Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2018, 04:22   #2
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 1 - Pierwszy prysznic

Podziemia schronu, chłodnawo, awaryjne oświetlenie



Powitanie po wyjściu ze świata ograniczonego do nowoczesnej kompozytowej trumny było średnio przyjemne. Zawroty głowy, ciężkość kończyn, ponowne omdlenia i pobudki. Usta pełne gorzkiego posmaku po rurkach i płynach jakie dotąd podtrzymywały życie swoich zamrożonych pacjentów. Uczucie zmarznięcia i zimna, kłopoty z zachowaniem równowagi, samo wyjście z tej kompozytowej trumny potrafiło być w tych warunkach wyzwaniem. No jednym słowem nowa dla tej dość nowej i mało sprawdzonej technologii jaką w ten czy inny sposób wszyscy testowali. Jak się okazało przeleżeli w nich pół wieku. I prawie nikt nie zasypiał w Londynie jak ten cały Nick mówił. Ani w zachodnim, ani wschodnim ani w żadnym.

Czyżby? Wysoka, smukła czarnowłosa kobieta czuła jakby oparu chemicznego snu nadal otulały jej umysł i wspomnienia. Wszystko kręciło się i mieszało w kołowrocie wspomnień. Czuła się co najmniej niepewnie. Jakby ktoś wymieszał kriosny ze wspomnieniami. Ale podobno podczas kriosnu nie można śnić. Tak mówili. Chyba. Chyba tak mówili. Tego też nie była pewna. Jedyny Azjata w grupce też czuł się oszołomiony i niepewny jakby procedura wybudzająca nie podziałała na niego jak należy. Chyba. W końcu to był jego pierwszy kriosen więc nie miał do czego porównać. Ale kręciło mu się nieco w głowie jak i we wspomnieniach. Jeden z najmłodziej wyglądających uczestników też nie był wcale pewny. Co i jak. Chociaż to nie do końca było dla niego nowością. Chyba. Nigdzie jednak nie widział swojego ojca a to wedle tego Nicka wcale nie były Stany gdzie poddano go hibernacji. Chociaż nie był już pewny czy ojciec nie mówił czegoś o przenosinach. Mówił? Nie mówił? Joe nie był już wcale taki pewny. Wspomnienia przypływały i odpływały jak wycinki z różnych filmów. Zapała też nie był pewny co ale chyba nie tak powinno to wyglądać. Pamiętał swoją ojczystą mowę i ten angielski też rozumiał a jednak. Kołowrót snów i wspomnień zalewały go przeszkadzając zebrać myśli i skonenctrować się na tym co tu się dzieje.

Jakiś facet, jakaś laska a oboje za cholerę nie wyglądali na personel medyczny czy techniczny jaki wedle procedur powinien wybudzać pacjentów hibernatorów. Do tego oboje byli ubrani i zachowywali się podejrzanie. Spieszyli się. Widać było w każdy urwanym, ponaglającym spojrzeniu, rzuconym z wyczuwalnym zniecierpliwieniu słowie. Gadał głównie ten facet, laskę gdzieś wywiało gdy prawie dziesiątka pacjentów wciąż jeszcze w przemoczonych kombinezonach, ociekając roztapiajacymi się płynami jakie dotąd konserwowały ich ciała podtrzymując funkcje życiowe a teraz szybciej lub wolniej ściekały ze skóry, włosów i kombinezonów. Z drugiej strony byli uzbrojeni, wyposażeni jakby właśnie szli albo wrócili grać jakiegoś postapowego LARPa ale jednak jakoś zawartość szuflad w hibernatorach została nienaruszona. A skoro potrafili wyłączyć bezpiecznie hibernatory to mogli się dobrać i do szuflad.

- Dobra wszyscy chodzą. Świetnie. Tu są prysznice i szafki. 10 minut. Kto nie zdąży to zostaje. - facet który mówił, że nazywa się Nick Norton pokiwał głową widząc, że wszyscy już wygrzebali się ze swoich trumien i zostali najogólniej wprowadzeni w sytuację w jakiej się obudzili. Znowu dał się wyczuć jego ponaglający ton gdy obojętnie wskazał na boczne wejście do korytarza. Widać tam było brudne, zakurzone kafelki od lat albo dekad nie używane. Ale kafelki i tabliczki zdradzały łazienki, ubikacje, prysznice. - Macie szczęście, woda jest. - dodał coś w rodzaju produktu dowcipopodobnego. - Spłuczcie z siebie ten syf jak najdokładniej. Jak zostanie jebie na całą okolicę dając znać, że jest dostawa świeżego towaru w mięsnym. - Nick oparł się plecami o ścianę za przejściem prowadzącym do łazienek. Wyglądało, że ma zamiar czekać tam na tych co wyjdą by zaprowadzić ich dalej. Czekając bawił się jakimś wisiorkiem przewracając go w palcach.

Wciąż nieco oszołomieni po kolei przeszli do tych pryszniców. Ta laska, Abe, ostrzegała ich, że mogą odczuwać przykre dolegliwości po tak długim śnie. Zresztą przed hibernacją też sporo o tym tokowano. Woda w łazience rzeczywiście była. Ale raczej ani lokal ani tą wodę cieżko było uznać, za spełniające cywilizowane standardy choćby z trzygwiazkowego hotelu. Właściwie jakiegokolwiek cywilizowanego hotelu.





Wszędzie był pył i kurz. W połączeniu z wodą tworzył na posadzce błotnistą breję która ściekała do otworów odpływowych. Światło działało jakby chciało a nie mogło. A to było w jednej lampie całkiem jasne jak powinno, w następnej tliło się ledwo na żółto lub jarzeniówka mrygała w chaotycznym stroboskopowym tempie. Albo w ogóle nie działała. Woda też pozostawała wiele do życzenia. Była z trudem letnia i ściekała smętnym strumieniem. Przynajmniej zafoliowanych a więc czystych, ręczników i z materiału i papierowych oraz środków czyszczących było pod dostatkiem.

Łazienki powszechnym zwyczajem rozdzielały się na męskie i żeńskie. Nick został przy korytarzu i chyba poza czasem kompletnie go nie obchodziło kto i jak sobie poradzi. W łazienkowych szafkach było też trochę zwykłych ubrań którymi można było zastąpić te klejące się i przemoczone kombinezony hibernacyjne. Można było nimi uzupełnić ten skromny ekwipunek jaki każde z nich zdołał wcisnąć do niewielkiej szuflady hibernatora.

Woda choć jedynie symbolicznie ciepła zdawała się nadal łączyć z cywilizowanym światem jaki zostawili za sobą. Tak samo jak niegdyś spływała na głowę pozwalając pozbyć się brudu, zmartwień, uporządkować myśli a nawet porozmawiać wreszcie z sąsiadem obok. Przyjrzeć cię i zorientować się z kim się tutaj wylądowało. Przy hibernatorach wobec stanu świeżo po wybudzeniu i rewelacji serwowanych przez zniecierpliwionego Nicka ciężko było nawiązać jakąś rozmowę z kimkolwiek jeszcze. Teraz ten Norton gdzieś tam na nich czekał a mieli właśnie okazję spróbować ogarnąć co tu się dzieje. Teraz albo podczas grzebania w szafkach i przebierania się w suche choć zleżałe rzeczy.

Poza ubraniami w szafkach znaleźli jeszcze parę innych rzeczy. Trochę opatrunków zapakowanych w plastikowe medkity, trochę chemicznych rac, trochę lightsticków, nawet latarkę ale z całkowicie rozładowanymi bateriami. Miała jednak korbkę więc po chwili terkoczącego kręcenia, żarówka rewanżowała się chwilą bladego świecenia. Druga latarka była nakładaną na głowę czołówką co było fajne bo nie zajmowała rąk. Potrzebowała jednak baterii a wszystkie jakie znaleźli w szafkach były całkowicie rozładowane dekady temu. Na jednej ze ścian był zestaw przeciwpożarowy na którym wisiała spora, dwuręczna siekiera strażacka, łom i długi bosz. Było też kilka gazmasek i peleryn antyskażeniowych, konserw, pastylek do odkażania wody, płyn do odstraszania komarów, autozastrzyki do zaaplikowania w razie napromieniowania wszystko oczywiście też z jakieś pół wieku po przydatności do spożycia.

Było też jeszcze coś. Coś. W tym całym mroku i cieniach. Odgłosach jakie niosły się przez rury. W tym jak momentami gulgotała woda w głowicy przysznicy. Jak zmyta do stóp breja pieniła się w odpływie. W tych kątach gdzie zdawało się, że coś się kłębi jedynie człowiek odwrócił się do nich tyłem albo chociaż widział je tylko kątem oka. Zapała czuł coś. Takie niepokojące coś co jeżyło włosy na karku i nakłaniało do ostrożności. Chociaż przecież chyba nie działo się nic specjalnego. Australijczyk Greer też czuł przez skórę, że nie wszystko jest w porządku. I też właściwie nie umiał powiedzieć dlaczego. Co miał powiedzieć? Że cienie są tam gdzie światło nie sięga? Że rury nie działają jak należy? Podobnie Szwedka wychowana na londyńskich ulicach czuła się nieswojo. Zupełnie jakby otaczające ją ściany ukrywały coś przed nią albo na odwrót, gapiły się bezczelnie knując coś podstępnego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline