Dwa miesiące temu.
- Harma, mam sprawę.- odezwałą się Rena, była starszą więźniarką z którą często hiena wykonywała razem pracę.
-Ta? - odpowiedziała cicho Harma przesuwając kosze z żywnością i upewniając się że nikt nie zwraca na nich uwagi.
- Podobno Hole chce wysłać kogoś z przesyłką. I chodzą słuchy, że to będzie Lindhu.
- Mhm, dobrze niezbyt fascynująca nowina, co się dzieje? - Dopytała Harma, zastanawiając się dlaczego wysyłanie nowej dziewczyny, do męskiej części jest godne konspiracyjnego szeptania przy przenoszeniu ziemniaków.
- Hole chce ją wysłać do tego świra którego nazywają ‘Kastratem’. Słyszałaś plotki, przecież ona od niego nie wróci, nie w jednym kawałku. On jest tu dopiero siedem miesięcy, myślisz że będzie przestrzegał zasad? Do tego młoda zamiast trzymać się w cieniu ciągle pyskuje. To się źle skończy.
Harma już wiedziała dokąd idzie ta rozmowa. Obie kobiety ruszyły z koszami do kuchni trzymając się blisko siebie.
- I co uważasz że to ja powinnam nie wrócić w jednym kawałku? - Nawet nie poruszała tematu dlaczego Rena, wykazywała taką Opiekuńczość w stosunku do nowej.
- Będę ci dłużna. I mogę ci załatwić wytrych. - Powiedziała Rena już lekką nuta desperacji. - A jak wrócisz to wezmę za ciebie dodatkowe normy.
- Ty się nie zdążysz wypłacić do końca mojej odsiadki za to. - Odpowiedziała Harma dając Rene odpowiedź na jej prośbę. Kobieta już nic nie mówiła tylko posłała drugiej więźniarce wdzięczne spojrzenie. Teraz czekała ją jeszcze rozmowa z Hole i udawanie że wysłanie ją do kogoś kto będzie brzydził się jej tknąć nawet jeśli jego życie będzie od tego zależało jest na tyle atrakcyjne, że Harma jest w stanie pominąć plotki o jego wyczynach sprzed koloni karnej.
Obecnie
Pluskolec minął kobietę i wyszedł na zewnątrz posyłając jej obrzydliwe spojrzenie, jej żołądek ścisnął się z strachu i obrzydzenia. Sytuacja przypominałą chodzenie po cienkim lodzie, jeden zły ruch i po niej.
Wzięła głęboki oddech i wyszła na korytarz kiedy już strażnik uciekł w prawy korytarz. Prawie wszyscy rezydencie obu cel byli już w korytarzu.
- Nie chcę psuć dumy z osiągnięć ale on pobiegł po więcej strażników. - Spojrzała na Kastora który już próbował się wykręcić z umowy. Spojrzała na niego i mimo głosu rozsądku wrzeszczącego w jej głowie, odezwała się do niego prześmiewczo wytykając jego zbyt wczesne optymistyczne założenie. - Oczywiście że stałam się bezużyteczna przecież klawisze pilnujących cel noszą ze sobą komplet kluczy do wszystkiego cel, przejść między blokami, magazynów, głównego wyjścia. - Powiedziała ale zanim Kastor mógł zareagować odezwał się Kruk. Postanowiła podzielić się informacjami jakie posiadała, jej zdaniem powinni ruszyć zanim zlecą się tutaj strażnicy.
- Idąc na północ dojdziemy do wyjścia, nie wiem co dokładnie jest na końcu korytarza idącego na południe ale widziano jak strażnicy nosili tam jakieś skrzynki.