Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2018, 12:57   #38
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Kiedy Iskra usłyszała okrzyki Rysia, od razu wiedziała, że nie wróżą nic dobrego. Skoro w ogóle zdecydował się podnieść głos, a nie wrócić do nich i ostrzec ich przed zasadzką - oznaczało to, że sprawa miała się tragicznie.
Gdy czarodziejka dostrzegła zwiadowcę nadciągającego między drzewami, nawet nie zwróciła większej uwagi na orków biegnących niedaleko za nim. Jej uwagę przykuła wielka plama krwi na spodniach mężczyzny.
Poczuła wtedy rosnącą w niej złość. Jakby coś się w niej obudziło. Coś, czego nie wolno było budzić, bo było tak straszne, niezrozumiałe i nieprzewidywalne.
Wokół jej palców zaczęły skrzyć się fioletowe iskry, z każdą chwilą coraz bardziej intensywnie. Przez jej ciało przepływała energia magiczna, skupiając się w jej dłoniach.
Nie myśląc zbyt długo wyciągnęła najpierw jedną rękę przed siebie, posyłając magiczny grot w biegnącego za Rysiem orka. Za chwilę z jej drugiej dłoni wystrzelił drugi magiczny pocisk, który dopełnił zadania i pozbawił kreaturę życia.

Magia była bardzo trudną sztuką do okiełznania. Iskra nie była mistrzynią, w Akademii nie spędziła nawet dziesięciu lat, toteż czasami ciężko jej było zapanować nad swoim talentem. Można było odnieść wrażenie, że to magia panowała nad nią, pozwalając jej czasami korzystać ze swoich zasobów. Kiedy akurat jeden z orków zbliżył się do niej na tyle, by zadać cios, magia postanowiła spłatać jej psikusa i gdyby nie reakcja krasnoluda, zapewne w najlepszym wypadku leżałaby ranna na ziemi.

***

Iskra, po tym jak użyła magii, by uleczyć ranę Rysia, nie odstępowała go na krok. Nie była w najlepszym nastroju. Nie mówiła dużo, była jakaś ponura, przygaszona, zupełnie jak nie ona. Martwiła się o Rysia, to na pewno. Nie podobało jej się to, że nie udało jej się całkowicie go wyleczyć.
Dużo też myślała o tym, co zaszło podczas walki. Dlaczego nie udało jej się zareagować w porę na atak orka? Całe szczęście, że w pobliżu był Fungi, bo gdyby nie on… Nie zamierzała mu dziękować. Zresztą uważała, że nawet by tego nie docenił, więc szkoda było strzępić języka.

Czy gdyby dane jej było dokończyć naukę w Akademii, to nie miałaby takich problemów z zaklęciami? Czy potrafiłaby wtedy w pełni zapanować nad magią? Ciekawiło ją to, bo do tej pory miała często wrażenie, że to właśnie magia panuje nad nią, korzystając po prostu z jej ciała jak z naczynia. Zupełnie jakby była opętana przez jakiś magiczny byt. Przewróciła oczami na samą myśl i wróciła do Rysia, który odzyskiwał przytomność.
Uśmiechnęła się do niego, gładząc go dłonią po policzku.
- Witaj wśród żywych.

- A dlaczego miałby sobie nie dać rady? - rzuciła oschle w stronę Camdena. - Przecież nie został kaleką, a jedynie jest ranny. Jeśli będzie trzeba, to spróbuję kolejny raz swojej magii, by go poprawić jego stan.
 
Pan Elf jest offline