Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2018, 22:48   #43
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Uczestnicy dochodzili do siebie, wspomagając się jedzeniem, (na które niewielu było w stanie spojrzeć bez obrzydzenia) i napojami. Organizatorzy podrzucili wraz z obiadem sporą porcję środków przeciwbólowych i izotoników, które pomagały odzyskiwać nadszarpnięte zdrowie. Ale była to walka z okrutnym i podstępnym przeciwnikiem.

Kac gigant po pierwszym wyzwaniu spowodował, że program zmienił się w paradę tetryków kryjących się przed światłem, bladych, schorowanych i nieskorych do ekscesów. Nawet najtwardsi musieli przyznać, że jakakolwiek zabawa, impreza czy cokolwiek innego, była ostatnim, co przychodziło im do głów, w których mózgi albo puchły próbując wyrwać się na zewnątrz po rozerwaniu kości, albo zmieniały w płynną breję, która zdawała się wyciekać uszami.

Kolory, zapachy, dźwięki powodowały że co słabsi kondycyjnie [MG: niska Żywotność lub Sprawność] po prostu odchorowywali w kiblu, wymiotując, chociaż nie bardzo mieli czym.

DOM MARZEŃ i KOSZMARÓW zmienił się w dom torsji i jęków.
I tylko nieliczni udawali przed kamerami wyluzowanie, chociaż wiedzieli, jak blado musi wyglądać to ich imprezowania i udawanie. No, ale popularności wśród publiczności nie zdobywało się siedząc na tyłkach i biadoląc nad zniszczonym zdrowiem.

I to Czerwoni, w tak trudnych warunkach intelektualno – emocjonalno – zdrowotnych musieli podjąć pierwsi decyzję, kto wylatuje z programu.
Kolejno wchodzili do Samotni, niewielkiego pokoju z telewizorem, kamerą i mikrofonem szczelnie zamykanymi drzwiami otwieranymi zdalnie przez MISTRZA GRY gdy ktoś miał wejść do środka (chociaż wyjść można już było bez zgody Mistrza). I oddawali swoje głosy. A potem wracali do reszty skacowanych uczestników próbując się integrować, co było iście tytanicznym wyzwaniem zważywszy na stan zdrowia, w jakim większość się znajdowała.

Aż w końcu nadeszła pora kolacji, i o osiemnastej, tak jak to było praktykowane w pierwszej edycji teleturnieju, z głośników, rozszarpując ich wrażliwe zmysły, odezwał się modulowany elektronicznie głos Mistrza Gry.

- To była naprawdę trudna nominacja. Głosy rozkładały się niemal po równo na dwójkę uczestników. Chociaż oberwało się też naszej gwieździe – Davidowi Hassleffowi. Młodzież nie wybacza wylewania wódki. Chciałem powiedzieć, że aż cztery głosy otrzymała od was Irmina Wacken. W sumie nie wiem za co, ponieważ piła twardo, nie rozrabiała, nie szarogęsiła się. Nie rozumiem tego. Ale to wasz wybór i szanuję go, jako Mistrz Gry. Niestety. Irmina Wacken, bardzo mi przykro…

Specjalistka od teleturniejów przepychająca się łokciami do pokoju zbladła i wyglądało na to, że zaraz zwymiotuje.

- … ale zmuszona będziesz zostać w programie razem z tą bandą niewdzięczników. Pięć głosów otrzymuje bowiem Jerome Samboro i to on, jako pierwszy opuszcza DOM MARZEŃ i KOSZMARÓW.

Przez chwilę panowała cisza.

- Jerome. Zabierz swoje rzeczy i udaj się ŚCIEŻKĄ PRZEGRANYCH do Wrót Hańby.

Oznaczało to, że czarnoskóry były więzień musi wziąć skromne bagaże i udać się pod drzwi. Regulamin pod tym względem był jasny.

Kilkanaście minut później Jerome ruszył w stronę otwierających się drzwi, zza którymi czekał samochód.

Kiedy szedł, z głośników leciała muzyka szkalująca jego dokonania. Pierwszy przegrany zawsze miał specjalną „oprawę”.

W końcu drzwi się zamknęły i Jerome, decyzją współgraczy, zniknął z programu.

- Dobra. Teraz mała zmiana organizacyjna. Do drużyny CZERWONYCH na miejsce naszego krótkodystansowego, czarnego konia wchodzi czarna, dzika kocica – April. April, przenieś swoje rzeczy do pokoju CZERWONYCH DZIEWCZYN. Wszystkim radzę dobrze odpocząć, bo jutro zaczynamy nowy dzień i nowe wyzwanie. Tym razem sprawdzimy nie wasze mocne żołądki i głowy, ale wytrzymałość na stres i wysiłek. Ważna będzie gra zespołowa. A dzięki największemu opijusowi CZERWONI zyskają dodatkowe 3 punkty na starcie. Tak więc, odpoczywajcie, zbierajcie siły, bo jutro przed wami naprawdę długi, długi dzień. Dużo dłuższy, niż pobyt naszego czarnego konia w DOMU. Jak on miał na imię, ktoś jeszcze pamięta. I Irmina, nieładnie było głosować na Davida Hasselhoffa! Myślę, że skreśliłaś swoją szanse na autograf!

- Kutas – syknęła Irmina w stronę głośników.
 
Armiel jest offline