Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2018, 12:12   #37
CHurmak
 
CHurmak's Avatar
 
Reputacja: 1 CHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputacjęCHurmak ma wspaniałą reputację
Dla Liwarda, wszystko od momentu bolesnego krzyku Rysia, po ucieczkę niedobitków wrogiego oddziału, zlało się w jedno. Coś obcego, co pozostało za nim. Nie chciał zwracać uwagi na leżące wokół ciała. Do rannych podchodził i pytał się o ich stan, ale gdy się odwracał, minę miał nietęgą. Widok Uldira i Zwiadowcy, opatrywanych czy opatrujących swoje rany przypomniał, że taki albo gorszy los, może czekać każdego. A jeśli to on miał być następny? Trudno. Tutaj już odwrotu nie było. Opuszczenie grupy, ucieczka, to droga ku zgubie, prawdopodobnie zasłużonego losu dla tchórza. Niezależnie od tego, jakie były uczucia Iskry, gdy rzucała ona uzdrawiające czary na swojego najbliższego, ratując mu przecież zdrowie i życie, czarodziejka wydała się Liwardowi straszna i odkrojona od tego świata, niczym coś obcego. Do tego stopnia, że w owej chwili obawiał się, że kolej przyjdzie również i na niego. Tym niemniej, razem z trwogą przyszedł respekt wobec mistrzyni sztuk tajemnych.

Wojownik spojrzał w stronę drzew. To jeszcze nie był koniec. Kto wie, może orków było więcej, może zasadzą się jeszcze większą i groźniejszą grupą? Ale nie można tylko stać i patrzeć się w las. Grupa musi się przemieścić i trzymać razem. Stan zwiadowcy nie był taki zły, jak się początkowo wydawało. To było ważne. Jeszcze ogarnął wzrokiem wszystkich, chcąc mieć pewność oparcia w grupie. Camdenowi, Fungiemu, czarodziejce nic się nie stało. Postać Key, ogromnej ale dziecięcej, z długimi, złotymi lokami nad twarzą stosownie wielką, choć niewinną, przypomniała mu o jednej sprawie. W jego pamięci przebłysnęło świeże wspomnienie jej okrzyków, kierowanych w stronę orków. I tutaj narzuciły się gorzkie słowa, choć nie wiążące się ze złą wolą wobec towarzyszki podróży.
-Pamiętasz jak chciałaś przemówić do orków wtedy przy karawanie i co zrobiły? Pamiętasz ich paskudny rechot? Te tutaj w ogóle nie odzywały się. Nie rozumieją. Nie po to są. Nasze języki mogą im co najwyżej posłużyć za przysmak.
Po wojowniku było widać pewien stopień rozstrzęsienia, ale nie panikę. To była w końcu tylko jedna z być może zbyt wielu trudności, jakie ich czekały. Nieuniknionych.
 

Ostatnio edytowane przez CHurmak : 25-04-2018 o 12:19.
CHurmak jest offline