- Jeśli w laboratorium były jakieś ciekawsze rzeczy - stwierdził Esmond - to pewnie dawno już stamtąd zniknęły. Ale i tak tam zajrzymy. Sprawdźcie szybko ten gabinet, potem rzucimy okiem na laboratorium. A potem powinniśmy zobaczyć, co jest na wieży, chociaż pewnie znowu z niej zlezie coś paskudnego.
Nie wchodził do gabinetu. Wolał zostać na korytarzu i, tak przy okazji, mieć oko na harpię, by ta nie wpadła w kolejne tarapaty.
Gdy więc Ryfui poszła zwiedzać laboratorium, Esmond ruszył za nią, gestem przywołując sir Erskine'a.