Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2018, 00:11   #110
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
R
R niedługo musiał szukać znajomych świętej pamięci Lorezna. I o dziwo opis zgadzał się w stu procentach. Tu imiona na nic by się nie zdały. Przykucnęła na krawędzi dachu zwabiona odgłosami walki. I faktycznie gruby brzydal napierdalał równie urodziwego półorka. Najwyraźniej Lorenzo nie wszystko jej powiedział. Ale najlepsze dopiero nadeszło, dołączyło czterech miejscowych drabów i… zostało zabitych do spółki przez grubasa i półorka.
A potem rozeszli się z grubsza jak przyjaciele:
- Wypierdalaj w tamtą mańkę
- To jeszcze nie koniec pizdo!

Mogła po dachach śledzić tylko jednego z nich, powinien doprowadzić ją do reszty. Wybrała zielonoskórego. Wyglądał ciekawiej.

Kuba i Eldred
Ci dwaj wiedzieli jak korzystać z życia, rozbijali się lektykami po porcie jak paniska. Nawet nie wiedzieli jak blisko byli wylądowania w wodzie za sprawą ciągu pytań Wróbla. Ale opłata ekstra jaką dorzucił Kuba rozjaśniła chmurne oblicza tragarzy.
Opłacało się wydać te parę złociszy. Poza masą niepotrzebnych informacji dowiedzieli się, iż wskazany magazyn jest siedzibą Bractwa dokerów. Każdy statek musiał wynajmować dokerów do rozładunku. A ceny ostatnio podskoczyły… było co prawda kilku co na lewo taniej brali fuchy. Ale zrobili to tylko raz. Ponoć wykluczono ich z bractwa… najwyraźniej z tego żalu opuścili miasto, bo nikt ich nie widział już potem.
Złe języki rozpuszczały także plotki, iż Bractwo dokerów zajmuje się innymi rzeczami, całkiem niezwiązanymi z rozładunkiem. Ale wszak to były pomówienia. Bo szanowane bractwo nie mogło nic nielegalnego robić, prawda?

Berdych i Vince
Berdych i Vince nie wiedzieli ile ich łączy, obaj spędzili wieczór oddzielnie, ale rozrywki mieli podobne. A i efekty następnego dnia mieli identyczne. I żaden z nich nie wiedział, że jakieś gówno przykleiło się im do butów. Obu. Co prawda ucieczka z miejsca zacieśniania stosunków między rasowych pozwoliło urwać się ogonem, ale nie co dzień spotykana aparycja pozwoliła ich odnaleźć ponownie. W obu przypadkach byli to osobnicy nijacy, nie rzucający się w oczy, ale o oczach i uszach bystrych.
Nie wiedzieli także, że jednego z tych nijakich osobników zauważyła niewiasta rozmawiająca z cieniem. I nie było to nic dziwnego, gdyby on jej nie odpowiadał.

Ialdabode
Szukania w myślach mieszkańców było jak moczenie stóp w rynsztoku, ale opłaciło się. Vinca z nich znalazł szybko. Dochodził do lokalu, gdy nagle zgubił rytm kroków. Natrafił na umysł, gdzie obecny był Vince. Zanim cokolwiek więcej wyczytał umysł zatrzasnął się przed nim. Dobra wiadomość była taka, że nie był to biały mag, zła… że takich sztuczek uczono królewskich wywiadowców. Ialdabode muskając umysły rozpraszał umysł po całej ulicy, nie zwracał uwagi kogo czyta dopóki nie znajdował tego czego szuka. Nie zdążył zauważyć kto był agentem. Ulica była ruchliwa, czy to był ktoś idący gdzieś? Może który z żebraków, może klient karczmy widocznej kilkanaście metrów dalej. Co gorsza, ten ktoś wiedział, że kapitan gdzieś tu jest.

R
Nocna obserwacja wyczynów półorka było zajmujące, nie wniosło nic do sprawy, ale kondycji nie jeden mógł mu pozazdrościć. Ba, można by ocieplić nią i kilku… hmm, obyczajnie miało być. Więc ujmijmy to tak, choć fizjonomia mogła dostarczać kobiety, to po zgaszeniu światła przestawał ona mieć znaczenia.
Rankiem zauważyła, że nie tylko ona zabija czas podglądaniem półorka. Szpicel nie rzucał się w oczy. Zauważyła go przypadkiem. Z jakiegoś powodu obserwował Berdycha, a skoro ten pracował dla hrabiego, to musiała zareagować na to jakoś. Siedział dwa stoliki od jedzącego śniadanie półorka.
 
Mike jest offline