Marlon, gdy tylko usłyszał strzały, rzucił się ku najbliższej osłonie. Prawie tak, jak uczono go w Akademii Imperialnej. Tylko, że tym razem wraz z Karą niósł Wulf'a, co ograniczało ich zdolność błyskawicznej reakcji. Jednak w momencie, w którym dopadli pieczary strzały ustały. Starszy z braci Sar rozpoznał charakterystyczny świst TIEów. Było ich zdecydowanie za dużo, jak na pościg za rozbitkami i plotki o pilocie dezerterze. Zaczął co raz bardziej podejrzewać, że cel misji był zgoła inny.
- Niech ci wystarczy, że imperialni nie mają pojęcia o celu naszej misji - Wulf odpowiedział Sarowi. - Jeśli by mieli, nie ganiali by za nami po pustyni.
Więc był inny cel, o którym, on, Marlon Sar, była wschodząca gwiazda Marynarki Imperialnej, nie mógł wiedzieć. Brzmiało to dość podejrzanie. Czyżby mu nie ufano? Czyżby cała misja związana była ze szpiegostwem w imperialnych strukturach?
Wiedział, że już i tak nic od niego nie zależało, więc czekał na pojawienie się brata i droida.