Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2018, 22:19   #34
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Stół zastawiony gorzałą i to z rana! Nowy dzień powitał mieszkańców Domu niczym innym, tylko Pijackimi Igrzyskami Śmierci. To wystarczyło żeby cały do tej pory przyjemny worek skojarzeń z filmowym tytułem zapakował się i wyszedł, trzaskając drzwiami.

Butelki, butelczyny, flaszki, szklanki, kieliszki i literatki… nie tylko komik z Deadpoolem na klacie miał minę jakby ziścił się jego najgorszy koszmar.
- To jest nas dwoje - Dixie podzielała jego niepokój, uśmiechając się nerwowo i przez chwilę pożałowała zgłoszenia do programu. Nie dysponowała mocna głową, a jej przygody z alkoholem ZAWSZE źle się kończyły.

- Dobra, dobra. - O’Sullivan za to wyglądał jakby ktoś mu zaproponował szklankę przedniej whisky na śniadanie. Cholera, tak właśnie było. - Pij nie pierdol mała - klepnął do stołu, pokazując ratowniczce krzesło obok siebie. Wzrokiem zahaczył cycki fetyszystki, ale flaszka wygrała.

- Dopiero co głowa przestał mnie boleć po imprezie integracyjnej - Banks nietchnienie przycupnęła na skraju krzesła, biorąc do ręki kieliszek. - Przyjmowanie nawet znikomej dawki alkoholu ma negatywny wpływ na nasze zdrowie. - zacisnęła zęby i przechyliła pierwszą porcję, a po niej kilka kolejnych. Tempo było zabójcze, juz wiedziała że nie da rady dotrzymać innym kroku, a co dopiero ugrać cokolwiek.
- P...pas - śladem komika przekręciła kieliszek czując że więcej nie da rady w siebie wlać… a dużo tego nie było.

Siedzący obok Irlandczyk prychnął pod nosem, przytrzymując dziewczynę za bark zanim zebrała się aby wstać z krzesła.
- Nie no lalka, co ty odpierdalasz? - fuknął, odwracając jej szkło na właściwą pozycję.

- Nnhhe… - brunetka pokręciła głową, robiąc proszącą minę. - Nhe.. kce - dobełkotała, a ramiona jej oklapły.

Rhysa wydawało się to nie ruszać. Rozlał nową kolejkę z szerokim, wcale nie wrednym uśmiechem.
- Ze mną się nie napijesz? - spytał tonem urażonej godności, o ile jakąkolwiek posiadał.

- A… ale… dobha - poddała się, wypijając co tam w szkle jej sprezentowano… i potem jeszcze raz.
Już wiedziała że to się źle skończy.

 
Driada jest offline