Kelly czuła się fatalnie. Wypiła ledwie 3 kieliszki... dla niej były to jednak AŻ trzy kieliszki, do tego na pusty żołądek, jedynie z 3 godzinami snu, przy jej wyjątkowo, wyjątkowo słabej (no tak, tak)główce. To był naprawdę wielki sukces, i normalnie aż mały cud, że nie puściła od razu pawia...
A propo pawia.
Po tym jak skończyła pić, przez dłuższą chwilę obserwowała zmagania pozostałych, i za każdym razem, gdy ktoś wychylał kolejny kieliszek, dostawała gęsiej skórki. Wytrzymała tak może z kwadrans, gdy w końcu jej się paskudnie odbiło. Zatkała sobie usta dłonią, po czym z wyjątkowo "srającą" miną pobiegła czym prędzej na pięterko.
-
To jakiś koszmar - Szepnęła, łapiąc powietrze, między kolejnymi falami wymiocin, wpadającymi do muszli klozetowej. Wymiotowała, szlochała, pluła, obejmowała kiblek i złorzeczyła. Prężyła się niczym kot przez dobre pół godziny, zalegając na podłodze obok sracza, i złorzecząc na cały świat. W końcu nie miała więcej czym rzygać. Umyła więc grzecznie ząbki, założyła nakładki na zęby, po czym walnęła się na swoje łóżko, i zasnęła dosłownie w 5 sekund.
~
Kilka godzin później, wredny Mistrz Gry wybudził ją swoimi wrzaskami z głośników. Był czas na spóźniony nieco lunch, i na ogłoszenie wyników pijaństwa.
I znowu czerwoni przegrali.
-
No i czemu nie jestem w niebieskich?? - Cheerlederka przewróciła oczkami szepcząc z wielkimi pretensjami gdzieś do sufitu.
....
-
Hi - Przywitała się z bandą pijaków w jadalni, unosząc dłoń w geście powitania, choć odezwała się o wiele mniej energicznie, niż wcześniej. Pierwszym, co zrobiła, było również otworzenie na oścież wszelkich możliwych okien i drzwi balkonowych, żeby przewietrzyć pomieszczenie z niedawnej libacji. Ubrana z kolei była dokładnie tak samo jak rano, nie zawracając sobie w tej chwili głowy swoim wyglądem.
Pizza była super. Lubiła pizzę. Zjadła pierwszy kawałek z salami, później z szynką, potem z pieczarkami, a czwarty z samym serem to już w sumie jedynie skubała, przyglądając się zmasakrowanym procentami współgraczom. Wszystko zaś zapijała solidnie sokiem pomarańczowym, a co chwilkę i obcierała dłonie i usta papierem kuchennym. Jakoś dochodziła do siebie, i chyba bardziej niż pozostali, powoli wracała do normy, do której sporo jednak jej jeszcze brakowało.
-
Wypiłam ile mogłam - Powiedziała nagle dosyć cichym tonem, jakby przepraszając ogół? -
Ja nie umiem pić... inaczej bym padła pod stołem, albo teges... nabrudziła, no wiecie nie? 3 punkty lepsze niż minus 5 nie? - Wzruszyła przepraszająco ramionami.
.