Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2018, 10:50   #38
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Noc minęła szybko, zdecydowanie za szybko jak na gust Alicii, witającej nowy dzień z resztkami kaca i niedospania, gryzącego drobnym piaskiem powieki od wewnętrznej strony. Potrzebowała kawy, nawet nie śniadania, tylko podwójnego espresso i papierosa, choć bez tego drugiego dała radę wytrzymać. Jednak poranek bez kawy zakrawał o herezję, wymiennie z nieludzkim traktowaniem, podchodzącym pod tortury.

Na rozpoczęcie zmagań panna Winter uszykowała się sumiennie. Zadbała o lekki, nienachalny makijaż, rozpuściła i ułożyła długie, jasne włosy aby opadały miękkimi falami na ramiona. Na więcej nie starczyło czasu, gong Wielkiego Brata pozostawał nieubłagany, wzywając do siebie. Na szczęście ubranie się poszło blondynce szybko. Zgarnęła z torby krwistoczerwoną, krótką sukienkę o sięgającym prawie do pępka dekolcie i dopasowane do niej szpilki. Stanika nie zakładała, psułby tylko ogólny efekt.
Ogarnięta na ile się dało, zeszła do jadalni jako jedna z ostatnich. Nie wypadało pokazywać się bez odpowiedniego przygotowania, a sterczące w nieładzie włosy i podkrążone niewyspaniem oczy nie prezentowały się atrakcyjnie. Wczesna pobudka oraz zmęczenie nie zwalniały jednak człowieka o zadbania o siebie, wszak każdy miał własną hierarchię priorytetów, a widzowie śledzili każdy ruch zamkniętych wewnątrz luksusowej posiadłości śmiałków, rejestrując za pomocą kamer najmniejszą zmarszczkę bądź przebarwienie skóry. Piękno przyciągało uwagę, wzbudzało sympatię.

Niestety przy stole nie miała co liczyć na kawę, o nie. Zamiast czarnego, aromatycznego naparu i tostów, powitał ja widok batalionu butelek, zmieniających wnętrze jadalni w bar. Przywitała zgromadzonych tam ludzi szerokim uśmiechem i z gracją przeszła przez pokój, zajmując wolne miejsce. Zarzuciła nogę na nogę, w dłoń ujęła kieliszek.
- Now every morning just before breakfast, I don't want no coffee or tea. Just me and good buddy Wiser. That's all I ever need - tknięta skojarzeniem zanuciła piosenkę słyszaną parę razy na imprezach. Pasowała jak ulał, chociaż ona zamordowałaby za to cholerne espresso.

- Kurt, znasz Personal Jezus? Mógłbyś zagrać?
- poprosiła rozwalonego po pańsku gitarzystę. Mimo pogody wymalowanej na twarzy, w sercu Alicia czułą niepokój. Ranek dopiero się rozpoczynał, do wieczora zostało dobre kilkanaście godzin, zaś widzowie nie lubili się nudzić. Poranne zadanie nie musiało oznaczać końca zmagań na pierwszą dobę, a preludium przed kolejnymi wyzwaniami. Whisky na pusty żołądek niebezpiecznie kojarzyło się z tuleniem muszli klozetowej zakończonej zgonem gdzieś na łóżku, bądź kanapie. Pół biedy, jeśli we własnym towarzystwie.
- To za dobrą zabawę… i dżentelmenów - przepiła toast, pewnie łapiąc butelkę, by uzupełnić braki promili.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline