Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2018, 19:22   #78
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Maghrdi? - zabulgotał rycerz kierując wzrok na Ristoffa. - Czyż nie wspominałeś o nim?

To było pytanie retoryczne. Utopiec nie oczekiwał odpowiedzi. Tak naprawdę interesowało go co innego. Podniósł otwartą dłoń w uspokajającym geście. Drugą co prawda trzymał wciąż na mieczu.

- Spokojnie. Nie zrobimy ci krzywdy... - kontynuował. - Ale wolę wiedzieć co się wokół mnie dzieje i z kim mam do czynienia. Mów zatem... kto próbował cię schwytać i co się z nimi stało? Odpowiedz też na pytanie mego towarzysza, bom i ja ciekawy skąd te ptaki i owady.

- Zaiste - ponaglił Gveir. - Smok, nie smok, ptaki i owady nie atakują karawan, jeśli nie są sprowokowane. Albo, być może, rzecz ma coś wspólnego z magią? Ha! Nie zdziwiłbym się, gdyby twoja obecność je ściągnęła.

Co prawda na początku nie był pewien co do tego, jak zachowa się ten człowiek, który także był smokiem, ale wyglądało na to, że niesprowokowany nie zaatakuje. Być może warto było mu pozwolić rzec, co sądzi o tej sprawie… Gveir był zaintrygowany, kiedy przybysz wspomniał o tym, że chce badać ten świat.

- Znaczy… no dobrze - odchrząknął odrobinę się uspokajając. - Wygadałem się pewnej dziewczynce, że jestem smokiem. Ona się wygadała za to komuś innemu. No powiedzmy, że nie jestem zbyt ostrożny…
- To mało powiedziane - wtrącił Ristoff.
- No tak. Generalnie musiała plotka pójść. A jak to jest z plotkami to się znaleźli jacyś “łowcy smoków”. Smok cały ze złota! Fortuna! Jedyny taki okaz! Nie przewidzieli tego, że nie jestem bezrozumnym zwierzęciem. Jak te jaszczury, które też są zwane przez was smokami. Zaskoczyli mnie. Mieli balisty. W zasadzie jedną, a ja byłem zajęty. Bardzo zajęty. Khm. Generalnie zanim się spostrzegłem powalili mnie. Jak się pozbierałem zauważyłem, że zaczęli przeglądać moje rzeczy. Spanikowałem i postanowiłem odlecieć… Mieli dobrego cela. No i w końcu spadłem. Nie jestem aż tak przyzwyczajony do latania… - mężczyzna spuścił wzrok zapeszony.
- No a o tych ptakach to nie wiem. Jak się ocknąłem to już siedziały. Zbyt mnie wszystko bolało aby się podnieść. To wyście sprowadzili mroźnice. Muroki zazwyczaj służą istotom zza zasłony. Zazwyczaj, to równie dobrze mógł być potężny mag, lub jakakolwiek istota zamieszkująca ten wymiar. Mój ojciec, wujek, albo… matka. Ona lubi czasem być wścibska. Bogowie nie potrzebują tego typu narzędzi. Raczej… słuchajcie nie miałem okazji sprawdzić nawet czy ich istnieje pozostawia ślad ich pana. Czy też zbyt się bałem, że mnie zaatakują… samego… pośrodku niczego… okradzionego i rannego. - Auraruis podniósł spojrzenie, ale nie potrafił go utrzymać zbyt długo.

- Więc, czym są byty zza zasłony? - zagadnął Gveir, dobrze wiedząc, że to pytanie zapewne sprowokuje kolejne westchnięcie rozczarowania Ristoffa.

- Och, więc… wszystkich nie znam. Akurat przechodzenie za zasłonę nie jest wskazane dla przedstawicieli mojego gatunku. Jesteśmy… trochę bardziej podatni na tamtejsze wpływy. Nie mniej! - klasnął z zadowoleniem na twarzy - Istotami zza zasłony są chociażby bogowie. Oczywiście prócz nich są jeszcze jakieś pomniejsze istoty… znaczy pomniejsze w porównaniu do bogów. Na przykład władcy złotego miasta. Hmm Oczywiście sam Upadły i jeśli się nie mylę jest jeszcze kilka demonów, które wykazują trochę więcej… rozumu. Tutaj jednak pewności mieć nie mogę. Obiło mi się tylko o uszy imię Kruk. Coś o tym, że lubi zbierać wiedzę. To tyle. Więcej wiem o istotach, które zamieszkują tę ziemię.

- Czy to wszystko zatem? - Gveir zapytał Ristoffa. - Smoki to nie bestie, tylko istoty rozumne, a nasz towarzysz należy do tej rasy. Karawana jest obserwowana i komuś wyraźnie zależy, abyśmy nie dotarli do celu. Zdaje się, że ten ktoś włada - tfu! - magią i nie zawaha się nasłać na nas roju owadów lub ptaków. Nie wygląda mi to na robotę Pana Wojny, magu. My jesteśmy od takich, co wolą sprawy prosto mieczem załatwić.

Gveir spojrzał na klingę miecza, którą wysunął lekko ze skórzanej pochwy.

- Ale jeśli taka jest ścieżka, niech tak będzie. Więcej zabawy dla mnie.

- Tu się zgodzę. Pan Wojny pragnie konfliktu. Otwartego i najlepiej brutalnego. Jeśli kogoś z czwórcy mielibyśmy obwiniać to Siewcę Wiatrów. Cokolwiek odkryli nasi towarzysze z uniwersytetu… musiało ściągnąć jego uwagę. Tak samo i my. Śniło się wam coś ostatnio?- Ristoff odezwał się.

Potok słów smoka zalał utopca wiedzą i nowymi informacjami. Byty zza zasłony? Nie tylko bogowie… chciałoby się rzec “Panie odwróć swe spojrzenie”. Tylko że postawiono celne pytanie: Który Panie?
- Owszem - odpowiedział w końcu na pytanie Ristoffa. - W istocie przedziwny sen… powiedziałbym że gnany mymi wspomnieniami, gdybym takowe posiadał.

- Opowiedz mi o Siewcy Wiatrów - rzekł Gveir, zaintrygowany. - Nie znam zbyt wielu bóstw poza tym jednym.

- O nim mówi się po cichu. Boją się go czasem bardziej niż Władcy Śmierci. Siewca sprowadza szaleństwo. Jego domeną jest wiatr i sen. Do tego… mówi się, że lubi bawić się ludźmi, wyrzucać ich za zasłonę jako karę za grzechy. Oficjalnie nie ma kościoła jak bogowie śmierci, wojny i głodu. Są jego kapliczki we wspólnych świątyniach, lecz wszyscy którzy starają się zostać jego kapłanami kończą jako szaleńcy. Legendy też głoszą jakoby konie kiedyś należały do tych ziem lecz je skradł i uczynił swoimi sługami. Mieliśmy okazję zobaczyć jednego w akcji dwa dni temu - mag wzdrygnął się przypominając sobie tamto zdarzenie.

- Być może w osiagnięciu naszego celu pomoże nasz przyjaciel! - zawołał Gveir, zbliżając się do Aurariusa. - Opus. Tak będę do ciebie mówił. Pierwszy człon twojego imienia brzmi dla mnie zbyt wymyślnie i skomplikowanie. Rzeknij no, Opus, co sądzisz o tym wszystkim? Jestem pewien, że z moim mieczem i twoim łbem rozwiążemy tą sytuację, tak czy inaczej. Ha!

I klepnął smoka w plecy, kontent z siebie.

- Co mówisz… - rycerz zwrócił się do Ristoffa. - Siewca Wiatru zesłał mi sny? Zwrócił na nas swe spojrzenie? Konie, sny, zrządzenia losu… - zaczął wymieniać. - Czy wiadomo jak go oszukać?

Mina Aurariusa wskazywała kompletne zaskoczenie.
- Ale Opus to moje naz… nieważne. Jesteście osobliwym człowiekiem panie Iskall - smok wydawał się zbity z tropu.
- N-na pewno pomogę. Tylko walka z bogami to nie jest rzecz śmiertelników. Nie wiem czy ty, tak wierny Panu Wojny, chcesz sprzeciwiać się innemu. Być może i reprezentują poszczególne aspekty życia, ale raz się sprzeciwiając jednemu możesz też narazić się na gniew reszty. O ile dobrze wiem, kapłani Władcy Toni są chętni nadać pokutę za grzechy.

- Jeśli istnieje jakiekolwiek przesłanie warte posłuchu, jakie Pan Wojny głosi, to chyba tylko takie, że liczy się dobra walka - Iskall strzelił palcami. - Nie dla mnie pokuta. Dopóki mogę, będę walczyć.

Gveir uśmiechnął się.

- Wiesz co, młody, nawet mogę cię nauczyć. Z twoją gadką zajdziesz daleko, ale czasem potrzeba sięgnąć po miecz. Czy jako smok potrafisz ziać ogniem?

- Aee… w zasadzie to nigdy nie myślałem aby się nauczyć… znaczy w ogóle nie powinienem. To byłoby podejrzane aby ktoś taki jak ja, naukowiec znaczy, nagle zaczął machać mieczem wiesz? W sensie, dla mnie to bez znaczenia nie podlegam prawom waszych bogów, ale nie chcę też zostać wygnany tylko dlatego, że twoi pobratymcy boją się spojrzenia panów. Wiesz, nie wszyscy mają odwagę rzucać wyzwanie. Pokazywać się jako “dobry” wierzący. To tylko Pan Wojny wzbudza takie emocje. Zawsze uważałem to za interesujące. Co zaś się tyczy zionięcia ogniem… e, no poniekąd. Ja potrafię. Mój ojciec i wuj, nie. To chyba umiejętność po matce, bo ona też potrafiła. Mój ojciec i wuj są za to biegli w manipulacją energią. To coś jak wasze czarowanie, ale inaczej. Tobie to chyba nie potrzebne do zrozumienia. Jak chcesz to mogę ci zaczarować broń w zamian za pomoc z łowcami.

- Być może - przyznał Gveir. - Nie wierzę w Pana Wojny, ale jedynie w aspekt, który reprezentuje. Pan Wojny jest jedynie jego emanacją.

Wyciągnął miecz z pochwy, szczerząc się do smoka.

- Co prawda szukam innej broni, ale jeśli potrafisz zakląć mój miecz, będę ci wdzięczny. Będzie to dobry pierwszy krok do przygotowań do walki z panią lasu - Gveir uśmiechnął się, przypominając sobie Marzę.

Tymczasem mag złapał utopca za ramię ciągnąc odrobinę na bok.
- Hektorze… zdajesz sobie sprawę o co prosisz? Jak raz zejdziesz na tę ścieżkę już nie ma odwrotu. Słyszysz, co mówi Aurarius? Może nieświadomie coś zrobiliśmy wbrew ich woli. Może wystarczy zwykła pokuta.

Hektor wyszczerzył zęby w rybim uśmiechu i pokręcił głową. Wiecznie mokre włosy oblepiły mu twarz.
- Nieskorym sprzeciwiać się woli Bogów Ristoffie. Jednakghrze to co spotkaliśmy do tej pory pozwala mi myśleć, że na pokucie się nie skończy. Z resztą… Wystarczy mi ta pokuta, którą teraz odbywam.

Mag uniósł brwi powoli do góry. W jego oczach zabłysło zrozumienie.
- Mógłbym ci w tym pomóc, ale to nie rozmowa na teraz - powiedział ściszonym głosem. - A co do oszukiwania bogów… można sprawdzić, czy trzeba będzie to robić. Na pewno jednak nie teraz, mieszkańcy tej wioski i tak nie zasługują na kłopoty jakie możemy im sprowadzić na głowę. Nie lękaj się, ukrycie się przed niechcianym spojrzeniem nie jest aź tak trudne na początku. - mag kiwnął głową aby wrócili do rozmowy z pozostałą dwójką.

Rycerz był zaintrygowany słowami Ristoffa, ale wedle życzenia nie kontynuował tematu. Zamiast tego zwrócił się do Gveira i smoka w ludzkiej skórze.
- O czym to tghrak prawicie zawzięcie? - zapytał.

Do uszu utopca wcześniej dotarło coś o “nie wierzeniu w Pana Wojny”. Usłyszał też coś o zaklinaniu broni i walce z Marzą. Ewidentnie Auraruis Opus był zaintrygowany słowami Gveira.

- Marzą? Przepraszam, TĄ Marzą? Na wszystkie moje łuski! To niesamowite! Nie słyszałem o pojedynku z Panią Lasu od… od… przeszło dwustu lat! Na taką okazję faktycznie będziesz potrzebował czegoś więcej. Och, muszę przy tym być. Eee… eee… wiem! Jeśli znajdziesz odpowiednie materiały poproszę swoją matkę o pomoc. Tak! Transmutacja jest jej konikiem… to nie zabrzmiało dobrze. Generalnie specjalizuje się w transmutacji. Słuchaj mnie uważnie Gveir, ja… tak, ja pomyślę i spisze, co będziesz potrzebował, a-ale teraz już wiem, że to będzie musiało być wskazane i znalezione przez ciebie - smok był wyraźnie podniecony myślą o pojedynku z Marzą. Jego głos był roztrzęsiony ręce żywo gestykulowały, a wzrok był rozbiegany. Chodząc z miejsca na miejsce zatrzymał się kiedy utopiec przemówił.
- Hę? Co? My…, a tak. Gveir mi powiedział, że będzie walczył z Marzą. To jest wiekopomne wydarzenie! J-ja wiem, że pewnie dla ludzi to dziwne, że tak mnie to ekscytuje, bo się wszyscy niemal ich boicie. Och tak, tak! Muszę iść! Tak. Idę spisać materiały, rano ci je przekażę. Och, chyba nie będę mógł zasnąć!

Auraruis wybiegł ze stodoły. Ristoff wrócił spojrzeniem do Gveira z ewidentnym pytaniem w spojrzeniu.
 
Santorine jest offline