie, a na suficie nie wsi jakiś podejrzany kształt. Dopiero po upewnieniu się, że nic jej nie grozi, miała zamiar chapsnąć dobra leżące na końcu złotego szlaczku, a potem wiać od razu pomiędzy bezpieczne nogi drużyny, choćby nic jej nie goniło. Nie ma takiego ryzykowania...