Snit'git zatrzymał się tuż za Gnorixem prawie na niego wpadając. Wychylił się by zobaczyć jednego z plecowych wielkiego wodza i przełknął.
Na szczęście pokierowano ich w dalsze korytarze i słychać było krzyki nawołujące Gnorta. Stanęli i obserwowali. Bitewniak zerkał co chwilę na Okrutniaka szukając w jego zachowaniu czegoś co pokaże mu komu kibicować. Czy w ogóle ma kibicować.
Gnorat padł! Snit'git syknął i pokręcił okratkiem głową. W taki sposób nie walczą orkowie. Gobliny tak, ale Orki nie.
- Wielka Gnorix.- Pociągnął za kawałek zbroi by zwrócić szefa uwagę.
- Ta walka być oszukana. Ty powinieneś być wielka wódz.- Proponował goblin. Teraz była szansa. Szrama był ranny i zmęczony. Odkrył się ze swoim podstępem więc Okrutniaka nie powinien już zaskoczyć.
- Szef może teraz wygrać i nie ucierpieć. Szef ma Bitewniaka i boga po swojej stronie i innych. Szrama to oszust nie wojownik.- Próbował namówić Gnorixa do pomszczenia wodza i przejęcia władzy w klanie. Teraz to było możliwe a dla Snit'gita wielce obiecujące na przyszłość. Okrutnik wiedział, że goblin jest użyteczny i jak zostanie wodzem to i Snit'git skorzysta.